Dzisiaj opowiem Wam o The Battle of Steeltown, czyli pierwszym DLC do Wasteland 3. Wasteland 3 to turowe RPG, przenoszące nas do skutego lodem Kolorado. Mamy apokalipsę w tle, więc problemy są tutaj na porządku dziennym, a bezprawie to chleb powszedni. Jako członek Team November musimy współpracować z władającym tym regionem Patriarchą. Tylko w ten sposób zapewnimy swojej organizacji zasoby potrzeby do sprawnego działania na tym terenie. Tyle słowem wstępu, ale jak się pewnie domyślacie, to jedynie przedsionek do prawdziwej opowieści.
The Battle of Steeltown, czyli nowa lokacja i nowe problemy
The Battle of Steeltown rozbudowuje historię Wasteland 3 o specjalny, pozornie poboczny wątek. Nadal znajdujemy się w Kolorado, ale tym razem przyjdzie nam zwiedzić tereny niedostępne w podstawowej wersji gry. Trafimy do Steeltown oraz górującego nad miastem kompleksem przemysłowym, który dostarcza technologię całemu regionowi. A raczej dostarczał, bowiem dostawy z miasta nagle się urwały. Przywódczy Steeltown, Abigail Markham karmi Patriarchę wymówkami, więc ten prosi nas o pomoc w zbadaniu całej sprawy.
Szybko przekonamy się, że sytuacja jest gorsza, niż mogłoby się wydawać. W fabryce pracownicy strajkują, a bandyci radośnie napadają na karawany. Teren jest w zasadzie odcięty i skazany na zagładę. O ile oczywiście nikt nie przyjdzie Steeltown z pomocą! I tutaj wkraczamy my, niczym rycerz w lśniącej zbroi na białym koniu. No, nie do końca.
The Battle of Steeltown oferuje nam kilka możliwości rozwiązania problemu miasta i żadne z nich nie jest pozbawione moralnych dylematów. Trzeba będzie zatem zrobić rachunek sumienia, ocenić co jest dobre, a co złe, a następnie podjąć decyzję. Ta będzie miała spore konsekwencje na naszą dalszą zabawę w Wasteland 3, ale nie martwcie się – zanim do tego dojdzie, minie trochę czasu.
W zasadzie z radością odwiedziłem Steeltown. W ramach podstawki bowiem, regularnie wspomina się o tej lokacji. Z tym większą radością odkryłem, że lokacja ta nie była jedynie wymówką do stoczenia kilku potyczek z bandytami, ale zaoferowała całkiem skomplikowaną aferę. I to taką, w którą zaangażowane były różne stronnictwa. Rozwiązanie problemu wymagało z kolei brania pod uwagę motywacji różnych osób oraz szczypty dyplomacji. Nic nie stało na przeszkodzie, aby załatwić sprawę ołowiem, ale wydawało mi się to zbyt nudne.
Szkoda jednak, że finał miasteczka zawiązuje się wybitnie szybko. Pewne wątki są ucinane i od razu prowadzone do punktu kulminacyjnego. W efekcie w momentach, gdy liczyło się na więcej zabawy w Steeltown, nagle okazywało się, że to już koniec wycieczki. Z drugiej strony dostaliśmy prawdziwą bombę specyficznego poczucia humoru, którym na każdym kroku raczy nas Wasteland 3. The Battle of Steeltown nie szczędzi nawiązań do popkultury, równocześnie poruszając ważne tematy - zbalansowane zostało to wyśmienicie, więc na nudę nie będziecie narzekali.
Dostajemy również możliwość pacyfistycznego rozwiązywania problemów poprzez energetyczne bronie paraliżujące. Związana jest z nimi fantastyczna, która zmienia sposób grania. Problem w tym, że działa to tylko na robotników Steeltown, więc w efekcie zmarnowano nieco potencjał ogłuszania. Problemy pojawiają się wtedy, gdy zabierzemy towarzyszów do pacyfistycznej batalii. O ile The Battle of Steeltown tłumaczy, że lepiej nasze zwierzęta zostawić w zagrodzie, bowiem nie rozumieją „nie zabijaj”, tak mechanicznych kompanów to nie dotyczy. A szkoda, bowiem ochoczo sięgają po śmiercionośne metody rozwiązywania problemów, nie bacząc na nasze działania.
To samo dotyczy craftingu, który wreszcie zawitał do Wasteland 3, ale równie dobrze mogłoby go nie być – jest bowiem po prostu ubogi. Może przyszłe aktualizacje lub DLC rozwiną go na tyle, aby warto było zawracać sobie nim głowę.
W efekcie otrzymujemy dobry dodatek, który pozostawia pewien niedosyt. The Battle of Steeltown niezaprzeczalnie rozwija grę, ale chciałoby się więcej. Ja przynajmniej odniosłem takie wrażenie, co nie zmienia faktu, że bawiłem się przednio. I wy również będziecie, jeśli podstawka przypadła Wam do gustu. Zatem nie marudzimy, tylko idziemy dobrze się bawić w Steeltown!