Jakie gry zdominowałyśmy, i gdzie jest nasze miejsce?
Zapraszamy na drugą część rozważań dotyczących badania przeprowadzonego przez ESA.
Dzisiaj ponownie naszymi gośćmi były Aleksandra ''Antariel" Borowska, spec od lokalizacji gier, oraz
Magdalena Kucharska, autorka tekstów na
konsolowe.info.
Asia: Jaki jest Wasz ulubiony gatunek gry? Czy porywa się to z wynikami ESA?
Magda: Tutaj zdecydowanie powiem, że jRPG, seria życia oczywiście Final Fantasy. Bardzo doceniam w nich, że są liniowe i nie pozwalają tworzyć swoich bohaterów tylko dają nam gotową historię. Pozwalają się wczuć właśnie tak, jak mówi to badanie.
Kamila: No zdecydowanie różnego rodzaju
RPG. I to pokrywa się z motywacją w wynikach, odnośnie wczuwania się w inne postacie. MMO przed budowanie więzi i rywalizację. Strzelanki nawet, ostatnio zapałałam miłością do
Rainbow Six. Wszystko zależy od tego, która nogą człowiek wstaje.
Antariel: No
RPG to wiadomo, to już jest swego rodzaju część życia, nie? Ja na przykład lubię oprócz tego gry survivalowe, gdzie muszę sobie zbudować chatkę, i zapalić ogień, i żeby nas nic nie zjadło przez noc. Oprócz tego moja ukochana
Lara Croft i wszystko co się zrodziło dzięki temu, w tym Asasyny. Ciężko jest powiedzieć jaki jeden gatunek gry najbardziej lubię, bo to tak jakbym powiedziała jaki mam zawsze humor. A bycie kobietą, to jak wiadomo posiadanie wielu różnych humorków.
Kamila: Dokładnie, są dni kiedy budzimy się i chcemy ponaparzać w Overwatcha, ale tak strasznie nie mamy siły i weny na nic, że nie ma sensu tego odpalać. Są dni kiedy wiemy, że nasz refleks jest słabszy i nie damy rady po prostu nadążyć za wymagającą grą. Wtedy na smutki i różne dołki panie odpalają sobie smutne gry ze smutną muzyką i smutną historią i są smutne i szczęśliwe jednocześnie. :)
Każdy przeżywa czasem takie dni, że nawet granie jest za trudne
Antariel: U mnie czasem, gdy obudzi się mój wewnętrzny trzy latek, to odpalam sobie
Crayon Phisics i zabawa na 2 lata!
Asia: W moim przypadku to też wszystko zależy od nastroju. Przykładowo spotykając się ze znajomymi, to najbardziej lubię odpalić strategie typu Cywilizacja, aczkolwiek sama w strategie nie gram nigdy. Sama gram w to, na co się czuję akurat. Jak mam dużo energii to jakieś action RPG, trochę zręcznościówki, trochę
przygodówki. I gry w rzucie izometrycznym, kiedy mam dobry humor i jednocześnie jestem skupiona, np wieczorami. I jak Kamila, pokochałam ostatnio
Rainbowa. Aż sama się dziwię, bo mi w niej nie idzie!
Asia: Przejdźmy do kolejnego pytania, jak dużo czasu spędzacie na graniu w ciągu dnia, tygodnia?
Antariel: Szczerze mówiąc, jeśli nie mam do zrobienia czegoś typu zakupy, no to siadam natychmiast do komputera. Myślę, że tygodniowo wyjdzie gdzieś 30 godzin.
Kamila: A mnie zadziwiły wyniki badania. Wynika z nich, że ludzie spędzają średnio 6 godzin tygodniowo na graniu online z innymi, i 4 godziny tygodniowo grając z innymi ''in-person''. Tyle godzin to ja spędzam dziennie na graniu jeśli jest okazja. Faktycznie, specyfika pracy sprawia, że od dłuższego czasu gram mniej i są tygodnie, że nic nie odpalam. Jak się człowiek naogląda jak grają inni i cały dzień szuka newsów wartych uwagi, to ma się czasem serdecznie dosyć gier. I odpala się seriale. :)
Asia: Ja najczęściej zaczynam grać, kiedy dziecko idzie spać. Jak się uda to jest godzina 21 i już mogę w spokoju siedzieć do drugiej z jakimiś przerwami. A co byście powiedziały na takie pytanie: gra Twojego życia?
Magda: Katamari Damacy, trochę zręcznościówka, która polega na sterowaniu kulą, do której przyklejają się różne dziwne rzeczy, a ona rośnie i rośnie i coraz większe rzeczy można przykleić. Zaczynasz od rozmiaru naparstka,a kończysz z kulą wielkości galaktyki!
Takie gry też potrafią zmienić życie
Antariel: Ja się bardzo długo zastanawiałam nad tym tematem, bo ciężko wybrać grę życia. Jednym z pierwszych tytułów jakie mi przyszły do głowy jest Deus Ex. Zawsze jak przechodzę to znajduje coś czego wcześniej nie było. Jest to połączenie cyberpunka, teorii spiskowych, elementy RPG, jest akcja, skradanie. Zawsze miałam ciche marzenie, by zostać tajnym agentem i to jest gra, przez którą spóźniłam się do szkoły, chociaż zawsze byłam bezczelnym kujonem. Jakoś wpłynęła na moje życie. Do tego Tomb Raider i World of Warcraft. Ludzie siedzą tu latami i to zmienia bardzo wiele.
Asia: Moją grą życia była dostępna chyba kiedyś na Amigę gra
Another World, Jedna z tych starych, zręcznościowych, hardkorowo trudnych gier, w których jeden błąd kończył się śmiercią. Cztery save pointy na całą grę, mogłam przechodzić to na czas, do dziś znam ja na pamięć. Dla mnie gra idealna. Muzyka, grafika, gameplay. To gra, która zawładnęła moim umysłem. Oprócz tego gry, która z jednej strony mnie sponiewierały, a z drugiej nie mogłam uwierzyć, że to koniec.
Mass Effect pierwszy i
Planescape: Torment.
Mass Effect dowodzi, że kobiety kochają RPGi i strzelanki tak samo jak chłopcy
Kamila: Ja chciałabym zwrócić uwagę nie na jedną z tych gier, które kocham do tej pory, a na grę, która faktycznie zmieniła moje podejście. Jako kiedyś zagorzały przeciwnik konsoli, najmocniej przeżyłam gry na
PS3 i
PS4. Moment kiedy przeszłam Beyond: Two Souls był niejako przełomem, jednak, to dla nowego Uncharteda postanowiłam zmienić wszystko w moim podejściu do platform. To był moment, kiedy uznałam, że do szczęścia
PS4 jest mi niezbędny i moje życie bez niego nie ma sensu. A jeszcze za chwileczkę wychodzi Horizon, i weź tu człowieku nie miej konsoli... smutno mi.
Asia: Ok. To szybkie pytanie na koniec. Ile znacie grających kobiet, i czy uważacie, że gry to dalej rozrywka typowo męska?
Antariel: Nie uważam, że jest to rozrywka typowo męska, ja jednak obracam się raczej w takim gronie kobiecym, więc po prostu mam styczność z dziewczynami, które zostały wciągnięte przez chłopaków, ojców itp. Nadal jednak panuje wśród graczy obu płci paskudne przekonanie, że jeśli dziewczyna gra to jest pozerką, a jeśli dobrze gra, to jest gruba i brzydka. Ciągle mamy w tej kwestii jakieś dziwne skrajności, i chociaż nie jest to rozrywka typowo męska, to panowie czują się czasem bardzo niekomfortowo w towarzystwie pań.
CS mężczyzn i CS kobiet, to ten sam CS
Kamila: Faktycznie dziewczyn jest coraz więcej, i to dobrze, bo kiedyś nie było takiej równowagi jak teraz. Na przykładzie różnych redakcji widać to bardzo dobrze. Teraz wchodząc na jakikolwiek, duży czy mały, portal poświęcony grom, widać tam chociaż jedną redaktorkę, która nie wiedzieć czemu jest zazwyczaj długonogą blond pięknością. To dobrze, rynek nie jest zamknięty na kobiety a i w
e-sporcie doczekamy się pewnie przełomu w tej sprawie. Kiedyś tak nie było, a teraz dziewczyny faktycznie są i wyrabiają sobie pozycje. Nie tylko grając, ale i programując, projektując i tworząc gry. To jest super. Chociaż jak czytam czasami komentarze 15-letnich masturbantów pod streamami dziewczyn, to płakać się chce.
Asia: Branża stara się temu jakoś przeciwdziałać i niedawno była taka akcja, chyba w CSie, pojawiła się taka oddzielna grupa i mistrzostwa dla kobiet. Jest to jednak niepotrzebny podział, który pokazuje, że panie muszą mieć oddzielne turnieje, bo nie dadzą rady z męskim teamem.
E-sport to nie olimpiada. Wzrost i warunki fizyczne nie wpływają na zdolności graczy i naprawdę nie widzę sensu dzielić
e-sportu na kobiety i mężczyzn.
Magda: Ja z kolei mogę grające kobiety policzyć na palcach obu doni i to by było wszystko. Mam zupełnie inne doświadczenia, i w moim środowisku jest dalej rozrywką typowo męską. Do tego patrzą na to jak na niedorosłe zainteresowania. A jak mówię, że pracuje w branży? Streamujesz, to na pewno chcesz być popularna i pokazać cycki. Zainteresowanie i praca jak każde inne! Ile dasz, tyle masz.
[Badanie:
essentialfacts.theesa.com]
[Omówienie:
quanticfoundry.com]
Komentarze