Podczas tegorocznego Digital Dragons jeden z pracowników studia Punch Punk zapowiedział dodatek do ich debiutanckiej gry - Apocalipsis: Harry at the End of the World. I słuch po rozszerzeniu zaginął, aż do poniedziałku 27. sierpnia, gdy przeglądając poranne newsy w oko wpadła mi informacja, że właśnie w tym dniu będzie miał premiera ''One Night in the Woods''. Podstawkę recenzowałem dla Was tutaj, a sam dodatek jest jej prequelem.
Bohaterką dodatku jest Zula dla której Harry w podstawowej wersji gry wyrusza na koniec świata, co było motywem przewodnim produkcji. W DLC to on będzie potrzebował pomocy. Przed wydarzeniami znanymi z ''Harry at the End of The World'' chłopiec o wiecznie smutnych oczach, Harry (naprawdę, on zawsze jest smutny i pomimo dość młodego wieku wygląda na zmęczonego życiem), zachorował na jedną z chorób, które hulały po średniowiecznych miastach i zbierały ogromne żniwo. Zula wiedziała, że gdy zwróci się o pomoc do księży lub zakonników, to jej ukochany zostanie zabrany i już nigdy go nie zobaczy. Postanowiła sama go uzdrowić, ale choroba była zbyt silna, by zwykła guślarka mogła się z nią uporać. Jednak wiedziała, że w lesie jest stara magia, która może wyleczyć chorobę.Twórcy zastosowali tu ciekawy zabieg, podobny do tego z serii Fallout. Tam w trzeciej części wcielaliśmy się w syna, który szukał ojca, zaś w czwórce protagonistą był ojciec, a jego głównym zadaniem było odnalezienie syna.
Tak mniej więcej prezentuje się fabuła całego dodatku. Niestety, narracja w rozszerzeniu prowadzona jest tylko na jeden sposób, co w porównaniu z pierwowzorem uważam za duży minus. DLC zostało pozbawione narratora, któremu głosu w ''Harry at the End of The World'' użyczył Adam ''Nergal'' Darski. Jego kwestie i statyczne plansze, na których była dopowiadana historia, wprowadzały pewne urozmaicenie do rozgrywki. Jednak przez długość dodatku (jego przejście zajęło mi 80 minut, razem z odblokowaniem wszystkich osiągnięć) nie przeszkadzało to w bardzo odczuwalny sposób.
Do dyspozycji gracza zostały oddane trzy obszary: chatka Zuli, las i miejsce kultu. Podobnie jak w podstawowej wersji gry, są one ręcznie malowane i wyglądają przepięknie w swojej ponurości i braku kolorów. Myślę, że więcej przygodówek powinno stawiać na swój własny styl graficzny, pixel art już mi się powoli przejadł. Patrząc jednak na Gamescomowe zapowiedzi (tak o Tobie mówię Tales of the Neon Sea), ten trend jeszcze długo się utrzyma.
Same zagadki nie należą do najtrudniejszych. Ot, uwolnić z wnyków i zauroczyć wilka, który pożre pasterza i jego trzódkę, zabawa w hydraulika i odpowiednie doprowadzenie strumienia wody - nic trudnego. Jednak jedna łamigłówka była dla mnie na tyle niezrozumiała, że nie umiałem jej rozwiązać. Chodziło w niej o to, by zagrać odpowiednią kombinację na zdobytej przez nas wcześniej fujarce. Jednak nie wiemy, jaki ma to być dźwięk, ani jaka kombinacja jest tą odpowiednią. Mamy zagrać 3 dźwięki (z dostępnych 6) w odpowiedniej kolejności. Niepotrzebnie wydłużyło to rozgrywkę, a w moim przypadku pomogło losowe naciskanie przycisków.
Wspomniałem wcześniej o używaniu magii. Jej katalizatorem jest lampa, którą Zula zabiera ze sobą z chatki. Nie są to zaklęcia pokroju kuli ognia, a raczej zwykła, prosta wiedźmia magia. Jednak to wystarczyło by oskarżenia o wywołanie zarazie spadły właśnie na naszą młodą zielarkę. Oddała się starożytnym demonom, by jej ukochany został uzdrowiony. Ona naprawdę kocha Harrego, a pakt, który zawarła pozwoli jej wrócić do świata żywych, by na zawsze byli razem.
Jeśli kupicie rozszerzoną wersję gry, to oprócz cyfrowego artbooka i ścieżki dźwiękowej, dostaniecie również ''One Night in the Woods''. Jeśli kupiliście ją wcześniej, to dodatek możecie pobrać za darmo. DLC możecie kupić na Steamie za 8 zł. Wraz z dodatkiem do gry zostały dodane również nowe, upiorne osiągnięcia, które zmuszają do kombinowania i perfekcyjnego rozwiązywania zagadek.
P.S Pozwoliłam sobie wstawić linka do utworu, z którego cytat użyłam jako zajawkę do tekstu Bartka.