Nowa gra od twórców Stworze!

  • Autor: Bartek Witoszka
  • Opublikowano: 27 Kwiecień 2018
  • Komentuj 2

Lunation to nowa gra autorów Stworze (Redakcja przeprowadziła z nimi wywiad przy okazji wydania Stworze, zainteresowanych odsyłam tutaj), w którą miałem okazję zagrać na tegorocznym Comic Conie. Gra zrobiła na mnie duże wrażenie, a uwierzcie mi, nie jest prostą rzeczą zaskoczyć czymś Cruzera. Dziś zaprezentuje Wam czym jest Lunation i pokrótce objaśnię zasady rozgrywki. Tekst nie jest recenzją, bo na nią jest jeszcze stanowczo za wcześnie.

Myślę, że zacznę od najważniejszego, czyli co wyróżnia tę grę. Rozgrywka podzielona jest na siedem tur, a każda tura podzielona na kilka faz. Na początku byłem tym lekko zaskoczony. ''Jakie fazy? O co chodzi''. Jak się później okazało ten system ma sens i co najważniejsze - daje dużo frajdy. Kolejna rzecz, która zbiła mnie z tropu, to brak planszy. Tę trzeba przygotować samemu. Nie, nie musicie wycinać jej z tektury. Chodzi o odpowiednie ułożenie Kart Systemu i Kart Planet. Na każdy System przypadają cztery Planety. Po przygotowaniu stołu każdy z graczy dostaje po jednej losowej postaci, pulę pięciu flot, trzy karty zadań, trzy karty akcji i po jednej jednostce surowca występującego w grze, czyli zielone i niebieskie kryształy. Celem gry jest posiadanie jak najwięcej punktów zwycięstwa w ostatniej, siódmej turze.

Jak zdobywać punkty zwycięstwa? Jednym ze sposobów jest wykonywanie Sekretnych Celów z Kart Zadań, co przywodzi na myśl Stworze i pomaganie, bądź przeszkadzanie wieśniakom. Zadania nie są obowiązkowe, jednak warto próbować je zrobić, bowiem nagradzane są podwójną ilością Punktów Zwycięstwa. Innym sposobem na zdobycie PZ jest posiadanie w turze Dominacji największej ilości flot lub postaci, te zaś możemy kupować za surowce. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu kupić sobie zwycięstwo, jednak jest to zabawa, która wymaga solidnego zaplecza finansowego.  

Wspomniałem wcześniej o postaciach. Są to najemnicy, bo warto zaznaczyć, że głównymi bohaterami są sami gracze, którzy płacą za ich usługi. Każdy najemnik ma różne modyfikatory, jeden przydaje się podczas walki, inny świetnie sprawdza się podczas eksploatacji planet. Tylko postacie i floty mogą się przemieszczać, dlatego na początku warto sobie odpowiedzieć na pytanie: ''Czy będziemy się skupiali na eksploracji bazowego systemu, czy może bardziej opłaca się z każdego skubać po troszku''.

Wspomniałem wcześniej o fazach. Mamy Fazę odświeżenia, ruchu, handlu, aktywacji, rozwoju i dominacji. Opisy poszczególnych faz znajdują się w instrukcji. Nie będę ich opisywał, bo najlepiej zrozumiecie je sami podczas gry. Dodam tylko, że od trzeciej tury (tury, nie fazy) występują wydarzenia losowe, które mi skojarzyły się z Falloutem 2. Jednak w odróżnieniu od Fallouta, w Lunation mamy do czynienia z bardziej globalnymi zdarzeniami.Tak na marginesie, jeśli będziecie chcieli pograć w Lunation, to najbliższą okazją do tego będzie Pyrkon.

Starczy zasad, przejdźmy teraz do moich wrażeń, a te są bardzo pozytywne. Nie pamiętam kiedy ostatnio się na coś hype'owałem. Nie umiem czekać ze zniecierpliwieniem na nową rzecz (kwestia doświadczenia albo raczej znudzenia), bo zwyczajnie widzę ją w samych złych barwach i przez to przechodzi mi na nią ochota. Jeśli czytaliście moje poprzednie teksty, to wiecie, że jestem sceptykiem (ten jest apogeum sceptycyzmu). I jako sceptyk mówię Wam - TA GRA MI SIĘ PODOBA!!!! 

Rzadko grywam w planszówki, głównie ze względu na brak ekipy, która grała w coś więcej niż Chińczyka. Ta gra z kolei miała na tyle proste i intuicyjne zasady, że każdy sobie poradzi. Mimo prostoty, Lunation jest bardzo regrywalne, nie ma jednej taktyki, która zadziała w każdym przypadku, liczy się dobra pamięć i umiejętność dostosowania się do aktualnego stanu na stole. Klasyczny system ''easy to learn, hard to master'' sprawił, że stoisko z tą planszówką stało się dla mnie główną atrakcją Comic Conu i regularnie odwiedzałem Alberta i resztę ekipy na targach.

Za pierwszym razem stoczyłem pojedynek z twórcą gry, co oczywiście skończyło się moją przegraną. Rozgrywka, łącznie z tłumaczeniem, zajęła nam jakąś godzinę. Drugie podejście było znacznie ciekawsze, bo graliśmy w trzy osoby. Łącznie z tłumaczeniem zajęło nam to dwie i pół godziny.

Sam twórca bardzo mnie zaskoczył - przy mnie zapisywał pomysły jakie akurat wpadły mu do głowy. Przy okazji pytał się pozostałych uczestników gry, co należałoby zmienić, albo co należy dodać. Opowiadał też o zmianach jakie czekają ostateczną wersję gry. Bardzo zdziwiło mnie, że koszt wyprodukowania 16 figurek postaci, to aż 40 złotych, co stanowi 30% ostatecznej ceny gry. 

Podobnie jak w przypadku Stworze, twórcy ogłosili zbiórkę na Wspieram.to. Możecie ich wesprzeć tutaj. Sama gra ma kosztować 129 zł, co uważam za bardzo atrakcyjną i przystępną cenę.

Pozdrawiam Alberta, twórcę gry, który w niedzielę zdzierał dla nas gardło, bo próbował przekrzyczeć koncert zespołu Runika (swoją drogą, to nieźle grają).

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze