Amerykańskie Federalne Biuro Śledcze zostało oskarżone o wynajęcie naukowców z uniwersytetu Carnegie Mellon w celu zaatakowania sieci Tor. Koszt ''usługi'' to około milion dolarów.
Darknet to ta niewidoczna dla większości internautów część internetu, w której dzieją się nie do końca legalne rzeczy. Anonimowość użytkownikom darknetu zapewnia sieć Tor, która do tej pory wydawała się zupełnie ''bezpieczna''.
Stróże prawa z całego świata starają się walczyć z Torem. Kilka miesięcy temu udało się nawet zamknąć
największe nielegalne targowisko w
darknecie gdzie sprzedawane były głównie narkotyki i substancje psychotropowe.
FBI wypowiedziało niemal otwartą wojnę sieci Tor, ale wygląda na to że samo albo nie ma wystarczającej wiedzy, albo nie chce bezpośrednio angażować się w ataki na
Tora. Skąd takie podejrzenie?
Twórcy Tora oskarżają Biuro, że ''outsource'uje'' policyjną robotę zlecając zlokalizowanemu w Pittsburghu uniwersytetowi Carnegie Mellon całą brudną robotę. Za kwotę ponad miliona dolarów specjaliści z tej szkoły mieli atakować strony znajdujące się w darknecie.
O całej sprawie wypowiedział się nawet rzecznik uczelni mówiąc: ''
Możecie sobie z tego wyczytać co chcecie''. Jak widzicie niczego nie potwierdził, ale zaprzeczenia też tam nie widzę.
Na blogu
torproject.org szybko pokazał się post, w którym autor nie tylko atakuje FBI, ale także władze uniwersytetu za pomoc jaką udzielili stróżom prawa. ''
Silnie wspieramy niezależne badania na naszej sieci, ale ten atak przekracza bardzo ważną linię pomiędzy badaniami, a narażaniem niewinnych użytkowników'' możecie przeczytać na blogu.
BBC podaje, że współpraca organów ścigania z placówkami naukowymi to żadna nowość. Cytowany przez nich ekspert utrzymuje, że sponsorowanie ''badań'' nad znalezieniem sposobu na zakończenie przestępczej działalności w sieci Tor wcale nie jest tak zaskakujące.
[źródło:
bbc.com,
blog.torproject.org]
Komentarze