Wojowoce! Recenzja

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 11 Czerwiec 2017
  • Komentuj 9

Wojowoce to nowa karcianka od wydawnictwa Foxgames. Twórcą tej oryginalnej gry jest Rafał Pabierowski, który na Warsaw Comic Con zagrał z nami i opowiedział nieco o swoim pomyśle.

Razem z Asią po pierwszej rozgrywce postanowiłyśmy zakupić Wojowoce dla siebie. Były to pierwsze, premierowe egzemplarze, na których Rafał złożył swój podpis i narysował nam urocze, owocowe obrazki. Od tego czasu zagrałam już kilka razy i przy każdej takiej okazji bawiłam się bardzo dobrze.

Gra nie jest trudna. Według autora i wydawnictwa zalecana jest osóbkom od 8 roku życia. Nie jest jednak tak, że starsi gracze będą się nudzić. Jej prostota sprawia, że gra jest bardzo uniwersalna. Spokojnie można polecić ją rodzicom, którzy szukają idealnej gry na wspólne wieczory z narybkiem. Równie dobrze polecić ją mogę znajomym, przesiadującym wieczorami w Cybermachinach lub innych lokalach posiadających stoliki i piwo. Właściwie polecić ją można każdemu, kto lubi grać w gry karciane, bo to po prostu dobra, szybka gra.

Kiedy modne są gry takie jak Hearthstone czy Gwint, uczymy się planowania strategii już na etapie składania własnej talii. Później w czasie gry zagrywamy znane wszystkim dobrze zagrania, kontrujące działania przeciwnika. Tam trzeba przewidywać jak w szachach - o 10 kroków do przodu. Wojowoce przywodzą mi natomiast wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to w karty grało się spontanicznie, każdy miał szansę wylosować dokładnie to samo w talii, a podstawą było planowanie tego bieżącego ruchu, nie stu kolejnych. Każdy z nas grał w Wojnę czy Makao. Tu dynamika jest bardzo podobna.

Wszyscy gracze otrzymują na starcie 5 kart, którymi pojedyńczo zagrywają na stół. Naszym celem jest stworzenie koktajlu o największej sile owocowego rażenia. Każda jednostka ma unikalną, owocową nazwę i statystyki (moim faworytem jest Kiwilkołak, który dodaje +1 do każdej fioletowej karty w naszym koktajlu, potężna a niedoceniana taktyka!). 

W talii jest 96 kart w sześciu różnych kolorach, nie znaczy to wcale, że nasz koktajl musi składać się z tylko jednego koloru. Możemy wrzucać do naszej puli różne jednostki, jednak za 2 karty w jednym kolorze dostajemy kartę Koktajl Premium, która dodaje dodatkowe 5 pkt do naszego wyniku końcowego. Karty te można oczywiście stracić, jeśli ktoś wyłoży na stół więcej kart danego koloru. Każda karta ma 4 egzemplarze, jeśli więc na stole pojawiły się już 4 takie same karty, to można być pewnym, że nikt już takiej nie zagra.

Ja zazwyczaj nie mam żadnej karty premium, a jednak bardzo często wygrywam. Czy to jakaś strategia? Nie wiem, ale ludzie często wybijają się nawazajem widząc u siebie dodatkowe 5 pkt, a mój koktajl ma święty spokój i rośnie w siłę!

Żeby wspomagać swój soczek mamy specjalne moce i ataki na każdej karcie. Mamy karty zagrywane na koktajl wroga z ujemnymi punktami, mamy karty pozwalające zamienić się kartami na ręce z wybranym przeciwnikiem, co może uratować nas, jeśli mamy dużo mniej kart. Mamy również standardowych tanków. Dużo fajnych kombinacji i słodkie nazewnictwo sprawia, że gra się nie nudzi.

Do tego wszystkiego graficznie gra prezentuje się bardzo ładnie. Instrukcja jest fajna i kolorowa, zawiera przykładowe zagrania, co ułatwia grę początkującym. Gra się szybko i przyjemnie. Jeśli szukacie odpowiedniej rozrywki na wieczór z przyjaciółmi, a znudziło Wam się siedzenie przed telewizorem z padem w dłoniach, to zdecydowanie warto postawić na Wojowoce. 

Przelejcie sok przeciwnika, Bracia w Koktajlu!

Pozdrawiamy serdecznie twórcę gry, Rafała. Czekamy na Jarzynowników (czy co tam dalej planujesz :D).

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze