Gdzie kończy się multi, a zaczyna MMO?
- Autor: PefriX
- Opublikowano: 23 Listopad 2018
- Komentuj 2
W pewnym momencie człowiek natrafia na ścianę. Trafiamy na sytuację w której światopogląd oraz to, co uważamy za pewne, zostaje wystawione na próbę. W moim przypadku jest to wiedza o gatunku MMORPG.
Brzmi całkiem poważnie? W rzeczywistości nie jest tak tragicznie, niemniej zacząłem podważać swoją klasyfikację tego typu gier. Przetrawiłem już, że Warframe, czy Path of Exile przypisywane są do produkcji MMO. Wargaming określa World of Tanks w ten sam sposób, tak jak Gaijin Entertainment Crossout. Nawet spora część graczy, YouTuberów czy recenzentów twierdzi, że Fallout 76 to MMORPG.
A ja siedzę, popijam herbatę i zastanawiam się, czy świat nie zwariował.
”Problem” nazewnictwa jest tak duży, że zacząłem podważać swoje kompetencje, jako fanatyka gatunku. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego nie można wymienionych powyżej tytułów nazwać po prostu grami sieciowymi. Może kwestia marketingowa? W końcu MMORPG brzmi dumnie! Porządnie! Teoretycznie lepiej sprzeda się coś takiego, niż jakaś nikomu nieznana ”gra sieciowa”.
Niemniej doprowadziło mnie to do momentu, w którym zadałem sobie pytanie – gdzie kończy się multiplayer, a zaczyna MMO?
Nie mam dla Was żadnej, pewnej odpowiedzi. Tak, moi drodzy. Nie mogę z czystym sumieniem zadeklarować, że MMORPG to gra, w której bawi się określona liczba osób. W gatunku mamy ”Massively Multiplayer Online”.
Te dwa ostatnie człony są zrozumiałe, ale pierwszy? Ile to ”Massively”? 100? 500? 1000?
Nie ma żadnych wytycznych, wiemy tylko, że masywnie, znaczy dużo. No dobra, w Call of Duty mamy na mapach 16, 24, 32 graczy, a czasem i więcej lub mniej. Ten tryb nazywany jest multiplayerem i nikt nie ma z tym problemu.
Seria Battlefield pozwoliła na zabawę 64 osobom, a nawet 128! Nadal był to multiplayer, żaden MMO. PlanetSide 2 to z kolei zupełnie inna skala z tysiącami osób na mapie i nikt nie podważa, że to MMOFPS. Mamy zatem mniej więcej pojęcie, że jednak liczby mają jakiś tam wpływ.
Sieciowe survivale to gatunek sam w sobie. Jedne z nich, jak Fallout 76 do którego ostatecznie przypisałbym ten tytuł, mają po 24 osoby na serwerze. Inne 60 lub 70, a zdarzają się i przypadki, że wspólnie gra 100 graczy. Z grami Battle Royale jest w zasadzie identycznie.
Sieciowe produkcje jak League of Legends, CS:GO, czy Overwatch nie pozwalają na zabawe większej liczbie osób w meczu niż 12. Mają swoje gatunki, czyli MOBA, sieciowy FPS, czy hero shooter.
Nazywamy te gry MMO? Nie, w żadnym wypadku! Nikt tak nie robi (generalizuję).
Co jednak z naszym Path of Exile, Fallout 76, Warframe czy World of Tanks? Ano modnym jest nazywanie ich grami MMO, bo ciężko przypasować je do konkretnego gatunku. Zamiast nazwać grami sieciowymi i BASTA, wrzucamy do worka MMO.
Kategoryzacja ważna rzecz, lubimy mieć wszystko poukładane w szufladkach. Szkoda tylko, że gry z nich wylatują i się nie mieszczą, a bałagan jaki w nich występuje przeraziłby nie jednego pedanta. Niemniej, zmieściło się? Więc po co drążyć.
Mimo to, ja drążę, bo jestem wredną mendą, która nie odpuszcza. Dla mnie MMO to gra pozwalająca na bezpośrednią interakcję z dużą ilością osób, którzy bawią się wspólnie w tym samym momencie na jednym serwerze, a raczej świecie gry.
To bardzo istotne, bowiem co z tego, że League of Legends ma globalny czat, skoro w danym momencie gramy z określoną liczbą osób. I to bardzo wąską, jak w multiplayerze. W Warframe nie ma nawet HUB-a, czyli głównego miasta, w którym spotykają się gracze z całego serwera, by wyruszyć na instancjonowane przygody w swoim gronie. Zamiast tego mamy globalny czat, własny statek, gildię oraz namiastkę otwartego świata dla garstki graczy.
Path of Exile sprawuje się niby lepiej, bowiem w miastach spotykamy inne osoby. Świetnie, szkoda tylko, że są przemykającymi cieniami, z których nic nie wynika. Jedynym zastosowaniem tego rozwiązania jest możliwość bezpośredniego handlowania z graczami. Można było wprowadzić po prostu aukcję, ale namiastka socjalnego aspektu jest? Jest. No więc MMORPG jak w mordę strzelił!
Dlaczego to dla mnie takie istotne? Cóż, dla mnie gra sieciowa to żadna obelga. Nazwanie tak gry pozwala skutecznie rozróżnić ją od World of Warcraft, Guild Wars 2 czy The Elder Scrolls Online. Dzięki temu słysząc ”MMORPG” wiem, czego po danym tytule mogę się spodziewać lub czego mogę oczekiwać.
Oczywiście, jest to tylko i wyłącznie moje rozumowanie z którym nie musicie się zgadzać. Ja lubię prostotę oraz nazywanie rzeczy po imieniu. Niemniej jeśli coś nie należy do żadnej kategorii to tworze mu osobną, nową lub też nie daję żadnej, nazywając indywiduum. Daleki jestem od wrzucania wszystkiego do jednego worka i gatunki traktuję może zbyt poważnie i dosłownie.
Zatem może po prostu Wy mi powiecie – gdzie kończy się multiplayer, a zaczyna MMO?
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze