Weekend z Netflixem #10 Miłość, śmierć i roboty
- Autor: Kamila Zielińska
- Opublikowano: 16 Marzec 2019
- Komentuj 6
Miłość, śmierć i roboty to antologia krótkich około 10 minutowych animacji dla dorosłych, utrzymanych w klimatach sci-fi. Każda z nich utrzymana jest w innej konwencji i stylistyce i skłania do refleksji nad innym zjawiskiem. Dzięki temu jest to zbiór, który trafi do każdego, nie w pełni, bo niektóre z animacji mogą Wam nie podpasować, ale na 100% znajdziecie w niej coś dla siebie, co sprawi, że nie zapomnicie jej przez bardzo długi czas.
Praca zespołowa - klucz do sukcesu różnorodności
Za antologię odpowiedzialni byli David Fincher i Tim Miller z jego ekipą z Blur Studio. Oprócz nich jednak pojawiło się gościnnie kilka znanych studiów, w tym nasze rodzime Platige Image. Czołówka animatorów i speców od CGI stanęła na głowie, by storzyć arcydzieła sztuki animatorskiej wkładając w obraz spory ładunek klasycznych motywów z gatunku sci-fi. Liczne inspiracje dybią na nas z ekranu, fascynując i zachęcając do dalszego oglądania filmik po filmiku.
Absolutnie najlepiej wykonane widowisko Netflixa
Nie ma drugiej rzeczy tak pięknej, jak wykonanie Miłość, śmierć i roboty. To produkcje dopracowane do tego stopnia, że przy niektórych naprawdę ciężko stwierdzić czy to aktorzy z krwi i kości, czy szczytowe osiągnięcia animatorów. Nie zliczę ile razy z moim lubym wypowiedzieliśmy magiczne ''jak to jest niesamowicie zrobione. To naprawdę animacja?''. Z drugiej strony pojawiały się też takie epizody jak Jak Zapanował Jogurt czy Historie Alternatywne, które choć komediowe i rysunkowe, to zachwycały swoją tematyką i trafną ironią. Szczególnie ta pierwsza animacja o jogurcie przypadła mi do gustu, przez wzgląd na niesamowite podobieństwo do jednej z moich ulubionych powieści Grillbar: Galaktyka autorstwa Mai Lidii Kossakowskiej.
Mimo wszystko zaproszeni goście to zawsze różnorodne spojrzenie i inny poziom animacji. Wiele jest tych topowych, które powinny zapisać się w historii animacji, ale znajdą się w antologii również 2 epizody, które mają spory problem z płynnością. Z pewnością nie udźwignęły niezbędnych 24 klatek, przez co oglądało się je z mniejszą przyjemnością. Smutne, bo jednym z tych filmików był odcinek Mechy, ciekawa wizja problemów kolonizatorów.
Moje Top 5 animacji z antologii Miłość, śmierć i roboty
Trzy roboty
Piękna, zabawna i na swój sposób bardzo aktualna animacja o trzech różnych robotach. Każdy z nich służył do czegoś innego, jeden z nich pochodzi z długiej i dumnej linii nianiek domowych, jest więc słodki i przypomina robota Anki Vector, drugi jest potomkiem Xboxa, co nieco go szokuje kiedy odkryje swoje pochodzenie, a trzeci to jawny hołd dla Portala. Tęskniliście za Glados? Bo ona za Wami nie. :) Odrobina ludzkiej autoironii i sprzeciwku przeciwko kotom rządzącym światem. Mój numer jeden! Przy okazji było to tak urocze i zabawne, że obejrzę Trzy Roboty jeszcze pewnie z milion razy.
Za szczeliną Orła i Pomocna dłoń
Świetne alternatywy dla Nightflyers i Grawitacji. Szokujące, intrygujące i niepokojące wizje tego, co dzieje się ''na górze''. Za szczeliną igra z nami dużo lepiej niż Nocni Wędrowcy, a i wizualnie ma dużo więcej do zaoferowania. Chce się nawet rzec, że ''aktorsko'' wzbudza dużo większe zaufanie.
Epoka Lodowcowa
Wyobraźcie sobie, że w Waszej lodówce dzieje się życie. Rośnie i upada cywilizacja, tyle że w mikro skali i przyspieszonym tempie. Patrzycie na to i dopingujecie mały świat. Widzicie wzloty i upadki, a potem odłączacie lodówkę resetując system. Powiedzonko historia lubi się powtarzać nagle staje się bardzo prawdziwe, a popularna teoria że każda cywilizacja urośnie i upadnie w ten sam sposób nagle wydaje się oczywista. Z jednej strony w kilka minut doświadczamy wielokrotnych wzrostów i zapaści cywilizacyjnych, z drugiej jest to fascynujące jak oglądanie mrówek u Reziego. Bardzo dziwne, ale również bardzo ciekawe.
Sonnie ma przewagę
Był to pierwszy epizod i od razu z grubej, cyberpunkowej rury. Nic dziwnego, że zostawił za sobą ogromne wrażenie. Szok, zaskoczenie, podziw dla animacji, ciekawa tematyka. Kiedy skończył się ten odcinek chciałam więcej. Idealny materiał na film długometrażowy.
Większość jest rewelacyjna
Ciężko wybrać top5 z antologii Netflixa. teraz chciałabym dodać jak fantastyczny był Jogurt, Historie alternatywne, Szczęśliwa Trzynastka i Zmiennokształtni. Tutaj sprawdzi się decydowanie top10. Bo i Platige Image zrobiło kawał roboty przy Rybiej Nocy. A nie wspomnieć o mocno brutalnym i erotycznym Świadku, czy przypominającej film Titan animacji Nieśmiertelna Sztuka to aż grzech.
Tak naprawdę, nie przypadły mi do gustu tylko dwa epizody: Udanych łowów i Wysysacz dusz, ale to kwestia stylistyki. Nie moja kreska i też znowu wyeksploatowany motyw kotów. Nie porwało mnie, ale pewnie do kogoś trafi. Trzy średniaki na mojej liście to Tajna wojna (nic odkrywczego, czego nie dałoby nam Metro), Mechy (spadek płynności) i Martwy punkt (przewidywalne do bólu pościgi za pociągami w stylu Mad Maxa). I tak oglądało się je przyjemnie, ale bez tego efektu ''wow''.
Polecam każdemu, uporacie się ze wszystkimi epizodami w kilka godzin, a niesamowite wrażenia gwarantowane. Do Avatara 2 nie zobaczymy już pewnie nic piękniejszego niż Miłość, śmierć i roboty.
Wpisujcie swoje Top5 w komentarzach! Jestem szalenie ciekawa, które epizody podobały Wam się najbardziej! A jeśli Love, Death and Robots jest już za Wami, to zapraszam do pozostałych odsłon serii Weekend z Netflixem.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze