Dwa zdania o... Iratus: Lord of the Dead

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 25 Lipiec 2019
  • Komentuj 1

Iratus: Lord of the Dead to właściwie kalka Darkest Dungeon. Nie ma w tym nic złego, bo wygląda to dobrze, jest grywalne i daje satysfakcję z rozgrywki. Natomiast mimo podobieństw, gra ma kilka smaczków, dla których warto sięgnąć właśnie po nią. Po pierwsze, to my jesteśmy ''tym złym"! Jak często macie okazję stworzyć armię nieumarłych? No właśnie. Nie za często.

Iratus to gra studia Unfrozen, która swoją premierę we wczesnym dostępie na Steamie miała zaledwie wczoraj o godzinie 18. Razem z Michałem trochę pograliśmy i przedstawimy Wam nasze pierwsze wrażenia z gry. A są one dość przyjemne, więc będzie co czytać. Zapraszamy!

Iratus - Nekromanta z powołania

Fajna jest cała otoczka fabularna gry. Iratus jest bohaterem cynicznym i złośliwym, ani trochę nie empatyzuje ze swą na wpół rozłożoną armią i traktuje ich jak zwłoki, którymi w istocie są. Mimo wszystko jest jednak charyzmatyczny, a do tego świetnie zdubbingowany (Stephan Weyte). Nie brakuje też elementów humorystycznych, bo wybierając piękną, nieumarłą wojowniczkę spotkamy się z komentarzami, że jest to wytwór młodzieńczych lat Iratusa, kiedy to młody mężczyzna (nawet nekromanta!) ma swoje proste inspiracje. Celem naszego nekromanty jest stworzenie armii, która pokona siły ludzi, choć te są tak nieatrakcyjne i odpychające wizualnie, że po chwili zastanawiałam się czy twórcy aby zbytnio nie gloryfikują swojego bohatera, bo jednak zaczynamy kibicować właśnie jemu, jakbyśmy za zadanie mieli pokonać nie ludzi, a jakąś podludzką szarańczę.

Michał: Fajnie jest być tym złym. Nie zrozumcie mnie źle, zawsze lubiłem wcielić się w bohatera, który ratuje świat, dba o ludność itp., nie mniej dobrze czasem oderwać się od cyfrowej moralności i stanąć po tej drugiej stronie. W Iratusie wcielamy się w nekromantę, który właśnie powstał z martwych. Cyniczny i złośliwy, czyli dokładnie taki jaki powinien być pan nieumarłych.

iratus lord of the dead

Darkest Dungeon - Iratus zaczerpnął dobre wzorce, ale i dawne problemy DD

Inspiracja DD jest widoczna i wyszła grze na plus. Mechanika gry jest niezła, a UI mocno uproszczone. Wszystko jest duże, czytelne, tak jak lubię, bo w Darkest Dungeon było to jednak zbyt naciapane. Iratus bije prostotą i na tym polu niewątpliwie wygrywa tę konkurencję, natomiast jest identycznie wymagający i wciągający. System walki oparty na 5 podstawowych skilli i jednego ultimate'a jest jasny, ładnie animowany i wymaga w miarę intensywnego myślenia nad startegią pojedynku. To co mi się nie podoba, to balans gry, który już po drugiej walce drastycznie spadał na moją niekorzyść. Co mi nie zagrało? Każda następna walka była dużo trudniejsza, a moje jednostki wylewelowane po pierwszych walkach mocno nadwyrężone, miałam więc możliwość tworzenia nowych na 1 poziomie, by dać odpocząć tym lepiej wyszkolonym, ale to wiązało się ze sromotną porażką, albo mieszać wyszkolonych z mniej wyszkolonymi, co w efekcie zaoowocowało brakiem jakiejkolwiek żywej jednostki na wyższym lvlu. Ostatecznie moja armia została nie tyle rozgromiona, co po prostu utknęła w martwym punkcie. O ironio...

Brak balansu i brak możliwości powrotu na mapie do mniejszych wyzwań to rzeczy, które drażniły mnie. Nie jest to jednak nic dziwnego, bo gra ledwie co ujrzała światło dzienne, a balans zostanie powoli dostosowany, tak jak w pierwszych miesiącach Darkest Dungeon. Co niepokojącego zobaczył w Iratusie Michał?

Michał: Mechanika niby jak w Darkest Dungeon, ale jednak całkowicie inna. O ile w DD poza zdrowiem fizycznym martwiliśmy się też o psychikę naszych postaci, o tyle tutaj nie mamy tego problemu. Ostatecznie dowodzimy armią nieumarłych, a oni nie mają zbyt wiele do gadania. Natomiast nasi przeciwnicy są żywi, co znaczy, że ich spokój ducha można zaburzyć. Tak więc zadajemy dwa typy obrażeń, pierwsze to klasyczne obrażenia fizyczne, drugą zaś stronę stanowią obrażenia psychiczne. Zabić to wyzwanie, zmusić do ucieczki czy przyprawić o zawał serca, to sztuka. Na dodatek jako nekromanta nie musimy też zbytnio martwić się o nasze jednostki, w końcu zawsze można wszkrzecić nowe.

Sterta kości, kupa prochu, jeden mózg i trochę osocza - tak powstają nieumarli w Iratus: Lord of the Dead

Strasznie fajny i prosty jest crafting postaci. Żeby zrekrutować jednostkę musimy posiadać odpowiednią ilość surowców pochodzenia ludzkiego, by animować Zombie, Banshee czy Mrocznego Rycerza. Jednostek jest bardzo dużo, a ich odkrycie zajmie odpowiednią ilość czasu, by nie znudzić się za szybko rozgrywką. I choć surowce kończą się szybko, to równie szybko je zdobywamy, dlatego nie pozwalalam oponentom uciekać z pola bitwy... Szkoda surowców!

zbieranie surowców iratus: lord of the dead

Michał: Pomijając radosne składanie naszej armii z kawałków tych, którzy byli nieprzydatni za życia, używając alchemii zawsze możemy ulepszyć to co mamy. Im lepsze części tym lepsze współczynniki naszych podwładnych. Wszystko to w prostej i przyjmnej formie.

talenty iratus tactical rpg 

Iratus: Lord of the Dead - gameplay w early access

Bardzo przypadła mi do gustu mapa, z wyraźnymi oznaczeniami każdego pola. Na niektórych znajdziemy fontanny dające różne buffy, na niektórych silniejsze lub słabsze jednostki, a czasami jeszcze wypadnie nam losowy event-znajdźka, który umila czas. Do tego mamy drugi ekran, z siedzibą nekromanty. Tam możemy zadecydować o zbudowaniu / ulepszeniu / użyciu konkretnego budynku, do którego przypisane są również podstawowe jednostki. Tak wykonujemy dodatkowe misje, które pomagają się wyposażyć przed starciem z bossem na danym poziomie. 

mapa iratus: Lord of the dead

iratus gameplay

Michał: Jakby to mogło sie obyć bez mapy podziemi. Tutaj jednak w przciwnieństwie do DD nie będziemy zmuszeni do chodzenia po dwuwymiarowcyh korytarzach w oczekiwaniu na eventy i przeszkodzy. Skupimy się raczej na wybraniu odpowiedniej ścieżki. Droga jest długa i kręta, a chodzi o to żeby zdobyć jak najwięcej przed trudniejszymi walkami. 

Gra nie głaszcze nas może doznaniami fabularnymi, bo to nie ten typ gry. Tutaj chodzi o walkę i planowanie, o wysysanie życia z przeciwników i sianie zamętu. Iratus jest jednak na tyle potężny, że oprócz powołania nowych jednostek sam również wkracza do walki. Możemy rozwijać go w 4 różne strony, a jeśli tylko starczy nam many na użycie zaklęcia, to w każdej turze możemy rzucić w ludzi jakąś czaszką lub zalać ich krwią własnych towarzyszy! Iratus wypada na tym polu genialnie, bo jego komentarze cieszą ucho, a efekty wizualne tych czarów oko. 


Iratus: Lord of the Dead - niby Darkest Dungeon, ale jakieś takie świeże i przyjemne

Standardowy, turowy, taktyczny RPG, który skłania nas do rozwijania bohatera. W jaki sposób? To zależy od nas, natomiast przed sesją z Iratusem warto rozruszać szare komórki, włączyć taktyczne myślenie i uzbroić się w czas na wyczyszczenie lokacji. Ja się bawiłam przednio i z pewnością wrócę do Iratusa jakiegoś luźniejszego dnia. Michał, a ty wrócisz?

Michał: Jeśli komuś podobało się Darkest Dungeon, ale znudziło mu się już powtarzanie tej samej rozgrywki, Iratus jest dobrym wyborem. Niby jest bardzo podobny, ale jednak na tyle inny, żeby wszystko wydawało się stosunkowo nowe.

Iratus early access 


Iratus: Lord of the Dead - Wymagania sprzętowe

ZALECANE:

  • Wymaga 64-bitowego procesora i systemu operacyjnego
  • System operacyjny: Windows 10 - 64 Bit
  • Procesor: Intel Core i5 3.0 GHz
  • Pamięć: 4 GB RAM
  • Karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 760, AMD Radeon R9 280X

MINIMALNE:

  • Wymaga 64-bitowego procesora i systemu operacyjnego
  • System operacyjny: Windows 7 - 64 Bit
  • Procesor: Intel Core 2 Duo 2.4 GHz
  • Pamięć: 1 GB RAM
  • Karta graficzna: Open GL 3.2+ Compliant

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze