The Quiet Man - czym jest?

Square Enix potraktowało tytuł lekko z góry, zakładając, że wystarczy kaptur zaciągnięty na głowę antagonisty i skórzana kurtka, by trailer okazał się hitem. Faktycznie stał się jedną z bardziej tajemniczych zapowiedzi targów (Death Stranding również walczy na podium), chociaż przy tym wcale nie najlepszą.

Problemem gyło głównie to, że nie mieliśmy pojęcia czym do końca ma ta gra być. Z jednej strony żywi aktorzy, więc może to tylko aktorski cinematic? Z drugiej strony, może to jakaś produkcja filmowa? Albo jakaś hybryda live action? Jeśli ciekawi Was, czym faktycznie będzie owiany nutką niepewności tytuł od Square Enix, to możecie sprawdzić to na krótkim streamie twórców.

Prezentacja The Quiet Man zaczyna się od 39 minuty.

Szczerze mówiąc, ja jestem rozczarowana. Spodziewałam się czegoś na miarę głucho-niemego Adama Jensena, który zaprowadzi porządek w opanowanym przez chaos mieście, a dostajemy bojownika ulicy. I to w fatalnym wydaniu, bo ta walka wygląda, jak okładanie się cukinią z młodszym rodzeństwem.

Do tego przeciętna jak na dzisiejsze możliwości grafika, główny bohater wyglądający jak koreańska gwiazda popu, a klimat ani brudny, ani noir, ani street-fightowy. Żaden jednym słowem. Z drugiej strony cut scenki wyglądają świetnie, a aktorzy odwalili kawał roboty. 

Andy Chalk z PC Gamera ma nadzieję, że niedługo Eniksy pokażą nam coś więcej z angielską narracją, bo mało kto zrozumie coś z azjatyckich streamów. Przyłączam się do tego życzenia, i będę śledzić wszelkie informacje o The Quiet Man. Zobaczymy, jak produkcja rozwinie się dalej, i co ostatecznie trafi na nasze konsole (sterowali padem, ale nie wyklucza to portu na PC).

[Źródła: pcgamer.com, youtube.com]