Percival w Gdańsku - Relacja

Nie raz i nie dwa bywałam na koncertach Percivala oraz metalowego odpowiednia Percivala - Shuttenbacha. Jednak to, co zobaczyłam wczoraj, było tak zjawiskowe, że zostanie w mojej pamięci na długie lata. 

Miałam niesamowitą okazję, by uczestniczyć w koncercie w gdańskim klubie B90. Miejsce surowe, monumentalne, dzięki nietypowej lokalizacji idealnie pasowało do takiej okoliczności. Pyszne piwo i kulturalne towarzystwo sprawiło, że oczekiwanie na wejście zespołu odbyło się w bardzo przyjemnej atmosferze.

I chociaż nigdy nie zapomnę pierwszego koncertu 7 lat temu w kołobrzeskiej Latarni, to dzisiaj już widzę nową erę Percivala. Erę nieodzownie powiązaną z Wiedźminem, który nie dość, że zmienił zycie wielu graczy, to również zmienił ten zespół. Widać to było po miłości fanów, setkach koszulek z logosem zespołu, śpiewających mi do ucha fankach czy osobach, które jechały na ten koncert specjalnie z Czech. 

Chociaż słowo koncert nie obrazuje dokładnie, jakiego typu doświadczenie to było. Wspaniałe muzyczne wydarzenie, udekorowane niebywale zdolnymi tancerzami z Teatru Avatar. Do tego fragmenty gry udostępnione przez CD Projekt Red, sfilmowane nagrania studyjne zespołu z Marcinem Przybyłowiczem (który gościł u nas na wywiadzie). To wszystko było prawdziwą kulturową ucztą dla nas jako graczy i fanów twórczości Percivala.

Pokaz był rewelacyjnie przygotowany. Przygodę zaczeliśmy od głównego motywu znanego z pierwszej części gry, który w rękach Marcina i Percivala stał się ponadczasową ikoną muzyczną, rozpoznawalną chyba na całym świecie. Wędrowaliśmy tak z muzykami przez wszystkie obszary uniwersum, zaczynając od mrocznego Velen, przez tajemniczy dodatek Serca z Kamienia z Panem Lusterko i Von Everecami na czele, aż do olśniewającego Toussaint, gdzie wino i krew leją się jednako.

Ostatnio zespół wydał nowy klip, równie mocno związany z Wiedźminem. Nie zabrakło więc autorskich utworów Dobro i Zło oraz Oczy Wiedźmina z genialnym głosem Kasi Bromirskiej, która zaśpiewała też swoją intepretację Lullaby of Woe, skomponowanego przez Marcina Przybyłowicza. I chociaż wszystkie one rozpaliły publiczność, to nic nie mogło równać się piskom generowanym przez dziewczęta w trakcie Wilczej Zamieci śpiewanej na żywo.

Obawiałam się prawdę mówiąc, kiedy zespół wmaszerował na scenę. Tylko dwie twarze, które tak dobrze znałam, należały do Kasi i Mikołaja. Oprócz nich pojawiło sie jednak czworo niesamowicie zdolnych muzyków Ewa, Dorota, Kamil i Michał. I kiedy zaczęli grać, rozwiały się wszystkie moje obawy, a blondynka Ewa o anielskiej barwie wspomagająca wokal i przeszkadzajki idealnie zgrywała się na dwa głosy z nietypowym brzmieniem głównej wokalistki. Brak Calinki, znanej też jako Joanna Lacher czy Christiny, był zauważalny, jednak najważniejsze jest to, że zespół również w zastępczym składzie świetnie sobie radzi i przygotowuje show na najwyższym poziomie.

Duża w tym zasługa Adama z teatru Avatar i towarzyszących mu przepięknych dziewczyn. Kontakt z publicznością, radość i dobra zabawa oraz kilogramy talentu, jakie w nich drzemały, sprawiły, że przeżyłam wiedźmińską przygodę raz jeszcze i wciąż mi mało. Uświadomiło mi to, jak bardzo tęsknię za Geraltem i jego szaloną ekipą, oraz jak ważna jest muzyka w naszym życiu, o czym - stało się - zapomniałam na jakiś czas.

Nie wiem, dlaczego do tej pory nie udało mi sie dotrzeć na żaden koncert z trasy Wild Hunt Live. Czy za mocno wsiąkłam w grę, by wyjść do ludzi? Wiedzcie jednak, że nieporównywalnie lepiej brzmi ta muzyka na żywo, niż setny raz puszczana z głośników. Zachęcam Was gorąco, sprawdźcie to sami. i kiedy Percival przyjedzie do Waszego miasta, biegnijcie doświadczyć tej przygody, bo to jest po prostu zjawisko.

Przed muzykami ostatnie trzy przystanki trasy Wild Hunt Live. W piątek zagrają w Głogowie, a w sobotę o godzinie 17 usłyszycie ich na specjalnym koncercie w trakcie Warsaw Games Week. W niedzielę w warszawskiej Stodole zakończy się cała trasa koncertowa. Korzystajcie więc z okazji i czujcie się zachęceni.