To My - recenzja

  • Autor: Bartek Witoszka
  • Opublikowano: 29 Marzec 2019
  • Komentuj 0

Czy czuliście kiedyś cieniem? Wiecie, takie uczucie, gdy jesteście z kimś razem i teoretycznie robicie wszystko tak samo, ale to ta druga osoba jest zawsze w centrum uwagi, a Wam pozostaje tylko smutne przyglądanie się i zastanawianie się: co poszło nie tak? Adelaide Wilson (grana przez Lupitę Nyong'o) stoi przed trudnym zadaniem - musi zmierzyć się ze swoim cieniem, a przy okazji uratować swoją rodzinę przed… ich cieniami?

Przyznaję, brzmi to dość zawile, ale już pierwszy zwiastun dawał nam przedsmak tego, co przyjdzie nam zobaczyć w pełnym filmie. Scenarzysta i reżyser Uciekaj!, Jordan Peele, powraca do nas z nowy horrorem; po bardzo udanym debiucie w 2017 roku - Get Out został obsypany wieloma nagrodami, a sam Peele dostał Oscara za scenariusz do tego filmu - spodziewałem się czegoś naprawdę wielkiego. I pierwsze minuty sugerują, że z czymś takim będziemy mieli właśnie do czynienia. Ostra, bardzo charakterystyczna muzyka z wejściówki, dodatkowo wzbogacona lekko psychodelicznym, dziecięcym chórkiem - od razu wzbudziło to we mnie niepokój i przypomniało Suspirię z listopada zeszłego roku, co było dobrym omenem. I mniej więcej od połowy filmu całe to skrupulatnie budowane napięcie zaczęło opadać na rzecz… wybuchów śmiechu.  

Rodzina Wilsonów urządza wakacyjny wypad do Santa Cruz, gdzie będą mieszkać w starym domu rodziców Adelaide. Dla niej powrót w to miejsce nie jest rzeczą łatwą, bo jako mała dziewczynka zgubiła się w parku rozrywki, przez co zablokowała się - nie mogła nic powiedzieć. Z czasem jednak trauma ustąpiła i na prawie trzydzieści lat zapomniała o całym zdarzeniu. Zdaje się jednak, że to miejsce nie zapomniało o niej, gdyż pod jej domem pojawiają się ludzie w czerwonych strojach, którzy po prostu stoją. I od tego momentu zaczyna się dziać naprawdę ciekawie, bo, jak wiadomo ze zwiastunu, ci dziwni ludzie, to odpowiednik naszej wesołej rodzinki. W naszej głowie zaczyna pojawiać się masa pytań, poziom ekscytacji połączonej z chęcią poznania każdej odpowiedzi potęguje uczucie niepokoju i nagle cała atmosfera ulatnia się, a coraz częściej na twarzy zaczyna pojawiać się uśmiech politowania.

Bo jak inaczej można zareagować na okrzyki (przypominał to raczej ryczenie jelenia) Abrahama, męża Red - “bliźniaczki” głównej bohaterki - który utknął na środku jeziora w zepsutej łodzi? To naprawdę była komiczna sytuacja i zdecydowana większość sali (jak na środek tygodnia było całkiem sporo ludzi) po prostu ryknęła śmiechem. Chyba nie o to chodzi w horrorze, prawda? Inna sytuacja, tym razem z udziałem męża Adelaide, to gdy z urazem nogi zaczyna uciekać on przed jednym z oprawców. Problem w tym, że porusza się dosłownie, jak żółw i każdy po prostu by go dogonił, a tymczasem nic takiego się nie dzieje, bo przecież z ofiarą trzeba się zabawić. Tego typu sytuacji jest w To My co najmniej kilka, a zwyczajnie psują atmosferę, rozładowują napięcie, które zostało naprawdę umiejętnie zbudowane. 

 Coś, za co muszę pochwalić film Peele’go (spokojnie, będzie też trochę dobrych rzeczy), to czas, jaki dostajemy na zapoznanie się z bohaterami i zbudowanie z nimi więzi. Szczególnie spodobały mi się przebitki z dzieciństwa i terapii Adelaidy, co lepiej pozwala zrozumieć jej obecną sytuację. Powrót do normalności poprzez taniec czy rysunki odgrywają tutaj kluczową rolę, bo przecież ma to również wpływ na Red, “bliźniaczkę” głównej bohaterki.

Na pochwałę zasługuje również ukazanie samych “bliźniaków”, których ruchy, zachowanie czy wygląda wywołują lekki dreszczyk. Nie są w pełni ludźmi… to znaczy są, ale przez te deformacje przypominają raczej nieudany eksperyment (ostatecznie okazuje się dość trafnym spostrzeżeniem), co wywołuje w widzu pewną odrazę. Może nie jest to dobre/przyjemne słowo, ale dobrze oddaje to, co czułem podczas seansu.

O co chodzi z tymi sobowtórami? Na pytanie “Kim jesteście?” odpowiedzieli “Amerykanami”, co od razu może skojarzyć się z nietolerancją czy brakiem równości wobec niektórych klas społecznych. Ci bliźniacy również są ludźmi, którzy chcą być traktowani, jak reszta społeczeństwa, tylko, że nikt o nich nie wie, żyją w podziemnych korytarzach. Do tego nawiązuje zresztą też akcja charytatywna “Hands Across America”, która została zorganizowana w maju w 1986 roku. Przez piętnaście minut sześć i pół miliona ludzi trzymało się za ręce w ludzkim łańcuch, który zaczynał się w Nowym Jorku (wschodnie wybrzeże) i kończył się na Long Beach w Kaliforni na zachodnim wybrzeżu. To podziemie można interpretować jako znieczulice bogatszej części społeczeństwa (często nawet pogardę) wobec mniej zamożnych osób lub tym, którym wiedzie się nieco gorzej od nas. I podoba mi się, że To My ma przesłanie, a jego twórca chce przekazać coś widzom - nie wiem tylko, czy pasuje to do horroru.

Traci na tym atmosfera zbudowana na początku i naprawdę ciężko potem traktować ten film jako horror, a nie jak kolejny odcinek Z Archiwum X. Dodatkowo, w tym natłoku nawiązań i chęci przekazania czegoś więcej, Peele nie zamyka wszystkich wątków, a część - niczym małe dziecko podczas jedzenia kaszki - rozgrzebuje i nigdy do nich nie wraca. Kto odpowiada za budowę tego podziemnego kompleksu? Skoro “bliźniacy” chcieli tylko coś przekazać, to czemu zaczęli mordować swoje odpowiedniki w prawdziwym świecie? Zresztą, Red wyraźnie zaznacza, że chodziło tylko o wysłanie wiadomości (co zresztą dzieje się na końcu filmu), więc tym bardziej nie rozumiem tych aktów agresji. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.

I przez to ciężko mi ten film Wam polecić. To My nie jest dobrym horrorem - po pewnym czasie wszystko zaczyna gdzieś skręcać, trudno powiedzieć, w którym dokładnie kierunku - a główny wątek został w nim dość kiepsko poprowadzony. Wiem, że film zbiera bardzo dobre oceny (94 procent), ale totalnie nie rozumiem tego zachwytu. Lepiej poczekać aż film trafi na Netflixa, naprawdę nie warto iść na to do kina, o czym mogą świadczyć słowa pani, która siedziała obok mnie: “Chyba pójdę do kasy i poproszę o zwrot pieniędzy”.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze