Chiny są fajne i wszyscy są szczęśliwi. Kto ''za'' niech podniesie rękę
Jak wyrobić sobie dobrą opinię wśród swoich obywateli? Opłacić pół miliarda postów w mediach społecznościowych. Zdaniem amerykanów własnie taką taktykę przybrały władze Chińskiej Republiki Ludowej.
Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda w składzie: Gary King, Jennifer Pan oraz Margaret Roberts
opublikowali raport, w którym ujawniają skalę manipulacji do jakiej dopuszcza się Komunistyczna Partii Chin.
Manipulowanie opiniami w internecie to nic szczególnie nowego. Jestem pewien, że Wy sami nie raz nie dwa napotkaliście różnego rodzaju komentarze nie będące niczym innym jak czystą propagandą podawaną nam w formie ''
opinii użytkowników''. Z takich akcji znani są choćby Rosjanie,
którzy zatrudniają całą armię trolli.
Różnica miedzy Chińczykami, a Rosją polega na tym, że w Państwie Środka bardzo mało komentarzy poświęca się wydarzeniom spoza Chin. U nich propaganda dotyczy głównie partii komunistycznej, jej symboli i tego jak to generalnie w Chinach jest super. Rosjanie natomiast skupiają swoją energię na obywatelach spoza Federacji chcąc zmienić sposób w jaki postrzegają Rosję.
Najważniejszym narzędziem w rękach Chińczyków jest tak zwana grupa ''
50 Centów''. Nazwa pochodzi od rzekomej kwoty jaką
troll może zainkasować za jeden prorządowy komentarz w mediach społecznościowych. Tylko skąd tak szeroka wiedza amerykanów o niedostępnym przecież świecie chińskich trolli?
Chiński internet służy za tubę partii
W 2014 roku do sieci wyciekły oficjalne e-maile pracowników chińskiego samorządu z miasta Zhanggong, a dokładniej jego komórki odpowiadającej za propagandę. Znalazło się tam 40 tysięcy przykładów komentarzy zamieszczanych przez ''
piędziesięciocentowców''. To właśnie dzięki temu wyciekowi udało się ustalić prawdziwą skalę procederu, a ta jest ogromna.
W wyniku badań ustalono, że chiński rząd sponsoruje rocznie około 488 milionów komentarzy! Oprócz wpisów zamieszczanych przez osoby ''
na kontrakcie'', sporą aktywności wykazują też szeregowi pracownicy urzędów i członkowie partii komunistycznej. Zakłada się, że pisanie pochlebnych komentarzy należy po prostu do ich obowiązków. W tą działalność włączają się nawet pracownicy sądów...
Dla równowagi dodam, że sami amerykanie mówią, że danych tych nie da się potwierdzić w 100%. Część ich pracy to trochę spekulacji i trochę roboty detektywistycznej, ale ich zdaniem statystyki nie kłamią.
I jak tu teraz wierzyć temu co przeczytacie w internecie?
[źródło:
dailymail.co.uk,
gking.harvard.edu,
washingtonpost.com]
Komentarze