Być cywilem w grze o wojnie

  • Autor: Bartek Witoszka
  • Opublikowano: 03 Grudzień 2018
  • Komentuj 3

Grając ostatnio w kampanię dla jednego gracza w Call of Duty Black Ops II natknąłem się na ciekawą sytuację - podczas misji “Time and Fate”, w której atakujemy posiadłość Raula Mendeza, możemy zauważyć, że część oponentów w tle zabija cywili. Zazwyczaj nie przejmujmy się takimi rzeczami, bo i po co? Przecież gry są nastawione na rozrywkę, mamy się przy nich dobrze bawić i być w centrum największej zawieruchy. Jednak to medium już nie raz pokazało, że potrafi przekazać coś więcej, dotyczy to również ukazania wojny, tematu zdawać by się mogło zdominowanego przez FPSy pokroju wspomnianego wcześniej CoDa. Czy na rynku jest miejsce na gry opowiadające o wojnie, ale robiące to z sercem?


This War of Mine

Wydana w 2014 roku debiutancka produkcja 11 bit studios jeszcze przed premierą dawała nadzieję na poznanie innego, nie poruszanego do tej pory przez gry wideo oblicza wojny. This War of Mine zabiera nas do oblężonego miasta, gdzie zarządzamy grupką cywili, która stara się przeżyć wojenną zawieruchę. Mechaniki survivalowe, takie jak dbanie o podstawowe współczynniki bohaterów czy możliwość naprawy naszego schronienia sprawiają, że cała gra bardzo dobrze pokazuje codzienne wyzwania z jakimi stykają się cywile podczas wojny. W trakcie rozgrywki nie raz zdarzało się, że jedna z naszych postaci wpadała w depresję, bo podczas nocnego szabru musiała kogoś zabić lub okraść. Równie dobrze możemy tego nie robić, ale wtedy wrócimy do schronienia z pustymi rękami. Więc może jednak warto postąpić wbrew naszemu sumieniu? Albo oni, albo my - zdaje się, że ta zasada dotyczy wszystkich, zarówno żołnierzy, jak i cywili. Teoretycznie jest to oczywiste, przecież nikt nie chce umierać, ale w Battlefieldach i CoDach te motywacje są często zamazane wartką akcją i wybuchami. W This War of Mine rozgrywka jest znacznie wolniejsza, przez co jest więcej czasu na przemyślenia, jak i poznanie naszych bohaterów.

Produkcja 11 bit studios pokazuje również, że często to właśnie cywile, grupa najmniej zaangażowani w cały konflikt, umierają, bo na przykład dowódcy wydali złe rozkazy swoim żołnierzom. Jedna z lokacji w grze - Plac Snajperów - jest prawie przez cały czas pod obserwacją strzelców wyborowych, co uniemożliwia jej eksplorację. Nie możemy dać im sygnału, że jesteśmy bezbronni i nie szukamy kłopotów, a jedyną ochronę przed śmiercią są kamizelki kuloodporne i hełm. O This War of Mine i tym, jak ukazuje wojnę dyskutowano jeszcze na długo po premierze, a główne motto gry - na wojnie nie wszyscy są żołnierzami - jest ponadczasowe i warto o nim pamiętać.

My Memory of Us

Moja recenzja produkcji od Juggler Games nie była pozytywna i ostatecznie zawiodłem się na My Memory of Us. Dalej uważam, że to kiepska gra w dosłownym tego rozumienia znaczeniu, jednak sposób w jaki przedstawia okupację niemiecką Polski podczas II Wojny Światowej czy holocaust zasługują na wyróżnienie. Ta druga kwestia została również poruszona w Call of Duty: World War II, jednak tam była to tylko jedna sekwencja pod sam koniec gry. Wracając do tematu, My Memory of Us przedstawia historię chłopca i dziewczynki, dwójki przyjaciół, która musi odnaleźć się w nowej, przepełnionej zakazami i prześladowaniami rzeczywistością. Powstanie w żydowskim getcie, góra stworzona z bezpańskich walizek czy armia robotów dowodzona przez Złego Króla - to tylko kilka nawiązań do wydarzeń z tamtego okresu. Niewiele produkcji porusza te trudne tematy, dlatego chwała twórcom za to, że podeszli do tego inaczej - wcześniejsze próby to kompletne katastrofy. Akcja strzelanek Uprising 44: The Silent Shadows i Enemy Front mimo, że osadzona jest w realiach okupowanej Polski, to ich płytkość i problemy technologiczne znacznie utrudniały oddanie klimatu tamtego okresu.

Rzeczą, która jeszcze kilka lat temu wywoływała u mnie negatywne odczucia były wątki miłosne w polskich filmach wojennych pokroju Miasto 44 czy Kamienie na szaniec. Jednak zrozumiałem w końcu, że w tym trudnym okresie, gdy śmierć czyha na każdym kroku, ludzie szukają bliskości, by choć na chwilę zapomnieć o problemach. To samo zauważyłem w My Memory of Us, gdzie co jakiś czas natrafiałem na pary, nad którymi unosiły się dymki z serduszkami (sposób komunikacji między postaciami w grze).

Valiant Hearts: The Great War

I Wojna Światowa nie jest zbyt mocno eksploatowana przez nasze ukochane medium. Jasne, mamy takiego Battlefielda I, który jest dobrą grą, ale przez swoje ograniczenia w kwestii prowadzenia narracji znacznie upraszcza Wielką Wojną i sprowadza ją do bezmyślnego strzelania. Nie ma w tym oczywiście nic złego, jak napisałem na początku, gramy dla przyjemności i odstresowania. Zupełnie inaczej jest w Valiant Hearts: The Great War, gdzie poznajemy zachodni front I Wojny Światowej z perspektywy czterech postaci - francuskiego farmer zmuszonego do służby w wojsku, amerykańskiego ochotnika załatwiającego swoje prywatne porachunki, belgijską sanitariuszkę, próbującą odszukać zaginionego ojca oraz niemieckiego piechura, którego rozdzielono z rodziną. Horror wojny okopowej przeplatany jest tutaj ze wspomnieniami o domu i bliskich, którzy czekają na naszych bohaterów. A może wcale nie czekają i rodzina o nich zapomniała?

Miało on nie być o żołnierzach, jednak w Valiant Hearts postacie nie są prostymi żołdakami, którzy z pieśnią na ustach ruszą na wroga, by nieść pokój i bezpieczeństwo na świecie. Dowodem na to może być zabicie przez francuskiego farmera generała, który chciał wysłać swoich ludzi w bój mimo tego, że wiedział on o dużych stratach związanych z tą decyzją. Oczywiście nasz bohater został za to ukarany, ale nie bał się konsekwencji, wolał postąpić zgodnie ze swoim sumieniem. Jeśli nie graliście w tę grę polecam nadrobić, jedna z piękniejszych opowieści w tym medium.

11-11: Memories Retold

Najmłodszą i zarazem ostatnią z prezentowanych dziś gier (premiera miała miejsce 9 listopada) jest 11-11: Memories Retold, czyli narracyjna przygodówka, w której główni bohaterowie tytułowego 11 listopada 1916 roku postanawiają wziąć udział w I wojnie światowej. Harry i Kurt mają jednak zupełnie inne motywacje - pierwszy chce zaimponować dziewczynie, zaś drugi planuje uratować syna, który ponoć zaginął w akcji. Wszystko to będzie miało bardzo charakterystyczną oprawę graficzną przypominającą obrazy namalowane w technice akwareli. Zapowiada się naprawdę piękna przygoda, o której pisałem tutaj. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o inspiracjach, barwach wojny i tym jak powstała gra to podrzucam wywiad z Yoanem Fanise, który przeprowadziła Asia Pamięta-Borkowska dla serwisu Polygamia.pl podczas konferencji Digital Cultures.

Więc jak z tą wojną i jej ukazaniem w grach? Z biegiem lat powstaje coraz więcej produkcji, które podchodzą do tego tematu ambitniej i mam nadzieję, że 11-11: Memories Retold podniesie tę poprzeczkę jeszcze wyżej, czego sobie i Wam życzę.  

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze