Troja: Upadek Miasta /Netflix
- Autor: Kamila Zielińska
- Opublikowano: 11 Kwiecień 2018
- Komentuj 15
Kocham Troję z 2004 roku. Jak tylko zobaczyłam, że Netflix pokusił się o serial oryginalny to natychmiast odpaliłam i przepadłam na 8 godzin. Czy było warto zmagać się z poprawnością polityczną by dotrzeć do końca, który wszyscy dobrze znają? Zobaczmy.
Aktorzy trzymali poziom
Było to trudne. Po pierwsze dlatego, że oglądanie każdej odsłony Troi jest swego rodzaju masochistyczną perwersją, po drugie dlatego, że trwa to aż 8 godzinnych odcinków.
Ma to jednak sens, bo o ile w filmie Petersena nie ma wszystkich wątków, a niektóre są po prostu mocno przyspieszone, to serialowa forma, jak zwykle pozwala reżyserowi i scenarzystom na więcej swobody. Dzięki temu mamy możliwość zobaczenia Parysa jako pasterza, poznania dokładnie przepowiedni jaka na nim ciążyła, a także poznania bogów odpowiedzialnych za całą tę krwistą grę o złote jabłuszko.
Za każdą wojną stoi kobieta
Bohaterów serialu poznajemy bardzo dokładnie, wszystkie ich motywacje i dużo lepiej zobrazowane zmęczenie 10-letnią wojną Greków z Trojanami. W filmie trwającym dwie godziny nie ma szans poczuć, że to trwało 10 lat. Nie jest jednak tak, że postacie filmowe nie były rozbudowane, były owszem, ale charakter wielu z nich mocno różnił się od wizji mitologicznej, czemu bardziej wierni pozostali twórcy serialu.
Miłość Parysa i Heleny była tragiczna, ale tak prawdziwie tragiczna, że nawet te lata spędzone razem wydawały się koszmarem. Spartanka miała paskudny, egoistyczny charakter, była samolubna i podejmowała tak irracjonalne decyzje, że aż ciężko było uwierzyć, by książe Aleksander mógł ją chcieć. Nie jest też taką pięknością, jak Diane Kruger z filmu, choć oczywiście niczego odmówić jej nie można. Za to mężczyźni każdy jeden, bez wyjątku, byli rewelacyjni. Nawet czarnoskóry Achilles, no i właśnie, tutaj pies pogrzebany.
No tego jeszcze nie grali, czarny Achilles... Ale i tak był niezły, chociaż wiadomo Brad Pitt to to nie jest. :D
Serial wydawał mi się całkiem niezły, dopóki nie odpaliłam Filmweba. Dziwnie niska ocena, brak opisu fabuły, jakby ludzie chcieli zapomnieć o tym gniocie. Tylko co w nim nie zagrało? Poprawność polityczna. I o ile mi kompletnie na początku nie przeszkadzał czarny Zeus, to brakowało mi Brada Pitta w roli Achillesa, który przecież geograficznie nie miał możliwości być czarny, ani on, ani jego kuzyn Patroklos.
Ludzie oburzeni, sąd nad serialem wydany, oceny zaniżone, ale powiem Wam, że to było 8 godzin dobrego serialu. Może nie historycznego, bo też mitologia i walczące między sobą o złote jabłko boginie nie mogą być postaciami historycznymi, to jednak fascynujące kino i świetne uzupełnienie historii znanej z filmów (tak, były dwa). Czyż więc warto sugerować się opiniami w internacie?
Odyseusz (z lewej) to najmocniejszy punkt obsady. Rewelacyjny!
Jeżeli kogoś nie przerażają czarni bohaterowie w dużej ilości (co jest nie tak z tą poprawnością? Aktor to aktor!) i lubicie mitologię grecką lub po prostu chętnie zobaczycie kolejny obraz Illiady i Odysei Homera, to polecam na wspólne wieczory z dziewczyną (samotnym też się przyda odrobina tragicznej miłości).
P.S Warto obejrzeć chociaż dla postaci Odyseusza granego przez Josepha Mawle'a, bo aktorsko serial wypada bardzo, ale to bardzo dobrze! Mawle grał też Jezusa w bardzo głośnej produkcji "Pasja'', jeśli znacie, to wiecie czego można się po nim spodziewać.
Diane i Orlando czy nowa wersja Troi? Miasto i tak zawsze upadnie!
To jak, obejrzycie? A może już za Wami? Dajcie znać w komentarzach.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze