Weekend z Netflixem #9 The Order
- Autor: Kamila Zielińska
- Opublikowano: 09 Marzec 2019
- Komentuj 3
Miałam mieć dla Was coś przyjemnego na weekend, miałam usiąść wieczorem i napisać kilka słów na temat The Order. Miało być pięknie, wyszło jak zwykle, bo więcej napisać się nie da, ale że był dzień kobiet to pozwoliłam sobie zapomnieć o tym koszmarze na wieczór i sprezentowałam sobie małe guilty pleasure w postaci filmu Isn't it Romantic? W ten sposób mam dla Was aż dwa tytuły na dzisiaj, bo wstyd byłoby mi zostawić Was z The Order bez żadnej przyjemniejszej alternatywy.
Horror, dramat - Miało być strasznie, wyszła Sabrina wymieszana ze Zmierzchem.
Chociaż powiem Wam, że mam jakiś wewnętrzny żal do siebie, gdy porównuję The Order ze Zmierzchem. Bo może i historia Belli i Edwarda nie jest najwyższych lotów, to zagoniła do kin i księgarń pół świata. Zmierzch swego czasu był tym, czego nastoletnie dziewczęta potrzebowały, a nie ukrywam, że sama zaczytywałam się tymi książkami jeszcze przed pierwszym filmem (czyli gdzieś w 6 klasie podstawówki). To było na swój sposób popkulturze potrzebne, a The Order? The Order nie będzie potrzebne nikomu.
Za to krzywda jaką wyrządził ten serial innej netflixowej produkcji Chilling Adventures of Sabrina jest tak ogromna, że Netflix powinien się wstydzić sam za siebie. Tym bardziej, że niedługo Sabrina wraca z drugim sezonem.
Podobieństwo, czy może bezrefleksyjne wzorowanie się na lekko groteskowej, uroczej i wcale nie dziecinnej opowieści Sabriny Spellman, wyszło młodzieżowemu The Order tragicznie. Żaden element nie pasuje to koncepcji serialu, a powstaje z tego nadnaturalna sieczka, która może i zaskakuje w finale, ale wciąż jest toporna i ciężkostrawna.
The Order - kiedy starzy ludzie na siłę używają języka młodzieży...
To co bije po oczach i uszach już od pierwszej minuty, to sztuczność i bardzo przeciętna gra aktorska. Główny bohater Jack to pierwszoroczny student, który na kampusie zachowuje się jak król życia. Jest arogancki, mądrzy się, myśli że jest fajny, a tak oczywiście nie jest. Do tego natychmiast zakochuje się w dziewczynie, która miała oprowadzić go po szkole. I te elemenety nie byłyby złe, gdyby nie to, że Jack wpada do nowej szkoły jak do siebie, traktuje innych jak środek do celu, zachowuje się irracjonalnie, a jest przy tym tak nijaki, że nawet po 10 odcinkach nie potrafię sobie przypomnieć jego twarzy bez patrzenia na zdjęcie.
Każdy z bohaterów przynajmniej raz wypowie magiczne "what the fuck?", każdy z nich chociaż raz rzuci popularnym słowem na K. Generalnie silą się na młodzieżowy slang, ziomalów i ziomalki, luzacką nonszalancję w ignorowaniu ważnych tematów. Ale to już nawet nie wina aktorów, a scenariusza tak absurdalnego i głupiego, że Uwe Boll teraz siedzi i zazdrości.
Utkwił mi w pamięci jeden taki moment, który muszę Wam opowiedzieć. Jacek z ekipą siedział sobie w salonie jednego z bractw, do których należał. Wiecie, przeciwne obozy, a on leci na dwa fronty. Trwa narada wojenna pod tytułem: kto, co i komu zrobi, a w międzyczasie popijane są kolorowe drineczki (zresztą, drineczki to chyba motyw przewodni serialu, bo są w praktycznie każdym odcinku, czego kompletnie nie rozumiem). I wiecie co się nagle stało? Jacek wypluł z paszczy zmiętoloną, wyrzutą skórkę cytryny, krzywiąc się przy tym, jakby miał torsje na ostatniej prostej. No cóż, walczyłam razem z nim o cofnięcie mdłości... I do tej pory zastanawiam się, jaki sens miało pokazanie tej sceny w czasie narady wojennej?
Dramat i horror to ten scenariusz, a nie gatunek serialu!
Zanim opowiem Wam resztę debilizmów z The Order, to warto by było nakreślić tło fabularne. Jacek marzy o tym, by pomścić zmarłą matkę, która zginęła przez Wielkiego Maga Bractwa Błętkitnej Róży... <wtf>. Oczywiście dostaje się i infiltruje szeregi wrogów, w międzyczasie stając się Rycerzem Świętego Krzysztofa <wtf x2>, czyli po prostu wnika w niego jego nowy mentor, kawał zdechłego wilkołaka, wyglądający jak sztuczna skóra z Krupówek w Zakopcu <wtf x3>. Obrzydliwe, głupie, brak mi słów. Dodatkowo jego wilczy koledzy (i koleżanka socjopatka) wymuszają na nim złożenie przysięgi wierności dla ich sprawy. Tylko cholera nikt nie wyjaśnił bohaterowi ani nam co to za sprawa! To był chyba jedyny moment, w którym jego ignorancja miała moje pełne poparcie.
Powiem Wam, że seriał miał wątek potencjalnie ciekawy. Leczenie raka w zamian za tajne artefakty nekromanckie, wiecie, uczelniana sekta, która manipuluje gospodarką światową i igra z życiem ważnych osób. Ale to wszystko zostało porzucone w imie pościgu za jakąś durną księgą, którą trzeba było oczyścić ofiarą, a ostatecznie i tak nie działała, więc nasi dzielni bohaterzy ją spalili. To było 10 odcinków najbardziej niekompletnej i niepotrzebnej historii jaką w życiu widziałam.
Do tego zebrania Bractwa są infantylne. Trochę jak połączenie Czcicieli z Assassin's Creed Odyssey i właśnie Sabriny. Czarne płaszcze, dziwne maski, głowy kozłów, stoły z ofiarami, świeczniki i... <wtf x4> biblioteka uniwersytecka z kaplicą.
Pisanie o The Order jest równie smutne, co jego oglądanie. Jeżeli zwiastun Was zaciekawił tak jak mnie, to ostrzegam, jest to najlepszy element produkcji. Nie warto, nie warto i jeszcze raz nie warto tego oglądać. Jest nudno, jest głupio i tandetnie. Gra aktorska mdła, scenariusz dla debili, wątki tak pomieszane, że nie wiemy co oglądamy. Po prostu unikajcie tego jak ognia.
Ale, mam dla Was też coś, co warto obejrzeć (szczególnie z dziewczyną). Isn't It Romantic?
Komedie romantyczne to moje guilty pleasure. Uwielbiam je za naiwność, za radość i ciepło jakie od nich bije. Czemu nie miałabym pooglądać dla odmiany czegoś miłego i radosnego? Wielką zaletą filmu To takie Romantyczne z Rebel Wilson w roli głownej jest to, że śmieje się z naiwności gatunku, jednocześnie łamiąc klasyczne zakończenie. Z magicznego ''Kocham Cię'', najważniejsze w tym filmie staje się przesłanie "Kocham siebie''.
Liam Hemsworth (ale ta Miley Cyrus ma szczęście!), Rebel Wilson i jej kolega z planu Pitch Perfect, Adam Devine, z którym tworzą duet idealny, to moje top 3 na poprawę humoru. Bardzo fajnie wypadła też Priyanka Chopra znana z Baywatch: Słoneczny Patrol, ale głównie z bycia żoną Nicka Jonasa, mimo wszystko zagrała całkiem przyzwoicie.
Rebel gra tutaj dziewczynę, której od dzieciaka mama wciskała, że życie jest smutne i niesprawiedliwe, a one ''brzydkie'' nigdy nie zaznają takiej miłości. Pracując jako architekt dawała sobą pomiatać własnym pracownikom, a i życie po pracy nie było najciekawsze. Pewnego dnia jednak obrywa w głowę, a budzi się w kompletnie obcej rzeczywistości. Trafiła do idealnego, alternatywnego świata komedii romantycznych. Zdobywa idealnego faceta, ma pracę marzeń, dom z katalogu i ubrania od projektantów. Czuje jednak, że coś jest bardzo nie w porządku i dąży do odkrycia prawdy, by móc wrócić do swojego życia, które choć nie idealne, to jednak własne, a zawsze można nad nim popracować.
Jedyne co przeszkadzało mi dość mocno w filmie to wstawki muzyczne. Mimo talentu Rebel i Adama nie dało się wycisnąć z tych scen tego pazura i humoru, który pokazywali w Pitch Perfect. Na szczeście było tylko dwie lub trzy takie sceny i całkiem szybko się kończyły, a humor Rebel wynagradza mi wszystko.
Dzień kobiet był co prawda wczoraj, ale z pewnością jeśli obejrzycie to dzisiaj, to świat się nie skończy, a takie niewinne guilty pleasure nada się akurat na wspólny, sobotni wieczór z kieliszkiem wina.
Wyszedł mi dzisiaj taki misz-masz kaszanki z uroczym przeciętniaczkiem. Ale jeśli Tak Romantycznie Was jednak nie skusi, a The Order lepiej żeby też Was nie skusiło, to zawsze możecie sięgnąć do poprzednich wpisów z serii Weekend z Netflixem.
W marcu czeka na nas na szczeście jeszcze kilka nowości, w tym : ''Miłość, Śmierć i Roboty'', ''Osmosis'' oraz heavy-metalowe ''Brud''. Obym mogła w kolejnym Weekendzie z Netflixem pokazać Wam coś lepszego.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze