To się lepiej ogląda...

  • Autor: Bartek Witoszka
  • Opublikowano: 06 Kwiecień 2018
  • Komentuj 0

Jakiś czas temu pisałem o tym, że często lepiej nam się ogląda jak ktoś gra, niż gdybyśmy sami mieli zagrać w dany tytuł. Jednym z powodów jakie podałem w tamtym artykule to to, że problemem była sama gra.

Chodzi mi tu o produkcje nastawione na kooperację w których bez ścisłej współpracy drużyna nic nie zdziała. Powiecie, że dziś to nie problem, bo ekipę do grania można znaleźć na oficjalnych fanpage'ach poświęconych danej grze, bądź na samy Ja, Rocku. Jednak nawet gdy uda się już skompletować drużynę, to i tak coś jest nie tak. Problemy z siecią, czy brak komunikacji głosowej (nie każdy ma Blue Yeti), a to będzie jeden z kluczowych czynników w grach, które omówię. Te rzeczy, dobrej jakości mają osoby, które zajmują się graniem zawodowo między innymi Youtuberzy i streamerzy.  

Dziś przedstawię Wam kilka gier, w które dobrze (moim zdaniem) mogą bawić się tylko Youtuberzy, czy streamerzy. Lista jest bardzo subiektywna, a artykuł pisany z perspektyw osoby, która w grach (i nie tylko) lubi robić wszystko sama.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem zapowiedź Evolve, to od razu pomyślałem: ''To gra tworzona pod youtuberów i ich ekipy''. Założenia gry są takie, że jeden gracz wciela się w jedną z kilku dostępnych bestii (Goliath, Kraken, Wraith, Behemoth, Gorgon), z kolei pozostali czterej gracze, którzy wcielają się w najemników mają za zadanie zabić potwora.

Problem w tym, że bestia potrafi ewoluować i bez odpowiedniego zgrania łowcy nie mają z nią najmniejszych szans, zwłaszcza z Krakenem. A ciężko zgrać się z kimkolwiek, gdy nie można szybko przekazać informacji dotyczących aktualnego położenia celu. Gra została wydana w 2015 roku, a wtedy niewiele osób miało możliwość komunikacji na voice chacie.

Z kolei na Youtube gra była ogrywana w najróżniejszych ekipach i prawie każdy ją wtedy nagrywał (w tym ekipa Rocka). I wiecie co? Naprawdę lepiej oglądało mi się tę grę, niż grało w nią samemu, właśnie dlatego, że nie miałem mikrofonu i nie mogłem czerpać z rozgrywki jakiejkolwiek frajdy, bo bestia rozrywała moją drużynę na strzępy.

Podobnie uważali inni gracze, bo gra po pięciu miesiącach od premiery z ''buy-to-play'' stała się ''free-to-play''. Jednak i to nie pomogło, bo 25. grudnia 2016 roku z powodu braku graczy serwery gry zostały wyłączone.

Podobny schemat rozgrywki posiada Dead by Daylight stworzony przez studio Behavior Interactive, czy Friday the 13th: The Game za które odpowiada studio Gun Media. Obie gry są oczywiście w ''kochanym'' przez wszystkich graczy wczesnym dostępie na Steamie. Jeden gracz wciela się w rolę psychopaty, którego zadaniem jest zabicie pozostałych uczestników rozgrywki, którzy muszą ściśle ze sobą współpracować, by ujść z życiem.

Kolejne gry w sam raz pod ekipę w której można robić show ku uciesze widzów. I szczerze nie wyobrażam sobie samemu grania w te gry. I nie chodzi tu o moje growe upodobania, ale po prostu o brak zawartości w tych tytułach dla samotnego odbiorcy. Granie z przypadkowymi ludźmi w tego typu produkcje nie ma najmniejszego sensu.

Nie miałbym motywacji, by grać w to dłużej niż jeden raz. Traktuje takie gry jako ciekawostkę, a nie coś, co wciągnie mnie na długie godziny. Z kolei gdyby jakaś ekipa streamerów ogrywała jedną z tych gier, to ja byłbym wniebowzięty i mógłbym to oglądać przez cały dzień, właśnie przez wspomniane wcześniej show. ''Wylatujesz z Ja, Rocka jak nie dasz mi wygrać'' - bezcenne :D.

Behaviour Interactive zajmuje się teraz tworzeniem innej gry z podobnymi założeniami - chodzi o Deathgarden. Jeśli jesteście ciekawi szczegółów dotyczących tego tytułu to odsyłam do strony na Facebooku.

Ciekawym pomysł pod tym względem ma również gra Darwin Project stworzona przez Scavengers Studio i tak, gra jest we wczesnym dostępie na Steamie (jeeeee early access :D). Gra opiera się na zasadach Battle Royale - walka do ostatniego gracza, jednak w ''Projekcie Darwina'' gracze mają do dyspozycji znacznie mniejszą mapę. Inną rzeczą odróżniającą tę grę od klasycznego BR jest to, że jeden gracz wciela się w obserwatora, który może pomagać, bądź przeszkadzać uczestnikom zabawy. Nie widzicie tu pomysłu na ciekawy sposób prowadzenia streama (Redakcja ekhem, stream ekem)?

Streamer w roli obserwatora, z kolei uczestnicy gry to kilku widzów. Twórcy gry stworzyli specjalną wtyczkę na Twitch, by osoby znajdujące się na streamie poprzez głosowanie same mogły wybierać, któremu graczowi pomóc, a którego skazać na szybką śmierć. Tu również nie wyobrażam sobie gry z przypadkowymi osobami, bo jaki jest sens grania w takie produkcje samemu? To tak jak grać z partnerem w multiplayer Call of Duty - bez sensu, bo tam każdy walczy o swój wynik i jak najwyższy wskaźnik K/D (kill/death). Sam pomysł na grę jest bardzo ciekawy i na pewno jest to coś innego w gatunku Battle Royale.

Pora przejść do gier w których wymagana jest dokładnie dwójka graczy. Zacznijmy od We Were Here Too, gry kooperacyjnej od Total Mayhem Games w której gracze wcielają się w dwóch członków arktycznej ekspedycji. Badacze oddzielili się od reszty grupy i trafili do opuszczonego zamku. Jeden trafia do podziemi zamku, a drugi błąka się po komnatach i pomieszczeniach mieszkalnych. Cele gry jest prosty - należy doprowadzić do spotkania naszych bohaterów.

Gracze będą musieli rozwiązać szereg zagadek jak dopasowanie odpowiednich kształtów, czy próba wydostania się z labiryntu. W tej drugie zagadce jeden z graczy obserwuje wszystko z góry i próbuje wskazać drogę temu drugiemu. Komunikacja między graczami odbywa się przez krótkofalówkę, co podkręca atmosferę. Propozycja w sam raz pod wspólne nagrywanie. Sam oglądałem jak w tej grze radzili sobie Remigiusz ''Rock'' Maciaszek i Kamil ''Seto'' Zawodny i bawiłem się naprawdę dobrze.

Zupełnie inaczej było, gdy sam spróbowałem zagrać w tę grę. Jako, że w We Were Here Too można grać tylko przez sieć, a grałem na koncie kolegi, to musiałem wyszukać sobie przypadkowego gracza. Innymi problemami była jakość mikrofonu mojego partnera, czy bariera językowa. Mimo, iż mój angielski nie jest na najwyższym możliwym poziomie, to mój partner radził z nim sobie jeszcze gorzej. Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło.

A Way Out to tytuł który na pewno nie uszedł Waszej uwadze. W produkcji od Hazelight Studios do gry wymagana jest druga osoba, z którą będzie się miała stały kontakt głosowy. Gra oferuje lokalnego i sieciowego koopa na podzielonym ekranie, co czyni z A Way Out świetny materiał pod nagrywanie serii. Ta gra to zupełnie nowy poziom jeśli chodzi o kooperację i życzę sobie i Wam, by powstało więcej takich gier. Jednak to dalej nie jest gra 10/10, ma kilka wad, ale to nie miejsce, by recenzować tę grę. A Way Out to dobry przykład na to, że przyjemność z grania i oglądania jak ktoś gra potrafi być taka sama.

Granie i oglądanie jak ktoś gra, to zupełnie inna para kaloszy, a te kilka przykładów pokazuje, że czasem najlepsze doświadczenie z danego tytułu można uzyskać oglądając go. A jakie Wy macie propozycje dla naszych streamerów? Jakie gry Waszym zdaniem lepiej się ogląda?

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze