Technologia rodem z gier komputerowych ma już swoje stałe zastosowanie w armiach całego świata. Kinect strzeże koreańskiej granicy, a konsole PS3 odciążają superkomputery w Pentagonie. Teraz przyszedł czas, aby i Wojsko Polskie skorzystało nieco na cyfrowej rewolucji.
Inspektorat Uzbrojenia na serio rozważa stworzenie „Wirtualnego Systemu Taktycznego Pola Walki” (WSTPW). Mówiąc prościej - nasza armia chce mieć swój własny symulator zdolny odwzorować każdy teren i zagrożenie jakie może spotkać polskich żołnierzy podczas pełnienia służby.
Planuje się stworzenie kilku ośrodków w całej Polsce, w których żołnierze z różnych części kraju będę mogli wspólnie ćwiczyć nie opuściwszy murów swojej jednostki. Ale to dopiero plany na przyszłość.
Jakie wymagania stawia armia WSTPW? Jego głównym zadaniem będzie przeniesienie żołnierza do „realistycznego wizualnie” środowiska 3D. Czyżby pachniało trochę Oculusem...?
Wojsko chce stworzyć symulację dzięki połączeniu stałych i ruchomych elementów treningowych z generowanym komputerowo obrazem oraz dźwiękiem. Całość ma odbywać się w pomieszczeniu o wymiarach 34,1m x 19,5m i wysokości 5,7 m. Będzie więc sporo miejsca by biegać, skakać i się czołgać. Ćwiczący będą mogli doświadczyć wielu rodzajów sytuacji bojowych dzięki ruchomym elementom podłoża, które będzie mogło udawać pokład śmigłowca bojowego lub na przykład łodzi motorowej.
Jeśli mowa o wojskowych ćwiczeniach to nie może obejść się bez pukawek. W WSTPW użyte zostanie wiele replik uzbrojenia znajdującego się obecnie na wyposażeniu Wojska Polskiego, będą to między innymi karabinki wz. 96 Beryl, HK 416 i G-36; karabiny maszynowe Minimi, pistolety maszynowe MP-5; pistolety UPS, Sig Sauer , Glock 17 oraz kilka karabinów wyborowych. Wszystkie te ''zabawki'' (choć chyba należałoby napisać kontrolery) będą dokładnie odwzorowywać prawdziwe bronie łącznie z ich wyważeniem i odgłosami strzału. Takim arsenałem nie pogardziliby nawet doświadczeni gracze w Battlefielda...
Kiedy już żołnierz wejdzie w pełnym rynsztunku do symulatora rozpoczyna się prawdziwa zabawa. Dzięki indywidualnym zestawom VR ćwiczący będzie mógł widzieć wrogich i własnych żołnierzy oraz cywili czy pojazdy. Wojak w przypadku trafienia zostanie lekko porażony prądem w miejsce gdzie dostał kulką dając mu znak, że w prawdziwym świecie byłby w najlepszym wypadku ciężko ranny.
System ma być w stanie odtworzyć aż do 60 ruchomych obiektów. Baza danych obejmować ma między innymi ciężki sprzęt pancerny jak czołgi i Rosomaki, ale nie zapomniano o helikopterach, samolotach czy bezzałogowcach.
Przed projektantami systemu ciężkie zadanie, oprócz lasów i terenów zurbanizowanych wojsko zażyczyło sobie także możliwość symulacji takich środowisk jak morskie platformy wydobywcze czy statki.
Kiedy Wirtualny System Taktycznego Pola Walki zostanie wprowadzony do służby? Termin zgłaszania swoich propozycji mija 12 lipca tego roku, zdaniem MON pierwszy symulator trafi do wojska już w 2015 roku.
Niech ktoś mi powie, że gry komputerowe są tylko marnowaniem czasu i do niczego się nie przydają. Potencjał technologi VR, która przecież została stworzona specjalnie by przynieść graczom nowe doznania, dostrzegły nawet państwowe instytucje.
Swoją drogą czy wojsko, aby nie wyznacza drogi w jaką pójdą shootery? Nie zdziwiłbym się. Wyobraźcie sobie, że za 10 czy 15 lat tak własnie będzie wyglądała rozgrywka w Counter-Strike'a. 10 kolesi będzie biegało z replikami broni po wielkiej hali, omijając wirtualne przeszkody i wymieniając się cyfrowymi pociskami. Takie coś to bym chciał zobaczyć!
Komentarze