Witcher School - zostań Wiedźminem

  • Autor: Marek Wdowczyk
  • Opublikowano: 23 Październik 2017
  • Komentuj 2

The Witcher School okiem wiedźmińskiego mistrza.

Dla niewtajemniczonych, Witcher School jest larpem, czyli grą terenową, gdzie przez kilka dni każdy odgrywa swoją postać. W tej konkretnej grze, szczegóły dotyczące postaci są ustalane mailowo ze scenarzystami. Dzieje się tak z tej prostej przyczyny, że wiedźmińscy mistrzowie znają mniej więcej swoich adeptów, ważne jest więc, byśmy również co nieco o naszych wiedzieli. Jest to też okazja, by każdą z postaci w jakiś sposób indywidualnie umieścić w rozgrywce, by ich historia nabrała odpowiedniego tempa i charakteru.

Ja odgrywałem NPCa, postać zależną. Byłem tam dla graczy wiedźmińskim mistrzem survivalu. Moją rolą -poza prowadzeniem zajęć- było danie uczestnikom wrażenia spójnego świata i dodatkowo zlecanie różnych mniejszych lub większych zadań. Choćby takie "Wasza dwójka niech skoczy do karczmy i przyniesie mi dwie suche kłody". Niby nic, a młodzi adepci biegli tak, jakby ich życie od tego zależało, i tak poniekąd było, choć to zdecydowanie jedna z najtrywialniejszych próśb. Trudniejsze i bardziej angażujące zadania też się pojawiały. Szpiegowanie w pokoju czarodziejki, czy wykradanie różnych tajemnic, z takimi zleceniami musieli radzić sobie nasi adepci sztuki wiedźmińskiej.

Przed

Dojechaliśmy samochodem do Zamku koło 3 w nocy. Ledwo manewrowaliśmy przez gęstwinę leśną. Razem ze mną w aucie zamknięci zostali- Bardka, Czarodziejka, Mistrz Znaków i Mistrz Potworów. Mieliśmy wczuć się w grę dopiero wieczorem, ale już daliśmy się trochę ponieść.W bramie wewnętrznej przywitał nas klucznik i Wielki Mistrz Wiedźmiński. To była ostatnia noc przed przyjazdem graczy do zamku w Mosznej. Od rana trwało przygotowanie. Załoga techniczna (najlepsi ludzie na tym świecie) usuwała wszelkie nowoczesne ślady. Jedynym pozostałym światłem w zamku były świece, pochodnie i kominek w karczmie. Gabloty i inne nowoczesne sprzęty magicznie znikały w mgnieniu oka. Ich miejsce zajęły miecze, stoły i rysunki potworów. Prawdziwy średniowieczny zamek.

Dostałem strój!

Przybyli gracze. Zostały im wyjaśnione zasady. Wszystko było gotowe!

Wieczór rozpoczęcia gry

Adepci stali przed wewnętrzną bramą. Na ich twarzach prawdopodobnie mógłbym dostrzec niepokój. Niestety, pochodnia w moim ręku skutecznie uniemożliwiała dostrzeżenie szczegółów. Z ich perspektywy mistrzowie byli oświetleni złowrogim blaskiem, ot taka mroczna sztuczka na zyskanie autorytetu. Po przemowie czas na kolację. Umililiśmy sobie czas grą w kości i Gwinta.Wygrałem piwo, Mistrz nie może przegrywać.

Czego uczyłem

Byłem Wiedźmińskim Mistrzem survivalu. Uczyłem (chwila napięcia) survivalu! Czyli jak przeżyć w trudnych warunkach. Miejscem mojej nauki były opuszczone ruiny obok głównej budowli zamku i pobliski las. Bo to na leśnych szlakach najczęściej młodzi wiedźmini tracą życie.

Jako że to była pierwsza odsłona, moi adepci byli uczeni podstaw. Jak rozpalić ogień za pomocą krzesiwa (tylko jednej grupie pokazywałem, jak poradzić sobie bez -na specjalne życzenie). Jak rozpoznać, że drewno jest suche (trudniejsze niż się wydaje), jak zrobić dobrą rozpałkę i dlaczego ogień jest taki ważny (gotowanie wody - mniej chorób, to samo z jedzeniem. Trzeba upiec/ugotować wszystkie robaczki, jakie mogą się znajdować w dzikiej zwierzynie).

Pokazywałam również jak robić pułapki. Jedną klasyczną, gdzie zwierze wisi na drzewie w ostatecznym rozrachunku. Drugą bardziej prymitywną, jednak nie wymagającą żadnych sznurków ani innych gadżetów.

Dla szybkich grup w nagrodę pokazywałem dodatkową. Tym razem typową na humanoidalne potwory. Wskazywałem mechanikę działania, dawałem stosowne podpowiedzi, ale na ostateczny schemat budowy musieli sami wpaść. Zadaniem wiedźmina jest przetrwanie na szlaku, a tylko samodzielnie myślący da radę.

Co robiliśmy

Wszystko, co powinien robić wiedźmin. Polowaliśmy na potwory (profesjonalni aktorzy i oddani członkowie naszej załogi w cudownych strojach), odczynialiśmy uroki i uczyliśmy kolejne pokolenie wiedźmińskiego fachu. Gracze poznawali tajemnice naszej szkoły, siebie samych, jak i ingerowali w relacje między nami, npcami.

Poza moimi lekcjami były także szermierka, łucznictwo, alchemia, wiedza o potworach, znaki oraz rzemieślnictwo (robili w skórze). Co chwila działy się jakieś akcje, spiski czy interesujące sytuacje. Był podział na czteru grupy ze względów logistycznych. Jedni byli na takiej lekcji, a inni na takiej. Każda z grup miała swojego wiedźmińskiego mentora.

Co do misji, to raczej brało się ochotników. Tajne spotkania o północy? Kilka osób. Odczarowywanie? Kilkanaście, a nawet więcej. Wszystko zależało od graczy. Jako że gra działa się 24h na dobę, wszędzie coś mogło się dziać. I niemal wszędzie się działo. Dyskusja czarodziejki z jednym z wiedźminów? Normalna sprawa. Każda ważna interakcja między npcami miała świadków. A świadkowie mogli czynnie brać udział w rozgrywanych wydarzeniach.

DDni które nastały były najintensywniejsze dla adeptów w całej ich dotychczasowej karierze. Walka z potworami, wymagające zajęcia. Część grzebała nawet w przeszłości naszej szkoły. Wszystko co robiliśmy nieuchronnie zmierzało do próby traw. Nie każdy do niej dotrwał.

Jako mistrz survivalu sporo czasu spędzałem w pobliskim lesie. Pomijając błądzące potwory spotykałem nieuważnych turystów, do których wielkie znaki "ZAKAZ WSTĘPU" jakoś nie przemawiały. Jednak, gdy spotykali mężczyznę z mieczem, ubranego w przeszywnicę i z mordem w oczach (taka postać, nie poradzę) szybko zmieniali kierunek. Nooo… może trzeba było chwile z nimi porozmawiać. Najważniejsze, że nie dochodzili do graczy.

Po grze

O bogowie! Takiej dawki realizmu ze świata wiedźmina nigdzie się nie uświadczy. Krew, krzyki, alkohol, epicki zamek… Różne, dziwne intrygi. Wszystko na terenie gry było częścią zabawy. Gracz mógł robić tutaj właściwie wszystko. Jedyne co mu stało na drodze, to własne zasady i charaktery mistrzów.

Takich chwil się nie zapomina. Mam nadzieję, że spotkamy się na kolejnej edycji!


Jeśli interesują Was klimaty Wiedźmina to dziś o godzinie 20:00 na kanale redakcji Asia i Kamila rozmawiać będą z artystami z zespołu Percival, serdecznie zapraszamy!

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze