Lioncast LM20 - Recenzja

lioncast-lm20-recenzja

Lioncast dopiero co otworzył sobie drzwi na Polski rynek. Pośród biednego wyboru między Razerowym koncertem życzeń, a Logitechowym minimalizmem, pojawiają się w końcu produkty, które mogą mieć jedno i drugie.

Niepozornie, ale stylowo

Niemiecka marka po cichu przebija się przez granice kraju. Pierwsze recenzje ich sprzętów wypadają naprawdę bardzo pozytywnie. Recenzenci są zgodni, czy to słuchawki, czy myszki, czy jakiekolwiek inne peryferia, warto sprawdzić co mają nam do zaoferowania.

Na dzisiaj przygotowałam dla Was materiał o myszce LM20. Gryzoń dostarczony przez kuriera był tak skromny, że od samego patrzenia czułam dziwne zaufanie do Lioncasta. Oto w końcu nie krzyczą do mnie wszystkie rodzaje RGB jakie człowiek był w stanie wymyślić. Nie ma dziwnych kształtów, nie wygląda jak statek kosmiczny, którym w istocie nie jest. Wygląda jak mysz komputerowa, tylko taka z wyższej półki.

Przesiadłam się na LM używałam taniego Genesisa z Media Expertu. Bez szczególnych powodów, po prostu jej kształt odpowiada najbardziej moim długim paluchom z jeszcze dłuższymi paznokciami. Z tego powodu, jak większość grającej społeczności mam ręce duże i wymagające stabilnego podparcia. I tu Wam powiem...

...że jest prawie idealnie. Myszka jest duża, ciężar możemy dostosować, przyjemny materiał nie jest najtańszym plastikiem znanym z np Tracera. Po prostu czujemy, że nie jest to sprzęt budżetowy. Jedynym minusem, który dla mnie jest ważny, ale wiem, że nie każdy to zauważa, jest opuszczona prawa krawędź myszy. Przez to mój mały palec kompletnie nie mieścił się na gryzoniu i szorował blat przygnieciony swoim większym kolegą. Ciut mniejsze dłonie odnajdą się jednak bez najmniejszych problemów.

Myszka nie ma zbędnych bajerów, ślizgacze dobrej jakości (nie wiem jak z ewentualną wymianą), dociążenie możemy modyfikować, światełka są, ale w wersji dla śmiertelnika, a nie gwiazdy pop. Można je oczywiście zmieniać dowolnie, ale bądźmy szczerzy. Komu chce się zmieniać kolor logo, które i tak przykryjemy zaraz ręką?

Do tego prosty i mocny kabel na usb w oplocie, 12 przycisków. Żadnych więcej bajerów. Co więc decyduje o wyjątkowości tego sprzętu? Specyfikacja i działanie. Jak zobaczyłam na pudełku 16 400 DPI to złapałam się za głowę. Jak ja mam coś takiego przetestować, jak po podłączeniu gryzonia wyleciałam zza moich dwóch ekranów na orbitę? Gdzie jest kursor!? Co się dzieje!?

Myszka waży 122g i ja dobrze się czułam mając je w dłoni. Jeśli ktoś woli lżejsze to możecie ją odciążyć.

Dobra, zaczęłam się bawić w Sherlocka i przyciskami jakoś zmniejszyłam siłę tego silnika rakietowego. Wrócił kursor, zaczyna się testowanie.

Sprzęt dedykoany jest graczom FPS, RTS i MOBA. Kiedy ustawimy sobie dogodne DPI i czułość myszy w grze jesteśmy w stanie perfekcyjnie dopasować mysz do naszego stylu gry. Ja ręką w czasie grania praktycznie nie ruszam, bo przyzwyczajona jestem to bardzo ciasnej przestrzeni roboczej. Moje ruchy można mierzyć w milimetrach i to właśnie przy tak precyzyjnej robocie wychodzi siła tego sprzętu. Możecie zrobić absolutnie wszystko bez najmniejszego wysiłku.

Jeśli Wasz tryb pracy zmienia się w zależności od gry czy tego co akurat robicie na komputerze, to możecie zaprogramować 5 trybów pracy. Wtedy tylko przeklikacie się między nimi, a zmiana ustawień nie będzie potrzebna.

Mysz reaguje natychmiastowo na nasze polecenia. Czas reakcji podany przez producenta to 1 ms, i chociaż przeciętny użytkownik nie jest w stanie tego zauważyć, to jednak da się poczuć, że gryzoń reaguje na nasze ruchy błyskawicznie.

Nawet pooling rate, czyli częstotliwość wysyłania wiadomości od myszki do komputera sprawowała się naprawdę dobrze. Osiągał tradycyjne już 1000 Hz, ale trzymał się tej wartości kurczowo, a nagłe wahania mieściły się w zakresie błędu pomiarowego. Jest to o tyle ważne, że wysyłane przez mysz informacje o położeniu są stabilne. Dzięki temu kursor nie skacze ani przy wolnych, ani szybkich ruchach.

Biorąc pod uwagę cenę, a powinna wynosić około 180 zł po przeliczeniu na nasze, to w cenie dużo mniejszej niż Razer DeathAdder otrzymujemy produkt podobny/ciut lepszy. Zdecydowanie będzie to mysz na dłużej niż na 3 miesiące (chyba że postanowi się zepsuć), w rozsądnej cenie i oferująca bardzo dobrą specyfikację.

Podobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:
Ja, Rock!
Ja, Rock! Autor artykułu

Szalona zbieranina różnych osobistości o których mogliście usłyszeć. Znajome twarze, nietuzinkowi twórcy, a przede wszystkim koneserzy dobrej zabawy.

chat 0 Komentarzy

Podobne artykuły

Korzystając ze strony zgadzasz się na użycie plików cookie. Więcej informacji.