LOREnetka - Imperium Kaldorei, historia elfów Warcrafta

  • Autor: Michał Wojewódka
  • Opublikowano: 25 Maj 2019
  • Komentuj 2

Gdy zakończyła się epoka trolli, nastał czas elfów. Opowiem wam dzisiaj, jak wyglądały rządy nowych panów świata. Dowiecie się też, jak szybko do złotego wieku, imperium trolli przestało istnieć. Mam nadzieję, że zrozumiecie też, dlaczego w moim słowniku definicją warcraftowego elfa jest: parszywa mutacja.

Kaldorei, jak w swoim języku określają się mroczne elfy, w niezwykłym tempie zdobywały nowe ziemie gromiąc przeciwników. Czysta brutalna siła trolli nie mogła równać się z nieznaną im do tej pory potężną arkaniczną magią. W dawnych czasach elfy nie parały się druidyzmen i nie wielbiły drzewek. Kiedyś liczyła się czysta magia, którą owa rasa czerpała z potężnego źródła, jakim była Studnia Wieczności. Gigantyczna rana będąca pozostałością po wojnie Panteonu ze Starymi Bogami. To ona zmieniła dawne mroczne trolle, rozwijając ich intelekt i dodając powabu. Nic więc dziwnego, że to właśnie wokół niej zbudowano stolicę największego imperium, jakie stworzyły śmiertelne istoty. Nowe imperium rozciągało się na niemal całym super kontynencie, jakim wcześniej był Kalimdor. Inne rasy zostały zepchnięte na obrzeża świata, zmuszone do zawarcia niekorzystnych układów. Tylko w ten sposób mogły dalej istnieć, przynajmniej dopóki elfy nie zmieniły zdania.

Pomimo swojej mutacji (część ludzi twierdzi, że to ewolucja, ale nie ja) nowa społeczność zachowała wiele podobieństw do tej znanej z Zandalarii. Na czele stali Quel’dorei, co z elfickiego można przetłumaczyć jako dzieci wysoko urodzonych. Grupę tą stanowili najpotężniejsi i mowa tutaj nie tylko o zdolnościach magicznych. Nie brakowało tutaj również tych, których rody zdobyły posłuch. Najwyżsi zamieszkiwali królewskie miasto i czerpali prosto ze Studni Wieczności.

Azshara i upadek panowania elfów w Azeroth

Jednak nic nie trwa wiecznie, a koniec elfiej dominacji przypadł na rządy królowej Azshary. Była to najbardziej ukochana ze wszystkich elfich monarchiń. Jej niesamowita uroda i charyzma zawładnęły sercami jej ludu. Dowodem tego jest zmiana nazwy stolicy na Zin Azshari, co z Darnassańskiego tłumaczy się jako Chwała Azshary. Jej przybocznym był Xavius. To właśnie ta dwójka szukając potężniejszej magii nawiązała kontakt z Sargerasem. Królowa poczuła potęgę, jaka biła od pana Legionu i szybko stwierdziła, że w końcu poznała kogoś silniejszego od siebie. Fascynacja i zapewne obietnice skłoniły elfy po podjęcia niebotycznego wysiłku, jakim było sprowadzenie upadłego tytana na Azeroth.

“- A co tu jest do rozumienia? Powiedziałam po raz kolejny, że wkrótce zatriumfujemy! Wkrótce będziemy dysponować mocą i zdolnościami, które pozwolą nam oczyścić naszą krainę z niedoskonałości, uczynić ją idealnym rajem…”

I tutaj całość historii odrobinę się komplikuje. Istnieją dwie oddzielne opowieści o tym co stało się później. W grę wchodzi bowiem element podróży w czasie, który w swoim dziele zawarli twórcy Warcraft. Ominiemy zatem oryginalną linię czasu i zagłębimy się w historię opisaną w trylogii Wojna Starożytnych. Dla tego w opowieści przeskakujemy do wydarzeń po Trzeciej Wojnie.

Świat wydawał się wychodzić na prostą. Wtedy to Dawni Bogowie postanowili podjąć próbę ucieczki ze swoich więzień. Postanowili zmienić odrobinę historię świata i pomóc starożytnym elfom w przyzwaniu Sargerasa. Mieli nadzieję, że wyzwolenie tak wielkiej energii pozwoli im zerwać tytaniczne pęta i znów zawładnąć planetą. W wyniku ich działań powstała potężna anomalia czasowa. Na domiar złego został w niej uwięziony Nozdormu, przywódca brązowych smoków i strażnik czasu. Użył on swojej mocy, by powstrzymać anomalię przed zniszczeniem świata, jednak okazało się to być zbyt dużym wysiłkiem. W swojej desperacji poprosił o pomoc Korialstrasz’a, zwanego też Krassusem, gdy przebywa w swojej elfiej postaci. Czerwony smok otrzymał wizję tego co się dzieje i postanowił pomóc pobratymcom. Wiedział jednak, że pomimo swojej mocy nie zdoła dokonać tego samotnie, zwrócił się więc o pomoc do Rhonina. W tym samym czasie anomalia została też wykryta przez orczego szamana imieniem Kalthar. Przekazuje on informacje o tych wydarzeniach Thrallowi. Przywódca Hordy postanowił, że sprawa nie może zostać niezbadana i wysłał Gaskala i Broxigara by odkryli o co chodzi. Obydwie ekspedycje natrafiły na anomalię. Rhonin i Krasus zostali przez nią wchłonięci i wysłani w daleką przeszłość, jednak orkowa ekspedycja nie miała aż tyle szczęścia. O ile Broxigar również został wchłonięty przez wir czasu, Gaskal postanowił wbrew rozkazowi ucieczki schować się za skałą, co skończyło się jego śmiercią.

W tym momencie my również cofamy się dziesięć tysięcy lat wstecz, by poznać kolejne kluczowe dla historii postaci. Są nimi dwaj dobrze znani fanom gry bliźniacy, Malfurion i Illidan. Bracia pobierali wówczas nauki u półboga Cenariusa. Malfurion radził sobie znacznie lepiej niż brat i niebawem jego mentor pozwolił mu wkroczyć do Szmaragdowego Snu. Podczas swojej wizji ujrzał, że coś złego dzieje się w pałacu, jednak nie miał pewności co tak naprawdę ma tam miejsce.

Przymierze Tyrande i Malfuriona z Broxigarem

Tymczasem wyrzuceni w przeszłość nie pozostali niezauważeni przez elfy. O ile Krasus i Rhonin zdołali uciec przed obławą, Broxigar miał mniej szczęścia. Elfi wojownicy nie mogli mu dorównać, jednak dzięki elfiej magii został pokonany. Trafił tym samym do niewoli i gdy tam przebywał jego cela została odwiedzona przez Tyrande, która rozpoczynała wtedy swoją drogę na służbie bogini Elune. Zlitowała się nad nim i nie tylko nakarmiła go, ale też uleczyła jego rękę zranioną przez zaklęcie Illidana, który w swoim zaślepieniu odczytał gest zielonoskórego jako akt agresji. Pomińmy tutaj ekscesy młodego elfa, który w swojej młodości był jeszcze bardziej porywczy niż mieliśmy okazję to zobaczyć w historii dodatku Legion. Ważne dla opowieści jest to, że Tyrande postanowiła przeprowadzić Malfuriona do więzionego orka. Broxigar przedstawił swoje niedawne dzieje druidowi, a ten postanowił, że musi wyswobodzić więźnia i zbadać niepokojącą go wizje. I tak trójka młodych elfów pomogła orkowi w ucieczce, jednak jak to zwykle bywa, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Cała wina miała spaść na Malfuriona, a pozostali mieli pozostać anonimowi. Całość zakłócił jednak lord Ravencrest, który postanowił zrekrutować Illidana do pomocy w poszukiwaniu zbiegów.

“- W tej chwili w dochodzeniu w sprawie ucieczki stwora, którego tu więziliśmy! Przed chwilą doszły mnie wieści, że zbiegł. Jeśli nie został jeszcze złapany, mam pewien pomysł, jak go znaleźć. Przyda mi się jednak odrobina magii, a choć członkowie Księżycowej Gwardii są biegli w czarodziejskim rzemiośle, wolę kogoś, kto słucha rozkazów. Odmówienie prośbie nocnego elfa tak znacznego jak lord Ravencrest byłoby wysoce podejrzane, ale dołączając do niego, narażał Malfuriona. Tyrande zerknęła na niego ukradkiem, starając się odczytać jego myśli. On sam żałował, że elfka nie może mu doradzić, jak postąpić w tej sytuacji. Prawdę mówiąc, miał tylko jeden wybór.”

Malfurionowi i Broxigarowi udało się dostać do Cenariusa. Dołączył tam do nich kolejny nietypowy sojusznik w postaci Rhonina. Jego smoczy towarzysz udał się na spotkanie ze smoczymi aspektami, by uzyskać ich pomoc w nadchodzących wydarzeniach. Nie dość, że współpraca nie przebiegała we wzorowy sposób, to na dodatek wojownik, mag i druid zostali pochwyceni przez pogoń. Trafili do twierdzy Ravenholdt, gdzie umysł młodego elfa został przeskanowany. W ten sposób elfy dowiedziały się o wizjach i snach Malfuriona oraz o tym co udało się mu do tej pory dowiedzieć. Niestety ich miłość do królowej była zbyt wielka i nie dali wiary, że to ona jest prowodyrem. W zamian za to doszli do wniosku, że winnym jest Xavius wraz z podległymi mu wysoko urodzonymi.  Zaczęto więc zbierać siły, by pomóc uwolnić Azhare z rąk domniemanych oprawców.

Przygotowania do wezwania Sargerasa

W pałacu natomiast trwały przygotowania do otwarcia portalu dla Sargerasa. Mimo sprowadzenia demonicznych panów Hakkara Pan Ogarów i Mannorotha, dalej nie udawało się otworzyć przejścia dla upadłego tytana. Rozwiązanie znalazła sama pani elfów. Postanowiła wykorzystać pełną moc Studni Wieczności na rytuale. Efektem tego reszta jej pobratymców została odcięta od źródła mocy. Znajdujący się poza pałacem pozbawieni niezwykłej energii stali się niemal bezbronni. Malfurion postanowił temu przeciwdziałać i pozostawiają swoje ciało pod ochroną Broxigara i Tyrande, udał się do Szmaragdowego Snu by zniszczyć portal. I jak to zwykle bywa z elfimi planami i ten zawiódł. Wykorzystując swoje niezwykłe zdolności Xavius dostrzegł ducha druida i uwięził go w magicznej butelce. Dopiero, gdy Korialstrasz powrócił ze swojej misji, znów zapłonął płomyk nadziei dla przyszłego przywódcy mrocznych elfów. Dzięki mocy smoka udało mu się przełamać zaklęcie, pokonać Xaviusa i rozproszyć portal.

W międzyczasie elfi bunt pod przywództwem Ravencresta walczył na froncie z demonami. Rhonin wspomagający walkę, jako jedyny nie został dotknięty przez zamknięcie Studni. Potrafił on bowiem czerpać energię magiczną z otoczenia. Jego zdolności przykuły uwagę Illidana i szybko młodzieniec postanowił pobierać nauki od ludzkiego mistrza. Nie zmieniło to jednak jego zadufania i podczas jednej z bitew wykorzystał resztki magii jaką dysponowali księżycowi strażnicy, by wykonać potężne zaklęcie, które zadało demonom spore straty. Jego mistrz dostrzegł potęgę, widząc tym samym, że jego protegowany może stać się równie wielkim problemem co Legion. Wojna nie przebiegała jednak po myśli elfów. Demony dysponowały znaczną przewagą. Gdy po sukcesie Malfuriona znów odzyskali magię, stawili skuteczny opór. Odepchnęli demony pod stolicę, jednak nie dysponowali odpowiednią potęgą by próbować ją zająć. Za swoje dotychczasowe zasługi na polu bitwy, nowym przywódcą został Illidan. Nie mniej, mimo sukcesów, wojna dopiero wkraczała w decydującą fazę.

Sargeras był wściekły na swoich stronników i postanowił, że porażka nie może ujść im bezkarnie. Xavius został zabrany przez nowo otwarty portal. Jego ciało i dusza zostały poddane niewyobrażalnym męczarniom. Pan Legionu nie jest jednak bezmyślnym furiatem i wiedział, że nie należy marnować potencjału swoich podwładnych. W sobie tylko wiadomy sposób przekształcił elfa. Tak narodził się pierwszy satyr wysłany do Azeroth, by wypaczyć swoich dawnych ziomków. Dodatkowym wzmocnieniem było wysłanie Archimonda, który miał przejąć dowództwo na demonicznym wojskiem. Nowe wsparcie pozwoliło uchronić stolicę przez atakiem i zrównoważyło siły. Doprowadziło to do impasu, gdyż ani demony nie mogły całkowicie odeprzeć obrońców, a i elfy nie były w stanie zagrozić stolicy.

“A potem... w portalu scalił się jakiś kształt. Choć mniejszy od demonów, emanował potężną mocą, prawie dorównującą mocy Archimonda i Mannorotha, jeszcze zanim postawił stopę na śmiertelnym planie. Stopę, a raczej... kopyto.”

Korialstrasz postanowił w wyniku tej sytuacji poprosić o pomoc smocze aspekty. Smoki zdążyły opracować własny plan pozbycia się Legionu. Owym rozwiązaniem był potężny artefakt -  Dusza Smoka. Neltharion, Strażnik Ziemi, przekonał innych, by zamknęli w przedmiocie cząstkę swojej mocy. Inni smoczy przywódcy zgodzili się na to, nie wiedząc o planowanej zdradzie. Mroczni bogowie skorumpowani bowiem czarnego smoka i wmówili mu, że nie może ufać swoim pobratymcom.

Tyrande, Malfurion i Illidan - trójkąt miłosny niszczący Azeroth

Jednak nie tylko nad smokami wisiało widmo zdrady. Illidan pod nieobecność brata postanowił zdobyć serce Tyrande. Niestety nie wiedział, że młoda elfka już postanowiła oddać swoje serce Malfurionowi i odrzuciła jego zaloty. Sytuację skrzętnie wykorzystał Xavius, który wypełniał jego głowę mrocznymi sugestiami i przekonywał, że śmierć bliźniaka pozwoli mu być z wybranką jego serca. Mimo oporu ziarno ciemności zostało zasadzone w jego sercu.

Z biegiem wojny dowódca buntu stawał się coraz bardziej zuchwały w swoich poczynaniach. Momentem, kiedy przelała się czara goryczy, była bitwa, w której Illidan zabrał energię życiową innych magów, w efekcie zabijając ich. Zobaczył to Rhonin i miało dojść do konfrontacji magów, jednak w tym momencie pojawiły się smoki. Potężna broń z początku zdawała się być zbawieniem. Dusza Smoka dziesiątkowała Legion, jednak władający artefaktem Neltharion był zbyt pogrążony w szaleństwie. Po chwili ta sama moc, która niszczyła demony została użyta także przeciwko elfom i smokom. Użycie Duszy Demona, bo tak do tamtego momentu nazywano owy dysk, odbiło się też na wyglądzie smoka niszcząc i wypaczając jego ciało, zmuszając go do wycofania się. Tak oto narodził się Deathwing. Cała ta sytuacja wprowadziła chaos na pole bitwy. Ravencrest powiedział Rhoninowi, by ten przejął dowództwo od Illidana. Mag zrobił to nie szczędząc ostrych słów i nakazał młodemu elfowi, by skontaktował się z bratem. Na nieszczęście, gdy Illidan wykonywał to polecenie, Malfurion ratując Tyrande walczył akurat z Xaviusem. Po raz kolejny satyr okazał się przebiegły i wykorzystał dziwną sytuację uczuciową między trójką elfów. Zazdrość pozwoliła na to, by wcześniej zasadzone ziarno nienawiści eksplodowało. Druid rozpaczliwie błagał o pomoc, jednak bliźniak zerwał połączenie. Pozostawiony sam sobie Malfurion nie był w stanie uchronić ukochanej, która została porwana. Obudziło to jednak drzemiącą w nim moc. Nie tylko zamienił Xaviusa w drzewo, ale użył potężnych zaklęć natury by odeprzeć siły Legionu.

Illidan poczuł się odrzucony przez wszystkich i postanowił odnaleźć swoje miejsce na dworze Azshary. Każdy, kto stanął na jego drodze ginął. W końcu elf dotarł do dworu uzbrojony w bliźniacze ostrza Azzinotha, które to prawdopodobnie zabrał ze zwłok demona, od którego wzięły nazwę. Illidan wiedział jednak, że jeśli przyjdzie z pustymi rękami, czeka go jedynie śmierć. Nim udał się do pałacu zabrał z pola bitwy jedną z łusek Nelthariona. Planem elfa było użycie jej do zlokalizowania smoka, a tym samym namierzenia, gdzie znajduje się Dusza Demona.  Artefakt o tak niezwykłej mocy mógł posłużyć do wzmocnienia i ustabilizowania portalu. Sargerasowi bardzo spodobał się ten pomysł i postanowił nagrodzić dawnego wroga, dając mu dar widzenia magii. Niestety, taka zdolność musiała być okupiona nie tylko wielkim bólem, który pozbawił ofiarowanego przytomności, ale też utratę dotychczasowych oczu. Oczy Illidana posiadały niezwykłą dla elfów bursztynową barwę. Kaldorei wierzyli, że jest to znak od losu, że dana jednostka jest wybrana do większych celów. Poza tą zmianą został on też obdarzony tatuażami, które zwielokrotniły jego moce. Gdy Illidan ocknął się z letargu, spotkał się z Azsharą. Gdy spojrzał na królową, zobaczył jaką potęgą dysponuje monarchini. Panowało przekonanie, że nie posiada ona zdolności magicznych i wykorzystuje innych Quel’dorei, jednak nie było w tym krztyny prawdy. Była nią bardziej obdarzona niż jakikolwiek inny elf. Próbowała ona zahipnotyzować nową postać na dworze jak wszystkich innych, jednak dzięki wcześniejszym treningom i nowym zdolnością Illidan był w stanie odeprzeć jej zaklęcia. Wkrótce po tych wydarzeniach został on wysłany by odzyskać smoczy artefakt. Razem z nim wyruszył Varo’then, który miał nie tylko pomagać, ale również upewnić się, czy nowy nabytek Legionu zostanie wobec niego lojalny.

“Illidanowi zaparło dech w piersi, gdy zwrócił zmysły ku królowej. Azsharę otaczał olśniewający blask, srebrzysta poświata, w której rozpoznał w końcu manifestację mocy, jaką władała. Gdyby mógł, zamrugałby. Choć Azsharę kochał cały jej lud, niektórzy przypuszczali, że jej znajomość arkanów magii jest znikoma. Illidan zawsze sądził, że potrzebowała mocy Szlachetnie Urodzonych, aby rzucać zaklęcia. Był ciekaw, czy nawet świętej pamięci lord Xavius albo kapitan Varo’then zdawali sobie sprawę, jakimi zdolnościami obdarzona jest ich władczyni”

O tym jak wielką moc posiada Dusza Demona wiedzieli też członkowie ruchu oporu. Próbę odzyskania artefaktu podjęli Korialstrasz, Broxigar i Malfurion. Dotarli do leża czarnego smoka, przyszły arcydruid postanowił wejść do Szmaragdowego Snu, by wyrwać artefakt z pazurów bestii. I udało mu się, jednak znów jak to u elfów bywa, coś poszło nie tak. Zostali bowiem zaatakowani przez Illidana i Var’thena. Co prawda udało im się uciec, jednak napastnicy odebrali im dysk.

Illidan był dumny ze swojego planu, jednak potrzebował jeszcze jednego elementu układanki, aby dopełnić swój prawdziwy cel. Jak się bowiem okazuje, elfom nie wolno ufać, zwłaszcza gdy postanowią utworzyć Malestrom, który to miał wessać cały Legion i oczyścić Azeroth. Sargeras nie był jednak naiwny i wiedział, że tak wielkiej mocy nie można powierzyć nikomu. Zażądał więc by przynieść artefakt do Studni Wieczności, gdzie sam będzie mógł mieć kontrolę.

To właśnie ta pradawna rana Azeroth stała się miejscem ostatniej bitwy. Gdy demony i elfy starały się utrzymać portal zaatakował ruch oporu. Na dodatek część Quel’dorei nie zgadzała się z tym, co działo się w pałacu i rozpoczęli bunt, na czele którego stanął Dath’Remar Sunstrider. Uwolnili oni Tyrande i ruszyli na pałac. Kapłanka Elune prawie przypłaciła to życiem, gdy jeden z Doomguardów chwycił ją i wzniósł się w powietrze. Udało się jej jednak wyrwać miecz i ugodzić przeciwnika. Wtedy to też na scenę znów wkroczył Illidan. Jego zaklęcie uchroniło elfkę od zmienienia się w krwawą plamę. Był to jednak ostatni chwalebny wyczyn młodziana w tej bitwie. Illidan użył bowiem na sobie wody ze Studni Wieczności, którą wcześniej nalał do kilku fiolek. Było to nie do pomyślenia i Tyrande próbowała go ostrzec, jednak została magicznie wyciszona. Mroczna aura zaczęła oblekać Illidana, dostał się bowiem pod wpływ Dawnych Bogów. Mimo tego, że próbował dopełnić swego celu, tak naprawdę tylko wzmacniał portal.

Swoją obecność na polu bitwy miała też Azshara, choć sama nie brała udziału w walkach. Wywabiona hałasem postanowiła sprawdzić co się dzieje. Jej pytanie trafiło na Mannorotha. Rozdrażniło to pitlorda, który skupiał całą swoja uwage na urzymaniu portalu. Postanowił uderzyć denerwującą elfkę, jednak zaprzestał gdy poczuł moc królowej. Pomimo, że mowa tutaj o postaci, która zniewoliła orków swoją krwią i była jednym z największych zagrożeń trzeciej wojny, demon stwierdził, że nie może się jej równać.

Broxigar - ork, który zranił Sargerasa

Tymczasem na niebie rozgrywała się inna batalia. Smoki, które wcześniej ukrywały się w obawie przed Deathwingiem przybyły wspomóc walczących. Przywiozły ze sobą Malfuriona, Rhonina i Broxigara. Ten ostatni szybko zauważył, że nie ma z niego wielkiego pożytku w powietrznej bitwie magów. Wiedział też, że nie może pozostać bezczynny. Znienacka zeskoczył w dół w samo serce portalu. Trafił w ten sposób do demonicznego świata, gdzie rozpoczął istną rzeź. Zabijał każdego demona, który się do niego zbliżył. Pomijając jego wieloletnie doświadczenie w walce pomagał mu w tym niezwykły oręż, który dzierżył. Topór Cenariusa, bo takie nosił miano, został stworzony przez półboga i Malfuriona. Przepełniała go magia natury i mimo, że był wykonany z drewna nie niszczał i potrafił przecinać nawet najcięższy pancerz. W końcu Broxigar stał na górze trupów i zaczął kpić z potęgi upadłego tytana. Sargeras nie mogą pozostać bierny zmierzył się z orkiem i zabił go. Niem jednak Brox zginął śmiercią wojownika, której od wielu lat pożądał, zdążył ranić swojego oponenta w nogę. Zapisał się zatem w historii jako jedyny śmiertelnik, będący w stanie zranić Pana Legionu.

W Azeroth wystąpiły jednak inne komplikacje. Deathwing postanowił odebrać Duszę Demona. Artefakt wystrzelił potężne wiązki magii, które rozdzierały ciało smoka, jednak ten nie poddawał się. Jego szaleństwo było zbyt głębokie. Dopiero, gdy położył już łapę na dysku, objawiła się moc Dawnych Bogów. Jak już wspominałem pragnęli oni przybycia Sargerasa, dlatego nie mogli sobie pozwolić na komplikacje. Utkana z energi macka wyrzuciła go z dala od wydarzeń.

W końcu jednak komuś udało się dostać do dysku, a tym kimś był Malfurion. Po zabezpieczeniu artefaktu postanowił połączyć się mentalnie z Tyrande. Wyczuł, że jego ukochana jest w pobliżu Illidana i w porywie szału omal nie zabił brata. Opanował się jednak i szybko odkrył, że jego najbliżsi są atakowani przez kolejną falę demonów. Siedząc na Yasherze, wysoko nad polem bitwy, nie mógł nic zrobić, jednak niezwykle pragnął pomóc walczącym na dole. Dusza Demona spełniła jego życzenie. Malfurion dzięki tej mocy uzyskał bilokację i jednocześnie pomagał smokom w powietrzu i walczył z demonami na ziemi. Widział jednak, że to nie wystarczy, postanowił więc razem z bliźniakiem zjednoczyć moce i stali się jednym z Duszą Demona, by wpłynąć na portal. Oczywiście przedmiot był skażony potęgą Dawnych Bogów, tak więc nic dziwnego, że w głowie obydwu elfów pojawiły się mroczne podszepty. Malfurion szybko odzyskał kontrolę, jednak Illidan, który już raz został dotknięty przez zepsucie, coraz bardziej pogrążał się w ich słodkie obietnice. Dzięki pomocy druida jednak udało mu się wyrwać z ich wpływu. Razem udało im się stworzyć zaklęcie, które miało pochłonąć Legion i wysłać tam skąd przyszedł. Niestety, dla Kalimdoru nie wszystko poszło zgodnie z planem. Faktem jest, że demony zostały ponownie wysłane do swojego świata albo raczej te demony, które były dostatecznie blisko. Jednak Studnia Wieczności zaczęła pochłaniać sama siebie, przy okazji wciągając w wir wszystko co znajdowało się w jej zasięgu. Tak rozpoczęło się Rozbicie. Kataklizm, który rozerwał Kalimdor i ułożył kontynenty tak jak je dziś znamy.

Pakt Azshary z Old Godem N'zothem - powstanie nag

Yeshaira uratowała Tyrande i Illidana, w ostatniej sekundzie. Mniej szczęścia miały elfy znajdujące się w pałacu, który został zalany i wciągnięty na oceaniczne dno. Azshara próbowała chronić swoich ludzi i użyła do tego potężnej bariery, nie mogła przeciwstawić się jednak potędze żywiołu. W głębinach zamiast śmierci napotkała jednak N’zotha kolejnego ze Starych Bogów i zawarła pakt. W zamian za jej pomoc pradawny przekształcił ją i jej lud w Nagi.

Resztki ruchu oporu dowodzone przez Jaroda Shadowsong schroniły się na górze Hial. Miejsce to dawało dobrą ochronę, a zgromadzone tam w wielkim jeziorze zapasy wody wystarczyły elfom zanim zdecydowały co dalej robić. Illidan jak zwykle miał własne plany. Korzystając z fiolek zawierających wodę ze Studni Wieczności próbował wykorzystać zbiornik do stworzenia nowej studni. Jego pobratymcy pamiętając jak wiele istnień zostało straconych przez ostatnią wojnę zaatakowali go. Illidan mimo zaciekłego oporu został jednak pochwycony przez swojego brata. Malfurion nie mógł pozwolić na egzekucję i postanowił, że zdrajca będzie uwięziony. Rolę strażniczki więziennej wzięła na siebie siostra Jaroda, Majew. Całość sytuacji złagodziły smoki. W nowej studni zasadziły Nordrassil, drzewo życia, pieczętując źródło mocy, i obdarzyły elfy nieśmiertelnością, tak wielka była ich wdzięczność za uratowanie świata.

Nie był to koniec elfich sporów, a kolejną kością niezgody była magia. Jako że za całość ostatnich wydarzeń winni zostali magowie, zatem korzystanie z tej mocy zostało zakazane przez prawo. Karą jaka przysługiwała za taki czyn była śmierć. Quel’dorei nie chcieli jednak podporządkować się nowym wytycznym, magia była bowiem dla nich jednym z ważniejszych aspektów życia. Nie można było pozwolić na nową wojnę domową, ani też wytracić tak wielkiej liczby elfów. Rozwiązaniem było wygnanie. Wysoko urodzeni pod przywództwem Dath’Remar wsiedli na statki i wyruszyli na wielką wodę szukać nowego domu. Nieśli jednak ze sobą nadzieję, w formie jednej z fiolek Illidana.

I tak zakończyło się panowanie elfów nad światem. Zostali rozdarci i rozrzuceni tak samo jak Kalimdor. Niewiele w przyszłości było wydarzeń, niosących ze sobą podobną destrukcję. Każdy z elfich rodów zaczął pisać własną historię. Następnym razem przedstawię Wam historię innego imperium, które przez wieki było zapomniane, jednak kiedyś niepodzielnie rządziło Azeroth. Cofniemy się aż do czasów Mrocznego Imperium Dawnych Bogów.

LOREnetka - Seria poświęcona historii i lore Azeroth i uniwersum Warcrafta

Pierwsza część LOREnetki - Prawdziwi władcy Azeroth

Druga część LOREnetki - Upadek Imperium Zandalari

 

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze