Virion - recenzja

  • Autor: Joanna Pamięta-Borkowska
  • Opublikowano: 30 Październik 2017
  • Komentuj 2

Poznałam Achaję w 2003 roku. Towarzyszyłam jej podczas tułaczki po miastach i bezdrożach królestwa Troy, zapuszczałam się do cesarstwa Luan. Przygód było co niemiara, jedne dramatyczne, drugie napawające nadzieją, że bogowie w końcu oszczędzą biedną księżniczkę. W końcu Achaja zakończyła swą podróż i osiadła na tronie.

Wszyscy myśleli, że Ziemiański pożegna się z serią. A potem, w 2014 roku pojawił się Pomnik cesarzowej Achai, w którym nastąpiło zderzenie dwóch cywilizacji oraz pojawiło się sporo bardzo zaskakujących wątków (np. wątek… polski. I Polski) . Pomnik liczył pięć tomów. I na jesieni okazało się, że w kwestii uniwersum Achai Ziemiański ma jeszcze coś do powiedzenia.

Oto 11. października pojawił się tom 1 nowego cyklu, zatytułowany Virion: Wyrocznia.

Virion to chłopak żyjący w bogatej rodzinie w mieście Mygarth, w cesarstwie Luan. Przez pierwsze sto kilkadziesiąt stron książki przyglądamy się jego dorastaniu, praktycznie od kołyski. Nie są to opowieści jakoś specjalnie zaskakujące, albowiem Virion jest do bólu zwykłym chłopcem, może tylko nieco rozczarowującym, gdyż nie przejawia żadnych specjalnych uzdolnień. Nie wyróżnia go nic poza słuchem absolutnym, w którym jednak nikt z otoczenia nie widzi żadnej przewagi nad resztą społeczeństwa oraz oburęcznością, do której Virion nie może się przyznawać, nie jest to bowiem umiejętność godna pochwały.

Dopiero po jakimś czasie następuje dramatycznie wydarzenie, które wywraca życie Viriona do góry nogami. Przypomnę, że postać tę zresztą znamy z innych tomów. Wiemy, że jest szermierzem natchnionym oraz najemnikiem. Tym cyklem Ziemiański pokazuje początki jego burzliwego życia i odpowiada na pytanie: jak to się stało, że chłopak z dobrej rodziny zostaje zbójem do wynajęcia?

Zapewne zorientowaliście się już, że tym, co wyróżnia książkę na tle innych z tego świata, jest męski główny bohater. Wprawdzie w Pomniku Cesarzowej Achai były rozdziały poświęcone Tomaszewskiemu, ale tym razem Ziemiański zrezygnował z dodatkowych wątków. W centrum naszej uwagi niezmiennie pozostaje Virion. Obserwujemy wprawdzie depczących mu po piętach łowców niewolników, ale nie ulega wątpliwości, że autor opisuje ich poczynania tylko po to, by pokazać chłopaka w innej perspektywie.

W przeciwieństwie do poprzednich cyklów, brakuje ciekawej postaci kobiecej. Przynajmniej na początku… dopiero w połowie powieści poznajemy “upiorzycę”, upośledzoną niemowę, której losy zostają nierozerwalnie związane z Virionem. I powiem Wam, że jest świetna. To prawdziwy “chodzący koszmar w spódnicy” (opis mój) i nie mogę doczekać się, aż poznamy tajemnicę jej pochodzenia...

Książka pełna jest klimatycznych ilustracji

Myślę, że właśnie z uwagi na jednego głównego bohatera książka ma inne tempo niż pozostałe cykle. Historia Viriona rozwija się leniwie, zupełnie inaczej niż u Achai, którą poznaliśmy praktycznie w dniu, kiedy to odmieniło się całe jej życie. Jak już wspomniałam, pierwsze 130 stron to opis życia przeciętnych nastolatków z dobrych domów. I tutaj dochodzę do wniosku, że jeśli chodzi o narrację, Ziemiańskiemu lepiej wychodzą opisy dramatów i walki niż zwykłe życie, z dnia na dzień. Wyobrażenia autora dotyczące emocji i przeżyć wewnętrznych nastolatków, zwłaszcza dziewczyn (co do jednej głupiutkie mimozy, żadnej krewkiej dziewoi), są dość ograniczone. A może to specyfika elit Luan, czy sielskiego miasta Mygarth? Faktem jest, że kilka pierwszych rozdziałów było po prostu nużące. Szkoda, bo miałam nadzieję na lepsze poznanie klimatu miasta oraz zwyczajów ludzi, którzy nieodmiennie kojarzyli mi się ze starożytnymi Rzymianami. I tak naprawdę lepiej poznajemy społeczeństwo Luan w wątku późniejszym, kiedy to Virion przyłącza się do pielgrzymów.

Pamiętacie ten fragment?

Moja ostateczna ocena nie jest prosta. Dostałam do przeczytania wersję recenzencką, więc istnieje szansa, że coś się w kwestii narracji zmieni. Póki co, mogę powiedzieć tyle: całość jest dość nierówna, ale im dalej, tym lepiej. Zakończyłam książkę z poczuciem, że bardzo chcę poznać dalszy ciąg. Ziemiańskiemu udało się też przekonać mnie do Viriona, chociaż trochę mu to zajęło. Myślę, że taka jest jednak specyfika tego autora - najlepiej poznajemy bohaterów podczas prób, na jakie wystawia ich życie. W chwilach pokoju ich sylwetki rozpływają się jak dym.

Na koniec dodam, że moim zdaniem ów tom przeznaczony jest zarówno dla czytelników, którzy znają poprzednie cykle, jak i dla osób całkowicie nowych.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze