Koniec Steama = Apokalipsa?

  • Autor: PefriX
  • Opublikowano: 11 Październik 2019
  • Komentuj 3

Poniższy tekst to takie tam, gdybanie sobie autora. Można powiedzieć, że banialuki. Niemniej zapraszam do czytania oraz dyskutowania. W końcu istnieje ewentualność, że Steam padnie. I co wtedy ze sobą poczniemy? Rozpocznie się growa apokalipsa?

Bez zewnętrznej platformy i Internetu coraz rzadziej można pograć

Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem zagorzałym przeciwnikiem Steama. Ani Epic Games Store, GOG.com, czy jakiejkolwiek, innej platformy. Zwyczajnie jestem człowiekiem z natury niepokornym – nie lubię być zależny, a swoją wolność traktuję bardzo poważnie. Z tego powodu właściwie nie powinienem korzystać ze sporej ilości współczesnych osiągnięć, czy rozwiązań, bowiem przywiązują one do siebie człowieka, jak łańcuch psa do budy. W taki właśnie sposób widzę cyfrowe platformy.

To fantastyczne miejsca, pozwalające trzymać w jednym miejscu wszystkie gry. No chyba, że trafi się jakaś ekskluzywna produkcja. Np. w takiego CS:GO nie pogram poza Steamem, a World of Warcraft wymaga Battle.neta. Do przebolenia, gra się bowiem w gry, nie launchery – jak trzeba wgrać dodatkowy, to tak robię i nie narzekam.

Złapałem się jednak na tym, że jeśli jakimś cudem nie mam dostępu do Internetu to zaczyna robić się problematycznie. Jasne, platformy mają tryb „offline”, ale nie dotyczy on wszystkich gier. Niektóre z nich, mimo, że są single-player, wymagają stałego połączenia z Siecią. Upierdliwe, ale kto w tych czasach nie miałby dostępu do Internetu, prawda?

Upadek Steama to koniec świata?

Problem zacznie się jednak tworzyć w sytuacji, gdy to nie MY będziemy mieli kłopoty, a platforma, na której posiadamy cały swój growy dobytek. Wyobraźcie sobie awarię Steama. Przez tydzień nie ma do niej dostępu, tym samym jesteście odcięci od gier, które „kupiliście”. Nie macie nośnika fizycznego, bo przecież komu to dzisiaj potrzebne? No właśnie w takich sytuacjach nagle okazuje się, że jakieś zabezpieczenie byłoby fajne.

Skoro już pogalopowałem ze swoim science-fiction, bo przecież Steam nigdy nie upadnie (...prawda?), to pozwolę sobie na dalsze snucie wizji przyszłości – całkowity koniec Valve i Steama. Lub Epic Games i Epic Games Store, aby nie zarzucono mi stronniczości. Platforma bankrutuje, jest awaria bazy danych, konta graczy wyczyszczono, nie ma i nie będzie dostępu do gier. Co wtedy? Gracze wychodzą na ulicę strajkować, zaczyna się prawdziwa apokalipsa? Rozpoczyna się era piractwa na pełną skalę? Dostalibyśmy Half-Life 3?

Jak Steam padnie to dostaniemy Half-Life 3?

Powiem Wam szczerze, że w głowie mam przeróżne obrazy, jak taka sytuacja mogłaby się potoczyć. Równocześnie uświadamiam sobie, jak nawet w tak prostej sprawie (to przecież tylko gry!) uzależnieni jesteśmy od sprawnego funkcjonowania jednego giganta. Jakby tak pogrzebać w regulaminie, to można nawet odkryć, że kupione gry cyfrowe nie należą tak do końca do nas – często bywa tak, że gracz jedynie „wynajmuje” konto lub grę, a nie ją kupuje.

W efekcie, gdyby duża platforma zwinęła manatki, mogłoby się okazać, że część osób zostałaby z niczym. Jasne, to tylko cyfrowe dobro, zlepek pikseli, nic fizycznego. Dla niektórych jednak to całe życie. Może zatem jakieś ubezpieczonko growe?:)

Czy zachęcam do bojkotowania Steama, Epic Games, czy jakiejkolwiek innej platformy? Nie, zachęcam jedynie, by brać pod uwagę różne rzeczy i nie pozwalać trzymać się na smyczy. A jeśli komuś nie przeszkadza, że buda ciasna, bo własna, to kimże ja jestem, aby oceniać?


Za powyższy felieton odpowiada PefriX, czyli ja.

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze