Diabelski Młyn - Recenzja

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 15 Sierpień 2018
  • Komentuj 9

Podróże Nikity są bardzo tematyczne. O ile w serii o Dorze Jadowska prowadziła typowo sensacyjną narrację (wiecie, pościgi, wybuchy, mordobicie, więcej wybuchów, więcej pościgów i jeszcze więcej mordobicia), to każdy tom o zabójczyni ma swój motyw przewodni. W Diabelskim Młynie jest to ''cyrk'', ale tak bogate i kolorowe tło jest tylko pretekstem do zbudowania fabuły wokół partnera Nikity - Robina i jej wewnętrznego lokatora - Berserka.

Diabelski Młyn to bardziej historia o przemianach i wewnętrznych doświadczeniach duetu zabójców. Akcja zwalnia, choć przygoda zapowiadała się bardzo niebezpiecznie. Okazuje się, że nawet w życiu berserka i gościa, który nie pamięta swojej przeszłości może nastać chwila, gdy podróż za samym sobą staje się dużo trudniejsza niż pościg za zleceniem.

Robin jest postacią wyjątkowo tajemniczą. Skuteczny morderca, z drugiej strony koleś słodki jak beza czekoladowa, promienujący zieloną magią. Dobry chłop, a jednak członek Zakonu Cieni, najskuteczniejszej organizacji zabójców w alternatywnym świecie. Ma tylko jeden problem, bo żyje strasznie długo, umierał wiele razy, a tak się złożyło, że nie pamięta praktycznie nic. Motoryka i pamięć mięsniowa to jedyne co mu pozostaje, kiedy więc zyskał przyjaźń Nikity, za wszelką cenę postanowiła pomóc mu w odzyskaniu wspomnieć. Kierunek? Archiwum na bezdrożach.

Jednak by dostać się do miejsca, w którym pochowane leżą odpowiedzi, potrzebna była pomoc przewodnika. CK, król Czarnego Taboru, zgodził się doprowadzić bohaterów na miejsce w zamian za małą przysługę. Prawda jest taka, że nie bardzo mieli wyjście, bo autorka splata drogi wszystkich bohaterów w jeden wielki supeł, który rozwiązać można tylko rozplatając go centymetr po centymetrze.

Przez takie zbite i posplatane historie nawet ''spokojniejszy'' Diabelski Młyn wydaje się przysysać czytelnika. Każda strona odkrywa nowe wątki, nowe rozmowy, z których wynikają kolejne wydarzenia. Nie da się skończyć rozdziału z myślą ''reszta jutro''. Książki Jadowskiej to są książki na raz. Siadasz i czytasz, bo prosty język, spójna treść i masa rzeczy do przekazania na tak niewielkiej powierzchni po prostu nie pozwala się oderwać od kolejnych stron. 

Nie jestem fanką cyrków i wesołych miasteczek. Klauni i camperowy styl życia do mnie nie przemawiają, jednak z przyjemnością odkrywałam świat kolorowych lampek i waty cukrowej, który jest życiem mieszkańców Bezdroży i Rubieży. By jednak kolorowa i dzika magia mogła działać, trzeba ją karmić pozytywną energią. Nic więc dziwnego, że chwilowo Nikita odłożyła swoją broń Inkwizycję, na rzecz stworzenia bliskiej więzi ze swoim nordyckim zwierzakiem - berserkiem. 

Diabelski Młyn to magia kolorów, ciepłego gulaszu, uśmiechniętych twarzy i wspomnień z dzieciństwa. Historia przełamywania mroku przez współpracę i wzajemny szacunek, okraszony dobrą zabawą i słodkością waty. Cudowne zakończenie trylogii, i zasłużona emerytura dla Nikity. Czas odnaleźć spokój.

Do tego wydania SQNa prezentują się na półce pięknie. Chociaż Dora wyszła z Witkacem nakładem Fabryki, to okładki i oprawa Nikity mają w sobie coś subtelnego. Niestety, po chwili kartki zaczynają się rwać, a okładka wygląda jak po miesiącu ciągłego czytania. Lubię, kiedy moje książki ładnie się prezentują na półce, a tylko z niepokorną Nikitą mam taki problem. :( Mam nadzieję, że wydawnictwo popracuje nad gramaturą papieru.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze