Ironclaw RBG, nowiutki model przeznaczony dla graczy moba i fps. Ale nie tylko, to mysz wyjątkowo dobrze dopasowana dla osób z dużymi, szerokimi dłońmi i długimi palcami. Jeżeli masz problem z dopasowaniem gryzonia, a pozostałe wciąż wydają Ci się za małe, to zapraszam do czytania, być może właśnie znalazłam remedium na Twoją dolegliwość.
Przez ostatnie tygodnie testowałam na spokojnie nową myszkę Corsaira. Akurat nie było innej konkurencji do testów, więc dostało jej się zaszczytne miejsce przy mojej stacjonarce, kiedy moi ulubieńcy wylądowali przy dwóch laptopach służących do pracy. W komplecie z myszą dotarła do mnie podkładka MM300 Medium, o której też króciutko opowiem, bo wyróżnia ją jedna rzecz od pozostałych modeli, warta wspomnienia.
Corsair Ironclaw – jak mysz leży w dłoni?
Bardzo popularne są mocno ścięte boczne krawędzie, myszki o długich ale smukłych kształtach. Nie ma wielu myszy, które podpasują osobom z dużymi dłońmi, które spokojnie pozwolą ułożyć na nich cała rękę bez konieczności utrzymywania jej w chwycie typu claw. Zdecydowanie naturalnym ułożeniem dla tej myszy jest palm, a ręka spoczywa swobodnie, dzięki czemu daje możliwość dowolnego modyfikowania chwytu, bo jak wiadomo nikt nie trzyma myszy w dokładnie taki sam sposób. Warto więc szukać najlepszych, najbardziej precyzyjnych dla naszej dłoni ułożeń, które zwiększą nasz czas reakcji.
Przy dużych myszach jest to szczególnie istotne, o czym ostatnio pisałam Wam przy okazji recenzji myszy LM30 do mmo od Lioncasta. Ona mimo absolutnej wygody jest ociążała i powolna, a chociaż dodatkowe 12 przycisków optymalizuje grę na rajdach w World of Warcraft, to jednak w Overwatchu czy nawet Fortnite zauważyłam natychmiastowy spadem celności, a wręcz odniosłam wrażenie, że oduczyłam się grać. Dostosowanie tak dużej myszy do dużej ręki i szybkiego grania jest bardzo trudne, ale na szczęście Korsarze to liderzy sprzętu komputerowego, nie rozczarowali mnie i wykonali zadanie.
Co ciekawe, wcale na pierwszy rzut oka Ironclaw nie wygląda na tak dużą mysz. Waży też całkiem mało, bo jedynie 105 gramów. Na lewym, wyciągniętym boku jest lekko gumowana przyjemną fakturą, która nie zostawia na opuszkach palców nieprzyjemnego sztucznego uczucia. Dzięki poszerzeniu lewego profilu, kciuk prawej ręki (niestety, mysz nie dogada się z leworęcznymi) może spokojnie odgiąć się w bok wciąż spoczywając na gryzoniu, jednocześnie podpierając mysz od lewej strony umacniając chwyt i znajdując solidne oparcie dla reszty dłoni.
Typowy reprezentant Corsaira
Natychmiast widać jakiej firmy jest to mysz. Tak jak Lioncast czy Razer, Corsair wyrobił sobie bardzo charakterystyczną linię produktową. Charakteryzują się szczególnie użytymi fakturami i materiałami, a przede wszystkim, jakością wykonania. Podobnie jak klawiatury z serii K70, mysz Ironclaw stawia na dokładność łączeń i dobre detale. Nie jest to może najpiękniejsza mysz jaką widziałam w życiu, obła i spuchnięta, niesymetryczna, ale wciąż widać po niej minimalizm i profesjonalizm, którego brakuje niestety tym ‘’ładnym’’, młodzieżowym myszkom.
Dodatkowo widać, że jest to mysz przemyślana pod każdym względem. Nawet boczne przyciski pod kciuka są mocno wysunięte z ramy, by umożliwić jak najłatwiejsze ich wciskanie, a co mnie najbardziej zaszokowało, również dwa przyciski pod scrollem są rozplanowane w taki sposób, że nie trzeba zginać palca by je przycisnąć. Możecie spokojnie zostawić palec wskazujący na scrollu i jedynie minimalną zmianą nachylenia palca z górę lub w dół wcisnąć przedni lub tylny guzik. Rewelacja, doskonale czuć jak dobrze zaprojektowana została mysz, jeśli optymalizuje tak oczywiste i jednocześnie nieświadome już działania.
Największym jednak plusem z mojej perspektywy jest leciutki scroll. Ostatnio mocno odczuwam skutki dwóch prac biurowych i klikanie całe dnie mocno nadwyrężyło moje palce. Z tego powodu używanie praktycznie każdego scrolla sprawia mi spory dyskomfort. Są zazwyczaj z dziwnych materiałów, chodzą za ciężko (w pracy korzystam z LM30 i wertykalnego Trusta Rexx, którego scroll niestety mocno się zacina) i pewnie codziennie czynności zaczynam przenosić na klawiaturę). Corsair lekko zmniejszył ten dyskomfort, co prawdopodobnie jest zaletą tych specyficznych żłobień na gumie i gładkich brzegów.
Zabójcza precyzja w żelaznych szponach
To co totalnie wyróżnia tę mysz na tle innych dużych gryzoni, to precyzja i szybkość reakcji. Switche w przyciskach to super wytrzymałe Omrony, które mają przeżyć 50 milionów kliknięć. Póki co nie dałam rady tylu wyrobić, ale moje myszki żyją maksymalnie rok zanim dorobią się dwukliku na LPMie, jeśli coś takiego się pojawi, będę aktualizować tekst. Póki co korzystanie jest bardzo przyjemne, a przyciski chętnie reagują na odpowiedni nacisk. Nie za duży, nie za mały, a w sam raz.
Świetny, nowy sensor optyczny Pixart PMW 3391 z DPI sięgającym aż 18 tysięcy działa po prostu fantastycznie. Fakt, że nie używam więcej niż 2k DPI na co dzień nie zmienia faktu, że mysz wciąż działa precyzyjnie nawet jeśli zwiększymy wartość DPI do nawet 12 tysięcy! Przy zmianie czułości myszy w grze można osiągnąć ciekawe efekty. Dla osób, które lubią się bawić swoimi osiągami w grze, całkiem przyjazna opcja, tym bardziej, że nie zaobserwowałam na myszy żadnych efektów negatywnych. Kursor jest stabilny i nie przeskakuje przy nagłych, ciągłych ruchach.
To co mnie dodatkowo zawsze cieszy, to doskonałe ślizgacze w myszce. Te Corsaira w Ironclaw RGB są po prostu najlepsze z najlepszych. Zresztą, spójrzcie na spód myszy, zobaczcie jak to wygląda, jak doskonale zabezpieczone zostają przed użyciem i jak gładkie one są. Uwierzcie mi, często dostaje myszy ze ślizgaczami w stanie gorszym od nowości, niż tymi po kilku tygodniach pracy. Rys zero, zadrapań zero, nic się nie odkleja i nie przesuwa. Jakość, jakość, jakość. To jest bez wątpienia motto Corsaira co tylko potwierdza używanie ich produktów.
Podkładka MM300 Medium
Co tu dużo gadać o podkładce? Jest prostokątna o wymiarach 300x360x3. Mocno obszyta na brzegach nie rozwarstwi się, a od spodu delikatnie gumowana nie przesuwa po biurku, chociaż to oczywiście zależy od waszej ekspresji grania. Jak widzę np. jak gra moja druga połówka (całym sobą z maksimum ekspresji), to mam wrażenie, że i metrowa podkładka na całe biurko to dla niego za mało…
Jednak normalnie użytkowana sprawdza się świetnie, a w swojej cenie stosunek jakości do kwoty jaką trzeba za nią dać jest rewelacyjny. To co ją wyróżnia to ciekawy wygląd i faktura dość gęstego splotu. Bardzo przyjemne uczucie pod dłonią minimalizuje dyskomfort z szurania skórą po podkładce. No i dzięki nadrukowi nie brudzi się aż tak bardzo (albo może inaczej, nie widzimy tego tak bardzo, jak moje stare wysłużone SteelSeriesy, zdecydowanie przyszedł czas by je odstawić na bok).
Podsumowanie
Dedykowane oprogramowanie pozwoli Wam z łatwością zbudować profile idealne pod każdą grę. Wbrew temu co mówi producent, to nie jest mysz jedynie do moby i fps-ów. Jest to gryzoń uniwersalny, którego testy sprawiły mi masę radości i ułatwiły życie zarówno w pracy, w czasie grania jak i po prostu w trakcie rozrywkowego zwiedzania internetów. Oświetlenie jest subtelne, nie krzyczy na mnie żadna kula dyskotekowa i uważam, że dodawanie wszędzie do nazwy RGB tylko dlatego, że coś ma podświetlone logo to przesada. Taki już mamy standard dzisiaj, że logo świeci i przestrzeń pod scrollem też. Dzisiaj większe wrażenie zrobi nazwa ‘’Anti-RGB Normal Gaming Mouse’’, ale wiadomo… RGB brzmi dumnie! Możecie dostosować sobie kolor tego logo, ale szczerze, nie traciłam czasu na to, bo testując tyle sprzętu moje biurko i tak świeci wszystkimi kolorami tęczy. Co kto lubi.
Mysz dostaniecie w cenie około 250 złotych, podkładkę w cenie 50 złotych. Całość wyniesie Was 3 stówki, które będą naprawdę doskonale wydane. Nie wiele jest myszy z tej półki jakościowej na tej półce cenowej. Do tego duża, fajna podkładka, pasująca do myszy. Gdybym miała dzisiaj kupić mysz, byłaby to właśnie Corsairowa Ironclaw RGB, ale jeśli macie małe dłonie i drobne paluszki… Nie wiem czy będzie dla Was tak idealna. Wtedy raczej zostałabym przy popularniejszych, smukłych modelach jak Krypton.