The Symphony of the Storm - relacja z GMF

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 31 Październik 2018
  • Komentuj 1

Ostatni dzień festiwalu był szczególny. O godzinie 20 rozpoczął się najdłuższy i zarazem najbardziej oczekiwany koncert poświęcony produkcjom Blizzarda i musycznej spuściźnie Neala Acree. Trzy suity odegrane dla trzech znakomitych tytułów, które od lat, również dzisiaj, niezmiennie inspirują.

Lekko nowoczesne brzmienie StarCrafta bardzo pięknie komponowało się z orkiestrowym brzmieniem, jednak pełen potencjał koncertu poczuliśmy dopiero od części poświęconej Diablo, oraz tej ostatniej, na którą czekałam najmocniej - z World of Warcraft.

Jeżeli na którymś wcześniejszym koncercie mogło wydawać się, że orkiestra nie daje z siebie 100% i oszczędza się na wielki finał, to po Symphony of The Storm poziom muzycznego uniesienia był zabójczo wysoki. Czterdziestoosobowy chór, który dołączył do orkiestry na czas ostatniego koncertu był doskonałym uzupełnieniem. Muzyka była szalenie podniosła, ale przecież taka też jest w samych grach, więc nie trzeba lubować się w muzyce klasycznej, żeby odczuć niesamowite emocje płynące z soundtracku do ulubionej gry granej na żywo.

Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy rozbrzmiały pierwsze znajome nuty z Invincible. Oczekiwanie na nadejście wokalisty było piekłem, a nagle na scenie pojawiło się dwóch solistów z Chóru Chłopięcego Narodowego Forum Muzyki, którzy razem mogli mieć niecałe 15 lat, a stworzyli taki klimat, że wróciłam wspomnieniami do czasów, kiedy Arthas nie był jeszcze Lich Kingiem. Oczywiście, jako fanka opery (ostatnio udało mi się nawet wybrać na jedyny koncert w Polsce Sary Brightman) czuję lekkie rozczarowanie, że nie wykonała tego doświadczona wokalistka, ale było to tak urocze i ciekawe, że mimo wszystko mi się podobało.

Był to ostatni koncert, wypadałoby więc powiedzieć kilka słów na zakończenie. Niesamowita inicjatywa bardzo prężnej i rozkochanej w muzyce ekipy gamemusic.pl zostanie w pamięci na długo. Ogrom pracy włożony w to wydarzenie był widoczny gołym okiem. Już dziś marzę o kolejnych edycjach, może poświęconych np. grom BioWare?  Lub może Bethesdy? Potencjał tego przedsięwzięcia jest niesamowity, a jego lokalizacja we Wrocławskim NFM podnosi rangę wydarzenia do ogromnego profesjonalizu, bowiem nawet wielka diva Sarah Brightman nie miała takich warunków na swoim jedynym występie w Łódzkej Atlas Arenie. Niebywała jakość dźwięku, fantastyczni goście i masa dodatkowych atrakcji w trakcie festiwalu. Dwa dni muzycznej uczty. Warto, warto i jeszcze raz warto, a w przyszłym roku nie zastanawiajcie się nad tym ani minuty!

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze