Po przeczytaniu najnowszej powieści czeskiego pisarza Miroslava Žambocha pod tytułem „W Służbie Klanu” postanowiłem sięgnąć po kolejną dawkę literatury z zachodu. Tym razem trafiło na „Bez Litości”, czyli z pozoru płytką i przewidywalną opowieść.
Książka ta opowiada historię
Baklyego, czyli byłego gladiatora, który po swojej burzliwej przeszłości postanowił spróbować sił w byciu najemnikiem. Jest niczym czarna owca w gronie bohaterów książek, ponieważ gra rolę typa spod
''ciemnej gwiazdy''.
Książka rozpoczyna się, kiedy główny bohater spłaca ostatnią ratę długu i otrzymuje kolejne zlecenie. Po przyjęciu zadania poznaje
Ochinota, czyli fenomenalnego księgowego, którego musi chronić w drodze do stolicy handlu.
Główny bohater sprawia wrażenie prostego najemnika, który zrobi wszystko za odpowiednie wynagrodzenie, a koszmary przeszłości topi w butelce najpodlejszego bimbru. Nad przeciwnikami góruje nie tylko dzięki swojej posturze, ale również dzięki niespotykanej umiejętności walki.
Warto wspomnieć o walce, która odgrywa jedną z najciekawszych ról podczas lektury. Autor w niecodzienny sposób opisał każdą scenę potyczki, a zastosowanie pierwszoosobowej narracji spotęgowało uczucie czynnego udziału w akcji.
Cała historia sprawia wrażenie nudnej i liniowej, lecz zaskakuje i nieustannie trzyma czytelnika w napięciu. Ponadto styl, w jakim książka została napisana, w pełni oddaje charakter
Baklyego - w tekście dominuje język potoczny, który przeplatają liczne wulgaryzmy.
''Bez Litości'' pokazuje, że przyjaźń i miłość to jedne z wartości, bez których nawet najwięksi twardziele nie potrafią żyć. Głównego bohatera można porównać do
Letho znanego z gry
''Wiedźmin'', tyle że charyzmatycznego i szlachetnego pogromcę potworów zastąpiono jego uboższą wersją.
Polecam ją głównie dla fanów mrocznych i ciężkich lektur
Komentarze