Drugowojenne FPSy... aż się łezka w oku kręci. Gdyby nie one to nie wiadomo jak wyglądałby dzisiejszy rynek shooterów. Takie tytuły jak pierwszy Medal of Honor czy Battlefield 1942 na stałe zapisały się w pamięci graczy.
Od wydania wyżej wspomnianych gier minęła już ponad dekada i od tego momentu twórcy coraz bardziej ''unowocześniają'' konflikty. Był Wietnam, były piaski pustyni a'la Pustynna Burza, były tajne operacje na terenach Rosji, a ostatnio nawet zaczynamy wybiegać nieco w przyszłość konfliktów zbrojnych.
Szczerze Wam napiszę, że nie za bardzo przepadam z takimi futurystycznymi
shooterami, dlatego tak bardzo ucieszyła mnie wiadomość jaką w
rozmowie z IGN przekazał szef Gearbox Software Randy Pitchford.
Okazuje się, że studio prowadzi wstępne prace nad kolejną odsłoną swojego
Brother in Arms, które... uwaga, uwaga... ma znowu przenieść nas w czasy
II Wojny Światowej.
''
Czuję, że mam jakiś niedokończony interes zarówno w gestii fikcji jaki i historii i bardzo chciałbym się tym zająć'' mówi Pitchford. ''
Nowa część Brothers in Arms musi być autentyczna. Nad tym pracujemy'' dodaje.
Choć użycie słowa ''
pracujemy'' wydaje się tutaj nieco na wyrost, bo jak przyznaje sam Pitchford, oprócz myślenia dużo więcej nie uczyniono. Na razie
Gearbox szuka ludzi spoza studia, który daliby radę projekt udźwignąć. Czyli sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku niesławnego Aliens: Colonial Marines i dyskutowanego wczoraj
powrotu Duke'a.
No może nie do końca, bo o ile Duke nadal czeka na swojego twórcę, to w przypadku Brother in Arms studio jest ''
na skraju'' znalezienia odpowiedniego dewelopera. Kiedy uda się zaangażować potencjalnego twórcę wtedy prace nad kolejną odsłoną serii mają ruszyć z kopyta. Taka jest przynajmniej wizja Pitchforda.
Do tego momentu jednak nic więcej o grze, poza drugowojennymi realiami, nie wiadomo. O ewentualnej dacie premiery nie ma na razie nawet co marzyć. Ale pomysł jest!
[źródło:
IGN]
Komentarze