Virion. Obława - Recenzja

  • Autor: Joanna Pamięta-Borkowska
  • Opublikowano: 09 Październik 2018
  • Komentuj 11

Jeśli miałabym wskazać książkę najbardziej "ziemiańską", taką, która zawiera w sobie esencję pisarza, to chyba byłby to Virion. Co oznacza, że ci, którzy mieli nadzieję na zmianę narracji, inny typ bohaterów czy nowe zagrania fabularne, mogą poczuć się zawiedzeni. Tu nie ma eksperymentów. To jest Ziemiański w postaci czystej – co dla jego czytelników jest zapewne zaletą. Przy okazji – słowo "czytelnik" pojawiło się nie bez powodu, ponieważ podczas spotkania autorskiego na Warszawskich Targach Fantastyki pisarz zwrócił uwagę, że o czytelnikach fantasy i science-fiction zawsze mówi się używając się słowa "fan" i pora z tym skończyć.

Ale wróćmy do Viriona. Schemat, który w nim poznajemy, jest w pewnym sensie powtórzeniem historii Achai. Chłopak, który z pozoru niczym specjalnym się nie wyróżnia, należy do złotej młodzieży i wszystko wskazuje na to, że jest mu pisane pełne przyjemności życie arystokraty. Ale w pewnym momencie zostaje wyrwany z sielskiego otoczenia i od tego momentu obserwujemy powolne stawanie się... no właśnie, nie bohatera. Nie musimy znać postaci Viriona z czasów Achai, by wiedzieć, że życie na wszystkie sposoby będzie próbowało go zniszczyć. I, jak to zwykle bywa z takimi próbami, albo ktoś wychodzi z nich złamany, albo umiera (czasami wychodzi na to samo), albo jakoś się poskłada do kupy, ale nie będzie już tym samym człowiekiem. I nie mam tu na myśli blizn, w każdym razie nie tych widocznych gołym okiem.

Zatem, Virion owe próby przeżyje, wiemy o tym. Ale jak bardzo się zmieni, oto jest pytanie. I ciekawie jest te jego zmagania z rzeczywistością obserwować. Postać ta jest niejednoznaczna, z jednej strony lepiej zarysowana, niż Achaja, a z drugiej – jakaś taka bardziej subtelna. Achaja była żywa, barwna, zaś Virion to spokojny chłopak, naprawdę spokojny i dobry chłopak. Fajny kumpel, dużo myślący, ale nieprzesadnie wygadany. Typ z tych, którzy stoją w drugim rzędzie, stanowią asystę dla lidera. Wiecie, wieczny support. Jak to możliwe, że stanie się legendarnym szermierzem?

Cały drugi tom to ciąg prób, lekcji i rozmaitych chrztów, które przechodzi Virion. Przy okazji wychodzą na jaw kolejne jego słabości (niektóre dość zaskakujące, ale nie chcę zdradzać szczegółów) oraz nieśmiałe próby "postępowania dobrze i szlachetnie". Achaja taka nie była, ona szybko wchodziła w role. A Virion jest nieco bardziej uparty. Najpierw obserwujemy go jako drwala, który musi zmienić przyzwyczajenia i dostosować się do życia w małej społeczności zbiegów i podejrzanych typów, którzy zamieszkują wieś. Oczywiście, nie ma takiej opcji, by spędził tam dłuższy czas. Taida nie próżnuje i szuka wszelkich sposobów na znalezienie chłopaka.

Organizuje obławę, która rzuca Viriona i Niki z powrotem na trakt. Po drodze dołączają do nich Brade oraz Aschelon, którzy są nauczycielami chłopaka, chociaż nie stanowią wiernego odbicie Hekkego i Krótkiego. Ich techniki mają pomóc w życiu na pograniczu, nie ma w nich piękna, zasad fair play czy innych "ozdóbek".

Drugi wątek poświęcony jest czarownicy Luny wynajętej przez Taidę do pochwycenia Viriona. Ale sama Luna nie jest tak ciekawa, jak towarzyszący jej były niewolnik Kila, znany też z pierwszego tomu. Nosi pewne cechy Biafry, jest śliski jak piskorz i niebywale elastyczny. Nie ma takiej sytuacji, z której nie potrafiłby znaleźć wyjścia i mimo że uznaje się go za byłego niewolnika, jego przeszłość kryje o wiele więcej...

Natrafiamy w powieści też na kolejną rzecz typową dla Ziemiańskiego – postacie kobiet, obowiązkowo silne, często w nieco drażniący sposób przejawiające najbardziej stereotypowe cechy bab. Co pisarz w wywiadach wielokrotnie podkreśla, to ową współczesną nam cechę wszystkich jego bohaterek, czyli moc, z którą żadnemu facetowi nijak się mierzyć. Obserwujemy w jego bohaterkach dążenie do bycia panią swego losu, niezależność, bezwzględność. Upiorna Niki to już w ogóle symbol twórczości Ziemiańskiego. Kobieta-potwór, piękna jak z obrazka, straszna jak noc, milcząca, uległa i niezawodna. Taka mieszanka idealna, można by rzecz. I ona przechodzi swoisty rozwój, co może odbywa się zbyt szybko, ale ma swoje uzasadnienie.

Ale już relacja Niki z Virionem jest niestety zbyt idealna. Mam nadzieję, że w następnym tomie Ziemiański pokusi się o jakieś spięcia między nimi, bo jakkolwiek nieludzka nie byłaby żona głównego bohatera, to nie wierzę, że akceptuje każdą cechę i ruch Viriona, albo że są jej one obojętne. Coś się musi wydarzyć...

Virion w pierwszym tomie był jak zając, który ucieka z klatki, w drugim jest lisem umykającym obławie. To pora teraz, by stał się wilkiem.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze