Trzy zdania o ... Dead Rising 4

  • Autor: Joanna Pamięta-Borkowska
  • Opublikowano: 08 Maj 2017
  • Komentuj 1

Bardzo gustowna broń, nieprawdaż?

Bardzo gustowna broń, nieprawdaż?

Dead Rising 4 to survival horror w otwartym świecie, stworzony przez studio Capcom Vancouver, a wydany przez Microsoft 14. marca tego roku (w Polsce, na świecie w grudniu 2016). Tytuł jest świeży, aczkolwiek postacie zamieszkujące to fascynujące uniwersum do pięknych nie należą. I nie muszą - inaczej szkoda by było je ubijać. Dead Rising 4 trupem stoi. Rozgrywka skupia się na mordowaniu hord zombiaków. I kiedy mówię ''horda'', to jestem bliska faktycznemu znaczeniu tego słowa - otaczają nas dosłownie setki zombiaków. W przeciwieństwie do Dying Lighta, pokonywanie ich nie jest specjalnie trudne, ale za to liczba przeciwników może nieco przytłoczyć. Porównanie do Dying Lighta kończy się na klimacie zombie apokalipsy, ponieważ nie uświadczymy tutaj rozbudowanej fabuły, Dead Rising 4 odstaje też od polskiej produkcji pod względem grafiki. Na niezbyt świeżą grafikę zwróciła uwagę Kamila:
Kamila: Wszystko w tej grze wygląda dziecinnie, nawet te zombiaki nie są szczególnie straszne/obrzydliwe/przerażające. Tekstury są bardzo ubogie ale i przyjemne. Właściwie to czułam się jakbym grała w grę o Scooby-Doo, niż zombie-rozwałkę.
Należy jednak docenić humor twórców, którzy osadzili grę w okolicach Bożego Narodzenia, w pięknym centrum handlowym. Rozgrywają się tam iście dantejskie sceny. I nie, wcale nie chodzi o szaleństwo wyprzedaży.

Moje ulubione ubranie na wielkie wyjścia!

Moje ulubione ubranie na wielkie wyjścia!

W grze mamy dwa rodzaje rozgrywki - kampanię dla pojedynczego gracza oraz grę wieloosobową. Ta druga polega na tym, że w czteroosobowej drużynie stawiamy czoło nieumarłym albo w trybie kampanii, albo pojedynczych meczy. Nasze postacie zdobywają doświadczenie, a samo drzewko umiejętności jest nieźle rozbudowane. Redakcja Ja, Rock! spędziła trochę czasu grając w trybie kooperacji i wszyscy są zgodni co do tego, że warto będzie do Dead Rising 4 co jakiś czas wracać.
Adam: Gra dużo zyskuje dzięki trybowi kooperacji, bo wtedy robi się znacznie bardziej zabawnie – mało co sprawia taką radochę, jak wspólne mordowanie umarlaków, a gierka podkręca jeszcze zabawę, udostępniając nam naprawdę dużą gamę uzbrojenia i pojazdów. A to Asia zdobyła przypominający zbroję Ironmana egzoszkielet, a to Kamila wycinała wszystkich mieczem świetlnym. Tylko ja, jak ten głupek, latam z jakimś marnym wiosłem. Ale cóż, jak się nie ma co się lubi…
To, co w grze zasługuje na uwagę, to wielka ilość narzędzi mordu - od klasycznej broni białej i palnej, po takie prozaiczne przedmioty jak deski, doniczki oraz własnoręcznie skonstruowane rzeczy. To jest zresztą ten element gry, który bardzo spodobał się Adamowi i Kamili.
Kamila: Asortyment broni spory, od pięknych i ostrych mieczy, przez wielgachne kopie, aż do przedmiotów-dystraktorów, ale po grach typu Saints Row nie robi już wrażenia. Są oczywiście super bronie czy mega pancerze, ale wszystko bardzo szybko się psuje i wymaga wymiany, a przy 3 osobach na mapie ilość broni dostępnej pod ręką drastycznie kurczyła się do - z trudem wyszukanych - desek. Te przedmioty dystraktory to też jedynie smaczek. Nakładanie zombiakowi głowy bałwana na barki nie ma żadnej wartości bojowej przy 30 innych trupach, które atakują całą gromadą. Taka zabawka, jak cała ta gra.
Adam: Tutaj chyba każdy będzie usatysfakcjonowany – różnego rodzaju broni jest w opór, mordować umarlaków można niemal wszystkim co wpadnie nam w łapy. Wspomniane już wiosła, wózki inwalidzkie, głośniki, gitary, siekiery, doniczki, pistolety, włócznie… czego byście nie wymyślili, tym w Dead Rising 4 pewnie można zombie zatłuc.
Niestety, nawet najdłużej konstruowana broń bardzo szybko się niszczy - wręcz absurdalnie szybko, ale zakładam, że ma to związek z trującymi toksynami pływającymi w ciałach zmarłych...

Trzeba trochę rozgrzać towarzystwo

Trzeba trochę rozgrzać towarzystwo

Dead Rising 4 ma charakter sandboksowy - lokacje są spore i przestronne oraz ciekawie urządzone.
Kamila: Podobało mi się za to to, że praktycznie wszędzie można było wejść. Nie było szklanych ścian odgradzających nas od fosy zamkowej. Wystarczyło przeskoczyć płotek i rzucić się na podtopione hordy ożywieńców. Wszystko w obrębie mapy było dozwolone.
Z drugiej strony, ubogi scenariusz i mało ciekawe questy nieco nam doskwierały:
Adam: Sprawa questów. Takie oczywiście w grze są, ale jeśli polegają na czymś innymi niż tylko na ”dotrzyj do… i zabij tylu, a tylu zombie” to jeszcze takiego nie spotkałem. W efekcie czego fabuła gry schodzi na drugi, a nawet trzeci plan – tak naprawdę liczy się jak najszybsze naciskanie guzików na klawiaturze i zabijanie największej ilości truposzczy. Może się czepiam, bo DR4 miało być właśnie takie, ale szkoda, że nie zdobyto się na coś więcej.

Elfy idą!

Elfy idą!

Wcześniej wspomniałam o możliwości konstruowania broni - możemy też sami zbudować pojazd zagłady. Szerzej o tej opcji opowie Wam Adam:
Adam: Jeszcze kilka słów o pojazdach. Może i człowiek nie wygląda do końca poważnie w napędzanym pedałami samochodziku dla dzieci, ale zombiaki rozjeżdża się nim koncertowo. Bardzo spodobał mi się pomysł łączenia przedmiotów z pojazdami i tworzenia prawdziwych maszyn śmierci. Przykład? Mi udało się połączyć kosiarkę do trawy z dziecięcym rowerkiem, w efekcie czego powstała ziejąca ogniem maszyna do ”koszenia” zombie, a takich konstrukcji można stworzyć kilka rodzajów. Super sprawa!
Podsumowując - jest to dynamiczna rozwałka w klimacie zombie, w którą najlepiej zagrać z paczką znajomych, bo kampania dla pojedynczego gracza może Was znużyć. Poziom trudności jest wyrównany, ponieważ zanim znudzą nam się wolno człapiące zombie, wejdą do gry nowe ich odmiany, które są szybsze, zwinniejsze i trudniejsze do ubicia. A oto, co mają do powiedzenia na temat całokształtu gry pozostali redaktorzy:
Kamila: Krótko podsumowując, przyjemnie destruktywne. Niestety, w dalszym ciągu nie przebiło na luźną rozgrywkę katowanego przez nas na streamach Chivalry. Nie miało tej rywalizacji, tej prostoty, tego napięcia, po prostu nie ma tego czegoś. Z pewnością wrócę jeszcze do tytułu, ale kiedy? Tego nie umiem stwierdzić.
Podobnego zdania jest Adam:
Adam: Jeśli więc szukacie bardzo dynamicznej gry, pełnej flaków, krwi i walających się ciał, a zarazem niezbyt wymagającej i nieskomplikowanej to Dead Rising 4 bez problemu spełni Wasze nadzieje. Jeśli jednak szukacie nieco poważniejszej gry w świecie zombie, w której przetrwanie gracza zależy od czegoś więcej niż tylko tempa naciskania guzików, to Dead Rising 4, choć gra się przyjemnie, szybko Was znudzi.
Pozostaje nam życzyć Wam udanej zabawy, a jeśli chcielibyście przed kupnem gry obejrzeć gameplay, zapraszamy na redakcyjnego streama.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze