Bright Memory - zapowiedź
- Autor: Bartek Witoszka
- Opublikowano: 06 Lipiec 2019
- Komentuj 2
Bright Memory to jeden z tych tytułów, które zaskakują gracza na prawie wszystkich możliwych poziomach. Wygląda i zaczyna się, jak wysokobudżetowa produkcja, ale zamiast stopniowo zarysowywać intrygę, praktycznie od razu rzuca odbiorcę w wir akcji, by po chwili zwolnić, pokazać mu coś nowego i znów ruszyć z kopyta.
Żonglowania pomiędzy szybkim a tym trochę mniej szybkim tempem, w połączeniu z dość nieźle zapowiadającą się historią sprawia, iż w ogóle nie czuć, że jakiś aspekt gry został pominięty. A po zakończeniu pierwszego epizodu uświadomiłem sobie, że to wszystko stanowi jedynie procent całej gry.
Bright Memory, czyli netfliksowe Dark podlane futurystycznym sosem
Akcja gry toczy się w futurystycznym 2036 roku, kiedy to na całym świecie zaczęto obserwować dziwne, czarne kule. Organizacja SRO (Science Research Organization - oryginalnie, prawda?) odkryła, że ma to związek z artefaktem odkrytym przez najemników z firmy SAI. Jak się łatwo domyślić naszym zadaniem jest ją powstrzymać i zbadać tajemnicze znalezisko. W międzyczasie trafiamy do innego, ale przepięknie wyglądającego wymiaru przywodzącego na myśl lewitujące fragment ziemi rodem z Avatara.
Nie brzmi to, jak historia najwyższych lotów i bardzo szybko popada ona w najzwyklejszy w świecie kicz, gdzie futuryzm wymieszany został ze stworzeniami z chińskiej mitologii. Zdradzę Wam jednak sekret - ona ma taka właśnie być, co idealnie wpisuje się w gatunek, jaki reprezentuje. Mimo że Bright Memory bliżej do rozbudowanego FPSa niż typowego slashera w stylu Devil May Cry czy produkcji studia Platinum Games, to czuć, że robione było na modłę tamtych gier. Wychodzi z tego obronną ręką i choć sama nie dodaje za wiele do utartej formuły, to dobrze wykorzystuje rozwiązania wprowadzone przez legendy tego gatunku.
W Bright Memory akcja przeplatana jest eksploracją
Rdzeniem produkcji chińskiego, niezależnego dewelopera ze studia FYQD jest oczywiście walka, ale to jak dobrze czuć w niej każdy, nawet najmniejszy ruch, sprawia, że starcia dają masę frajdy. Oprócz pukawek przyjdzie też nam użyć katany, ale po części możecie ją traktować jako broń dystansową - każdy zamach generuje swoisty promień, który rani wszystkich przeciwników znajdujących się w jego zasięgu. Wygląda to bardzo widowiskowo, a każde zabicie oponenta poprzez dekapitację lub strzał w głowę powoduje zwolnienie czasu, by podziwiać krwawy rozbryzg.
Podobnie jak w Doomie z 2016 roku czy Devil May Cry V starcia odbywają się na małych, zamkniętych arenach, w których mierzymy się z kolejnymi falami przeciwników. Nieprzypadkowo przywołałem te tytuły, bowiem bardzo ważna była w nich ścieżka dźwiękowa i to, jak współgrała z tym, co działo się na ekranie. W ogóle ścieżka dźwiękowa w Bright Memory jest naprawdę genialna i stanowi połączenie nu-metalowych kawałków z elektronicznymi brzmieniami, nadając całości mocno futurystyczny wydźwięk. Idealnie pasuje do szybkich, arenowych starć.
Sami przeciwnicy nie są zbyt urozmaiceni i ostatecznie przychodzi nam walczyć z tak naprawdę jednym type zombiaka, tygrysa połączonego ze żmiją i zmutowanego nietoperza. Choć z drugiej strony oponentów widzimy raptem kilka sekund, bo mniej więcej tyle zajmuje ubicie jednej paskudy.
Jako że nasza bohaterka, Shelia, posiada różnego rodzaju wszczepy lub, co bardziej prawdopodobne, jest androidem, to cechuje się wysoką wytrzymałością i niezwykłymi zdolnościami. Oprócz podstawowego odepchnięcia może też używać nano linki z hakiem, co pomaga jej skracać dystans do przeciwników, a także pokonywać przeszkody terenowe. Sekwencje zręcznościowe są raczej proste i gra sama podpowiada, gdzie czego użyć. Z jednej strony może być to upierdliwe, ale z czasem odblokujemy na tyle dużo dodatkowych umiejętności, że zwyczajnie zapomnimy jak wykonać konkretny atak. Mi nie przeszkadzało to zbytnio i przyzwyczajony do wiecznego samouczka z Ninja Blade (slashera od From Software jeszcze sprzed ery Dark Souls) po prostu to zignorowałem.
Skoro już przy rozwoju postaci jesteśmy, mamy do dyspozycji zarówno umiejętności pasywne, jak i te aktywne - moja ulubiona dawała Sheli zwiększoną szybkostrzelność i możliwość wykonywania dodatkowych cięć. Możliwości rozwoju jest na razie niewiele, ale pamiętajmy, że ciągle mamy do czynienia z grą we wczesnym dostępie. Dodatkowo, jak to w slasherach, jestesmy oceniani za styl i długość serii ciosów, co też przekłada się na ocenę końcową z danego poziomu.
Nie zabrakło też wątków archeologicznych i zagadek środowiskowych - w pierwszym epizodzie poruszamy się głównie po zniszczonej świątyni, więc znajdziemy też kilka artefaktów, za które zostaniemy nagrodzenie dodatkowymi punktami doświadczenia (i osiagnięciem!). Znalazło się nawet miejsce dla easter egga z Dark Soulsowym ogniskiem, który wywołał u mnie, jako fana serii od From Software, niemałego banana na twarzy.
Bright Memory i Unreal Engine 4 to dobre połączenie
Mimo że gra znajduje się we wczesnym dostępie, to już teraz wygląda naprawdę dobrze. Zazwyczaj nie przywiązuje wagi do grafiki, ale tutaj należy się duża pochwała dla chińskiego dewelopera za naprawdę dopracowane elementy otoczenia i przepiękne, rodem z wysokobudżetowych gier AAA, modele postaci. Ciągle jestem pod wrażeniem, że za to wszystko odpowiada jeden człowiek. Warto wspomnieć też o nieźle zrobionych efektach cząsteczkowych - ogień, kurz świątynnych ruin czy moje ukochane kropelki wody, gdy Shelia przechodzi pod wodospadem - i dobrym oświetleniu gry.
Bardzo spodobał mi się również minimalistyczny interfejs w formie hologramu (trochę jak w serii Dead Space), który idealnie wpisuje się w to kim jest nasza bohaterka, jak i ogólny futuryzm całej produkcji. W ogóle sam pomysł na główną bohaterkę to dość jawne nawiązanie do Ghost in the Shell, choć mi skojarzyło się to z serią anime Gunslinger Girl. Bardzo liczę na to, że w pełnej wersji gry historia dostanie więcej miejsca na rozwój i poznamy szczegóły całej intrygi - pierwszy epizod był zaledwie przekąską przed głównym daniem, które zapowiada się nader smakowicie. I choć same podstawy brzmią, jak typowy scenariusz anime-shounenów, to do mnie trafiają tego typu dzieła.
Bright Memory - czy warto spróbować?
Gdy produkcja studia FYQD trafiła w styczniu do wczesnego dostępu, to praktycznie od razu spotkała się z bardzo ciepłym odbiorem zarówno wśród graczy, jak i krytyków. Feedback był na tyle duży, że Zeng Xiancheng, autor gry, zrestartował cały projekt i postanowił ulepszyć go pod praktycznie każdym względem, zmieniając też nieco założenia fabularne. Wstępna data premiery Bright Memory: Infinite przewidziana jest na czwarty kwartał 2020 roku.
Stan w jakim znajduje się gra jest idealny, nie natrafiłem na żadne błędy ani spadki płynności. Jedyny mankament to długość (pierwszy epizod można ukończyć w godzinę), ale pamiętajmy, że tytuł kosztuje raptem 25 złotych (dostępny jest na Steamie i od niedawna również GOGu). Dla udostępnionej zawartości przygotowany też tryb Nowej Gry+, a także dodatkowe skórki dla naszej niezwykle urokliwej protagonistki.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze