Granie czy oglądanie?

  • Autor: Bartek Witoszka
  • Opublikowano: 17 Luty 2018
  • Komentuj 17

Mieliście kiedyś tak, że kupiliście grę, bo streamer/youtuber w nią grali? Myślę, że sporo jest takich przypadków. Niektórzy kupili, bo twórca organizuje rozgrywki z widzami. Część wahała się i twórca pomógł im z podjęciem decyzji. A ile jest takich przypadków, gdzie po kupieniu gry nie bawimy się tak dobrze, jak podczas oglądania naszego ulubieńca? Cóż, powodów jest kilka, ale chyba głównym jest ogólna tendencja do oglądania. Możemy odpalić sobie stream w tle i zająć się swoimi obowiązkami. Przez co nie skupiamy się na grze. I gdy sami chcemy zagrać w dany tytuł, to czegoś nam brakuje. A może to wina gry. Produkcja wydała nam się prosta podczas oglądania, ale gdy sami zasiedliśmy do rozgrywki, to kompletnie się gubiliśmy. A może to gracze są leniwi i nie chce im się zagłębiać historii? A materiał z gry obejrzeli tylko ze względu na twórcę, który wykorzystywał grę jako tło do rozmowy bądź opowiadania historii?

W tym artykule opiszę Wam (A ja się wtrącę! - przyp, Kamila) czemu bardziej wolimy oglądać jak ktoś gra, niż samemu sprawdzić dany tytuł.

Pierwszy i chyba najczęstszy powód to oglądanie twórcy, a nie gry. A w zasadzie nie oglądanie, a słuchanie. Włączamy stream, bądź materiał ma Youtube i słuchamy go. W międzyczasie my wykonujemy swoje codzienne obowiązki. Nauka na kolokwium, czy praca w domu jest znacznie przyjemniejsza gdy coś słyszymy w tle. Wtedy kompletnie nie skupiamy się na grze.

Kamila: Ja mam na to swoją teorię. Za dzieciaka czułam się mega samotna. Gdy tylko wujek znalazł chwilę żeby pograć, natychmiast przybiegałam z kuchni z krzesłem i oglądałam całymi dniami jak gra w Baldura, ale również jak czyta Wiedźmina Sapkowskiego. Później, gdy sama  nauczyłam się grać zrozumiałam, że wole to robić sama niż patrzeć jak robi to ktoś. Aż przyszedł czas, gdy znowu poczułam się samotnie. Tak trafiłam tu gdzie dziś jestem! :) Wydaje mi się, że szukamy ludzi podobnych do nas, i to właśnie to nas ciągnie do streamerów. 

Oczywiście nie każdy stream nadaje się do puszczania w tle. Gra w takim przypadku schodzi na dalszy plan. Na takim streamie świetnie sprawdzają się gry MMO, które opierają się na “fedexach”. Kogo obchodzi, że trzeba zabić 100 wilków? Liczy się to, co twórca ma do powiedzenia w trakcie zabijania tych nieszczęsnych wilków. Stąd rosnąca popularność różnego rodzaju podcastów. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie by oglądać stream i wycisnąć z niego 100%. Wtedy możemy poczuć się jakbyśmy siedzieli przy ognisku i słuchali opowieści Starszego wioski (dziękuje Szaremu Czarodziejowi za ten przykład). Dlatego często wokół twórcy zbiera się stała grupa ludzi, którzy przyszli po prostu ze sobą porozmawiać. Osoby te pochodzą z różnych miejsc. Nie znają się w realnym życiu, ale podczas streama miło spędzają czas.

Kamila: Kiedy już znajdziemy swoje miejsce ciężko nam je opuścić. To jednak dotyczy tylko części widzów. Spora część przychodzi właśnie dla gier. A że zostają u danego streamera czy youtubera na dłużej, to tylko dlatego, że jego sposób pokazywania gry odpowiada naszemu stylowi grania. Ja kiedyś ogłądałam Seta, Tivolta i Rocka. U każdego inną serię. U Seta achivy i znajdźki, gdy miałam nastrój farmera. U Rocka opowieści, gdy akurat miałam wene i chciało mi się pisać. U Tivolta inne gry, gdy akurat było mi wesoło i nie wkurzało mnie jego wrzeszczenie i przeklinanie. Ale nie zmienia to faktu, że nie u każdego dana gra sprawdzi się dobrze.

Innym powodem jest oglądanie tylko i wyłącznie dla gry. Może to być gra multiplayer, gdzie chcemy zobaczyć doskonałe zagrania streamerów. Bądź jest to gra dla jednego gracza. Wtedy skupiamy się na historii, bohaterach, czy dialogach. Czy nie lepiej przeżywać samemu takie przygody? Czy granie ze znajomymi w Overwatcha czy R6 nie jest lepsze od biernego oglądania? Pewnie, że jest. Jednak nie każdego stać na nowe gry, które są piekielnie drogie. 60 dolarów na premierę dla niektórych, to naprawdę dużo pieniędzy. Do tego dochodzą też rosnące wymagania sprzętowe. Stąd tak duża popularność materiałów typu Let’s Play na Youtube. Można obejrzeć grę i poczuć przynajmniej namiastkę tego, co czuje się podczas grania.

Kamila: To prawda. Mimo pracy w redakcji dalej zdarza mi się obejrzeć gry na które mnie nie stać zwyczajnie i jest tych gier dużo. Nic dziwnego, skoro teraz cena gry na PC zawieszona jest koło 2 stów.

Często oglądane są również materiały z gier na wyłączność. Exclusivy na PS4 czy Xbox One, są często jeszcze bardziej poza zasięgiem zwykłego gracza. Gdyby nie Youtube pewnie nigdy nie dowiedziałbym się, że Uncharted czy Horizon, to takie świetne gry. Nie mówiąc już o The Last of Us czy Heavy Rain. Mogę rozbudować swoją wiedzę o branży. Takie materiały są o niebo lepsze niż recenzje. Słowa nie przekażą wszystkiego. Zresztą recenzja, to w pewnym sensie interpretacja autora. Lepiej wyrabiać sobie opinię na własnych doświadczeniach.

Kamila : No własnie, tylko teraz pojawia sie pytanie, czy oglądanie cudzych zmagań z grą na filmie jest Twoim doświadczeniem czy tego kogoś? Jak sam wcześniej wspominałeś, często gracz skusi się na tytuł po streamie, a potem okaże się, ze to totalnie nie to.

Wracając jeszcze do gier multiplayer. Żeby osiągać w nich dobre wyniki trzeba w nich spędzić bardzo dużo czasu. A spora część graczy dorosła. Studia, praca, rodzina. Nie ma już czasu na spędzaniu setek godzin w tego typu grach. A młodsi gracze nie próżnują. Mają więcej czasu na grę, przez co osiągają lepsze wyniki Część osób jest tym sfrustrowana. “Dostaje manto od ucznia podstawówki? Rage Quit.” Dlatego osoby które bardzo dobrze znają daną grę, wolą ją oglądać. Żeby uniknąć frustracji.

Kolejnym powodem jest wspomniany wcześniej brak czasu. Dotyczy to starszych graczy. Prościej jest obejrzeć godzinny film na Youtube niż samemu pograć. Taki gracz nie musi skupiać się na gameplayu, tylko na historii. Posłuchać rozmów między bohaterami, czy popatrzeć jak jakiś youtuber męczy się z bossem. Sam może przerwać oglądanie w dowolnym momencie, nie musi męczyć się z punktami kontrolnymi (do dziś przeklinam za to Borderlands), czy martwić się, że zaraz jego drużyna przegra, bo dziecku trzeba zmienić pieluchę. To ciekawa sprawa, jak gra szanuje czas odbiorcy. W niektórych są punkty kontrolne, a część gier trzeba przechodzić poziomami (pamiętam Cię Ninja Blade!!!). Ja najbardziej lubię, gdy sam mogę zapisać swoją rozgrywkę w dowolnym momencie i wrócić do niej, jak tylko znajdę na to czas. Ale to temat na zupełnie inny artykuł.

A Wy bardziej wolicie oglądać czy grać? I jakie streamy/materiały na Youtube lubicie najbardziej oglądać? 

 

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze