Fanboye CDPR

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 04 Lipiec 2018
  • Komentuj 9

Zachód oszalał na punkcie trailera Cyberpunka 2077. W Polsce nie byliśmy tak łaskawi dla rodzimej produkcji, z jakiegoś powodu jako jedyni nie dowierzamy w powtórny sukces REDów. Ostatnio poświęciłam sporo czasu na przeglądanie komentarzy pod trailerem zaprezentowanym na E3, i wiecie co? Mieć takich fanów to skarb. Powinniśmy uczyć się od tych wszystkich graczy zza granicy, jak wspierać nasze studio w obliczu takiego wyzwania!

Najczęstsze problemy, jakie wytykamy CDPR, to ''Czemu nie pokazujecie nam gameplaya? Co ukrywacie? Boicie się, macie coś na sumieniu?''. Kiedy przegląda się te komentarze, zastanawiam się, gdzie jest nasze zaufanie do firmy, która zrobiła trzy świetne Wiedźminy? I tutaj wkracza kolejna sprawa, często spotykam się z opinią, ''a co oni zrobili takiego, oprócz Wieśka, czemu mamy im ufać, skoro to mógł być jednorazowy udany projekt i koniec dobrej passy''? Prawda jest taka, że na tym właśnie polega zaufanie. Wierzymy, że dostarczą produkt najwyższej klasy, bo skoro nie dali nam powodów do rozczarowań, to czemu mielibyśmy nie zaryzykować? 

Potwierdzenie tych słów znajdziemy w większości komentarzy z mojej ulubionej serii ''shut up and take my money". Przedziwne kombinacje tego, wbrew pozorom, bardzo pozytywnego sformułowania zawsze mnie ogromnie radują. 

Moje podejście stoi w opozycji do zachowaczego stosunku Cruzera. W tekście Oczekiwania vs Rzeczywistość podkreśla, że powinniśmy skupić sie na konkretach, nie dając wiary w trailery i medialne gadki. Uważa też, że winę za rozczarowania ponoszą obie strony, zarówno gracze jak i deweloperzy. I to poniekąd prawda, bo niezdrowy hype nie jest niczym dobrym. A najmocniej przekonali się o tym twórcy No Man Skye. Jest jednak zdecydowana różnica, między rzucaniem słów ''To będzie takie innowacyjne!", a zwyczajnym wsparciem okazywanym przez społeczność.

Od lat zdaje się na intuicję i gry wybieram opierając się na prostej zasadzie. Jeśli trailer mi się spodoba i zobacze w nim coś wartego uwagi, to chcę to przetestować i bardzo na to czekam. Nigdy w życiu nie rozczarowałam się żadną grą. Były lepsze i gorsze, ale nie doświadczyłam jakiegoś oszustwa ze strony twórców. Zdarzało sie, że gra nie spełniła moich oczekiwań. Były to Simsy 4. Najnowsze, jeśli ktoś nie jest w temacie. Dla mnie jest to regres serii do czasów dwójki, zniknął otwarty świat, zniknęły zaawansowane opcje z dodatków do trójki, po prostu wykastrowali tą grę z mechanik, by ulepszyć grafikę i pare innych dupereli. Czy się zawiodłam? Nie. Nie spełniła co prawda MOICH oczekiwań, ale moja współlokatorka zagrywa się godzinami, kiedy ja w tym czasie gram w pierwsze kultowe The Sims Pełna Kolekcja. Ale doświadczyłam, pograłam, eksplorowałam, i wybrałam najlepszą opcję dla siebie, chociaż wszystkie mają swój urok i żadnej części nie żałuję. Dlatego zawsze zaznaczam, by traktować gry jak doświadczenia, i jesli jest szansa, najmniejsza nawet, że coś nam się spodoba, to cieszmy się tym. Tak jak niektórzy cieszą się na myśl o wieczornej imprezie, która może okazać się średnia, ale może być też rewelacyjnym party życia, kto wie? Możemy sprawdzić sami, lub narzekać w domu, że i tak byśmy się dobrze nie bawili.

Nie była idealna, miała wiele bolączek. Długie ładowanie, dziwny system walki, animacje twarzy godne Andromedy, ale czy ktoś nazwie pierwszą część Wiedźmina rozczarowaniem?

Może z tego podejścia, by wszystko co ładne i kolorowe pomacać osobiście, łatwiej przyszło mi wierzyć w deweloperów. Są zagrania, które wyjątkowo mi się nie podobają, chociaż jestem wyrozumiała w kwestiach mikropłatności i innych aktualnie kontrowersyjnych tematów, ale zazwyczaj są to zagrania wydawcy nie studia. Wiem, że nie przepadam za grami Bethesdy, ale nie skreślam ich gier. Nie gram praktycznie w żadne gry w klimatach wojennych, ale doceniam realizm i dobry gameplay niektórych tytułów. Jestem za to maniakalnym fanem cRPG i zawsze będę kupować gry REDów, BioWare, BeamDog itp, bo po prostu każdej jestem ciekawa tak samo. Andromeda nie była Mass Effectem 2, ale była warta przejścia i poznania historii oraz nowego uniwersum, ot i tyle.

Więc teraz, kiedy już pogadałam o sobie i swoim luzacko-hypowym podejściu do tego co mnie interesuje, czas wrócić do fanboystwa. Fanboye gier przypominają mi starodawne groupies. Śledzą wszystkie nowinki, ustawiają tapety na telefonach i monitorach, przekopują się przez ogrom informacji, bronią swoich ulubieńców przed każdym najmniejszym słowem krytyki. A co ze zbieraniem figurek i gadżetów typu kubek z Call of Duty, czy koszulka ze Skyrima? Czy to że realnie okazujemy swoje wsparcie i utożsamiamy się z tym co lubimy to jest już Fanboystwo? Czy w ogóle możemy nazywać się fanboyami i czy to określenie ma negatywny wydźwięk? Dla mnie to dokładnie to samo co miłośnik czy entuzjasta. 

Fanboystwo jest również ważnym askeptem napędzania zdrowej rywalizacji między tworcami. Rynek się cieszy :D

Przychodzi mi tu na myśl taki przykład: mama zawsze reaguje niesamowicie entuzjastycznie na rozwój swojego dziecka. Reaguje na nie nadpobudliwą radością, wręcz egzaltacją, a przecież nie wiemy na kogo ostatecznie maluch wyrośnie. Może na kryminalistę? Czy matka powinna więc przestać cieszyć się z postępów dziecka? No nie, bo wtedy pozbawione wsparcia straci motywację i może nie zostanie piosenkarką, albo naukowcem i nie zrobi czegoś wielkiego z braku wiary w siebie? Pomyślcie o każdym deweloperze jak o takim dziecku, które ma wzloty i upadki w postaci różnych gier, ale to nasza reakcja dla nich się liczy najbardziej, bo to my ostatecznie sfinansujemy ich wyniki. 

3 lata temu Redzi pokazali trailer do Krwi i Wina. Czy rozczarowało Was słoneczne Toussaint?

Chciałabym więc Was poprosić. Jeśli ktoś powie ''to będzie najlepsza gra mojego życia/roku/dekady/cokolwiek'', dajcie mu okazywać radość. On się cieszy, twórcy się cieszą, inwestorzy zachwyceni zerami na koncie. Nie strofujmy wszystkich za inne podejście, za tę odrobinę egzaltacji w codziennym życiu. Pamiętacie *Beep*? Ta fala emocji nie była spowodowane hypem, bo nikt tej gry wtedy jeszcze na oczy nie widział, to był zwykły wybuch radości, że projekt jest gotowy na pierwsze światła reflektorów. Radość nie jedno ma imię.

Teraz pytanie do Was: HYPOWAĆ CZY NIE HYPOWAĆ? :D

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze