Jeszcze kilkanaście lat temu Second Life był na ustach wszystkich związanych z branżą internetową. Od wydania ''gry'' minęło 12 lat i jej twórcy z Linden Lab szykują następcę w postaci Project Sansar.
U szczytu swojej popularności Second Life potrafił przyciągnąć grubo ponad milion użytkowników miesięcznie, a nawet dziś po ponad dekadzie od swojego debiutu korzysta z niego około 900 tysięcy użytkowników w ciągu miesiąca.
W grze chodzi głównie o interakcję z innymi graczami i z otaczającą nas rzeczywistością. Hasło reklamowe brzmi ''
Your World. Your Imagination'' i dosyć wiernie oddaje to czego możecie w Second Life się spodziewać - czyli niemal wszystkiego.
Świat w 100% należy do graczy. Jedni otwierają własne bary, inni sprzedają różnego rodzaju wytworzone przez siebie przedmioty, jeszcze inni trudnią się usługami (również tymi kojarzonymi z Dzielnicą Czerwonych Latarni).
Najcenniejszym rzeczą w grze jest jednak ziemia. Tak jest, w SL można kupić sobie swój własny kawałek ziemi, której wartość (podobnie jak w prawdziwym życiu) zależy od jej lokalizacji, popularności i atrakcyjności. Ceny parceli osiągały czasem niebotyczne sumy liczone w prawdziwych amerykańskich dolarach
Taki potencjał nie może się zmarnować, a oryginalny Second Life z racji swojego niemłodego już wieku obciążony jest sporymi jak na dzisiejsze czasy ograniczeniami. Jednym z głównych jest pojemność serwerów, które słabo radziły sobie z 70 graczami naraz, czasem zwalniając nawet przy 30.
Dlatego Linden Lab, którzy stworzyli Second Life, planują w przyszłym roku wprowadzić jego następcę - Project Sansar. Ma stanowić on zupełnie nową jakość, nie tylko pod względem grafiki, która ma bardziej przystawać do tego co obecnie widzimy w grach komputerowych, ale również ekonomii w grze.
Szef Linden Lab Ebbe Altberg zauważa, że nowym graczom niezwykle trudno ''rozbić namiot'' w SL z powodu ogromnych cen nieruchomości. Dlatego pierwszą rzeczą w Sansarze ma być ich obniżenie. Drugą zmianą ma być opodatkowanie zawieranych wewnątrz gry transakcji, które do tej pory wymykały się niemal wszelkiej kontroli.
A propos samej waluty. Oficjalnie w Second Life posługujemy się Linden Dollar
. Można go zdobyć ''pracując'' w SL, ale można także wymienić za prawdziwą walutę. Cena 1000 lindenów to obecnie około 4 USD.
Ale Linden Lab najbardziej zależy na rozwoju serwerów. 70 osób na raz to zdecydowanie za mało by przyciągnąć większego reklamodawcę. Firmie marzy się, aby w przyszłości na ich serwerach działały setki, a nawet tysiące sklepów oryginalnych marek, których produkty będzie można kupić i wyposażyć w nie naszego avatara.
Nie myślcie sobie, że chodzi tutaj o jakieś grosze. W zeszłym roku producenci towarów wewnątrz gry wygenerowali zysk rzędu 60 milionów dolarów! Wszystko to poszło na ubrania lub meble do wyposażenia wirtualnego domu.
Także bardzo możliwe, że w Project Sansar ubierać się będziemy u Prady, jeździć kupionym w salonie u innego gracza Mercedesem, a w Pizzy Hut obsługiwani będziemy przez kelnera kontrolowanego przez żywą osobę. Wszystko oczywiście w rzeczywistości wirtualnej za Linden Dollary, ale nikt nie będzie kręcił nosem za walutę w rzeczywistego świata.
W przyszłości nie obejdzie się bez przystosowania Project Sansar do działania z goglami
VR, ale także do użytku na coraz to bardziej popularnych urządzeniach przenośnych - Linden Lab chce, aby ich Sansar był dostępny niemal w każdym miejscu i o każdej porze.
Altberg chciałby ruszyć z Project Sansar już pod koniec przyszłego roku. Kiedy ostateczna wersja wejdzie na rynek to od światowych marek i indywidualnych graczy będzie zależało jak ów świat będzie wyglądał.
[źródło:
money.cnn.com,
variety.com,
venturebeat.com]
Komentarze