Google chce wrócić do Chin

Stosunki Google i władz Chińskiej Republiki Ludowej można było porównać do walki bokserskiej. Każda ze stron wyprowadzała cios za ciosem co skończyło się wyjściem Google z Chin. Pięć lat zdaniem Google wystarczy. Punkt zapalny między najbogatszą firmą świata, a władzami najludniejszego kraju naszej planet zasadniczo rozbijał się o Wielką Zaporę Sieciową. Zapora ta nie pozwalała korzystać Chińczykom z pełnych możliwości przeglądarki cenzurując niewygodne dla władz ChrLD informacje. Kiedy na początku obecnej dekady Google coraz częściej zaczęło być atakowane przez działających na zlecenie Pekinu hakerów firma odpowiedziała zdjęciem blokad z chińskiej przeglądarki. Naturalnie bardzo nie spodobało się to chińskiej wierchuszce, która całkowicie zablokowała dostęp do Google. Koncern ratował się jeszcze przeniesieniem nieocenzurowanej wersji przeglądarki do Hong Kongu, ale był to jedynie łabędzi śpiew. Miliard osób zostało, jak się wtedy wydawało, na zawsze odcięte od Google. Teraz, pięć lat po tych wydarzeniach, Google nieco zmiękło. Deal jaki koncern zawarł z Chińczykami mówi o tym, że Google będzie w 100% respektować ograniczenia jakie nałożą na niego komunistyczne władze. W zamian uzyska zgodę na dystrybucję swojej aplikacji Google Play - oczywiście w okrojonej wersji. Skąd taka zmiana nastawiania w szefostwie Google? Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Apple respektuje chińskie prawo i w zeszłym kwartale zgarnęło ponad 13 miliardów dolarów. Chiński rynek jest zbyt duży, żeby ktoś mógł pozwolić sobie na jego zignorowanie, nawet Google. Choć nic nie jest jeszcze oficjalnie powiedziane to przewiduje się, że Google wielki ''come back'' zaliczy jeszcze tej jesieni. [źródło: theinformation.com, reuters.com]