Warhammer: Chaosbane - recenzja
- Autor: Michał Wojewódka
- Opublikowano: 20 Czerwiec 2019
- Komentuj 0
Świat Warhammera coraz śmielej wdziera się do świata gier komputerowych. Ostatnie lata przyniosły dwie odsłony wybitnego Warhammer Total War, dla miłośników gry rodem z Left4Dead powstała pierwsza i druga część Vermintide. Mamy więc świetną strategię i dość dobry running shooter. Jednak teraz przyszła pora na nowy gatunek, a konkretnie klasyczny hack'n'slash w postaci Warhammer: Chaosbane od Eko Software.
Fabuła Warhammer: Chaosbane, czyli gdzieś już to widziałem
Fabuła gry rozgrywa się zaraz po wielkiej wojnie przeciwko chaosowi. Wojska Starego Świata pod dowództwem Magnusa wypędziły hordę i zabiły czempiona bogów chaosu. Przygoda zaczyna się w imperialnym mieście, gdy niemal pewnym jest to, że niedawnych bohater wojny zostanie wybrany przez elektorów jako nowy imperator. Jak to zwykle bywa w takich opowieściach sprawa się sypie. Okazuje się bowiem, że choć pokonane w bitwie o Praage hordy zostały rozbite, to słudzy mroku dalej są silni. I tak trafiamy do sztuki opowiedzianej w czterech aktach. Każdym z nich mierzymy się z siłami innego boga, tak a są to kolejno: Nurgl Pan Zarazy, Khorn Pan na Tronie Czaszek, Slaanesh Mroczny Książe i Tzeentch Pan Przemiany. Dla kogoś brzmi to podobnie? Komuś jeszcze przed oczami staje identyczna formuła z gry Diablo III? Co do samego przebiegu fabuły dzieje się tu niewiele. Nieznana nam czarodziejka rzuca klątwę na przyszłego imperatora i naszym celem jest ją schwytać. Nasi bohaterowie są przenoszeni z miejsca na miejsce na miejsce i mordują niezliczone zastępy wrogów. Co prawda oferują nam plot twist, ale nie jest to nic, czego nie dałoby się przewidzieć.
Bohaterowie Warhammer: Chaosbane - tacy jak inni choć nieco różni
W grze możemy wcielić się w jedną z czterech grywalnych postaci. Wojownik, mag, barbarzyńca i łucznik - klasyka fantasy. I to właśnie taką bezpieczną ścieżką postanowili pójść twórcy. Byłaby to swojego rodzaju wada, gdyby nie to, że każda z postaci jest w odpowiedni sposób przedstawiona i ma swoje miejsce w świecie Warhammera. Konrad Vollen to doświadczony weteran wojen między elektorami imperium. Elontir to wyklęty książe z elfiego księstwa Saphery. Przez wiele lat studiował w wieży Hoetha, a teraz szuka sposobu by zakończyć swoją banicję. Bragi Axebiter wyruszył wraz ze swoim krasnoludzkim klanem na wojnę. Jednak w swojej brawurze poprowadził wojowników na samobójczą szarżę, co przypłacili życiem jego towarzysze, a wraz z nimi ojciec i bracia. Z żalu postanowił dołączyć do Zabójców, którzy szukają odkupienia za swoje winy poprzez walkę i w końcu chwalebną śmierć. Ellesa jest leśną elfką i o ile raczej nie wychodzą one ze swojej puszczy, to jeśli takie jest ich życzenie mogą one za pozwoleniem opuścić las na 100 lat. Kierowana przygodą dołączyła do imperialnej armii stając się jej najlepszym zwiadowcą.
System umiejętności i rozwoju postaci w Chaosbane
Co do umiejętności postaci w Chaosbane, zastosowany tutaj system prezentuje się naprawdę solidnie. Każda ze zdobytych z rozwojem postaci umiejętności posiada pewien ciężar punktowy, a punkty z kolei są ograniczone. Tak więc wybieramy z dostępnej puli skilli pasywnych i aktywnych najlepszą kombinację. Łatwe proste i przejrzyste. Dodatkowo wszystkie postaci posiada specyficzną zdolność klasową. Skoro mowa o umiejętnościach niestety nie wszyscy dostał po równo. Nie chodzi tutaj o efektywność, bo każdy sprawdza się lepiej w konkretnych sytuacjach, ale raczej o efektowność. Niestety, klasy melee wypadają dość mizernie w porównaniu z zasięgowcami. Ataki z bliska są ładne, ale w porównaniu z potężnymi zaklęciami czy gradem strzał przypominają zapalniczkę przy miotaczu płomieni. W nasze ręce trafia też Boskie Drzewo unikalne dla każdego bohatera.
Wykorzystując punkty łaski i zdobywane odłamki możemy nie tylko poprawić dane wskaźniki, ale też odblokować nowe umiejętności
Warhammer hack and slash: fale lootu i demonów
Oczywiście istotą h’n’s jest zbieranie lootu żeby dopasować swoją postać. Tak samo jest w Chaosbane. Nasz ekwipunek zapełnią kolejne zebrane przedmioty opatrzone doładowaniem dla konkretnych statystyk. Dla wygody tych, którzy nie koniecznie chcieliby liczyć ręcznie co bardziej się opłaca, istnieje też porównywanie statystyk w kontekście ataku i obrony. Dzięki temu, gdy znajdziemy nowy napierśnik wystaczy najechać na niego kursorem i wówczas dowiadujemy się na przykład, że zmniejszy on naszą obronę o 4% w zamian za to nasz atak powinien poprawić się o 7%. Jednak nie tylko w taki sposób możemy wzmocnić naszego protagonistę.
Siekanie kolenych fali wrogów sprawia naprawdę sporo radośći. Sama estetyka walki potęguje satysfakcję. Problemem jest tutaj niezbyt duża różnorodność. Fakt każdy z bogów chaosu posiada własną stylizację, ale niestety z grubsza na tym się kończy. Innymi słowy mamy tutaj do czynienia z zaledwie kilkoma wariancjami przeciwników. Nie odbiera to co prawda frajdy, ale skoro już tak chętnie twórcy sięgali po rozwiązania z Diablo III, to mogli chociaż wprowadzić super przeciwników z listą niezwykłych zdolności. Niestety, takich urozmaiceń zabrakło. To co wypada naprawdę świetnie to walka z bossami. Wymagają one nauczenia się kilku mechanik i zróżnicowanego podejścia do pojedynku. Jest to jednak odrobinę za mało.
Tryby gry Warhammer: Chaosbane - bossowie, eksploracje i pogoń za relikwiami
W Warhammer: Chaosbane co op pozwala na zabawę czterem graczom na raz. Czyli znów klasyczny ruch. Jednak co po przejściu fabuły. Tutaj opcje są trzy. Pierwsza to walka z bossami,gdzie jak sama nazwa wskazuje opiera się na ponownym starciu z wybrańcami bogów chaosu. Druga propozycja to eksploracja. Opiera się ona na przemierzaniu losowe generowanej lokacji w celu oczyszczenia jej ze wszystkiego co tam biega. Ostatni tryb co creme de la creme czyli pogoń za relikwiami. Niby to samo co wspomniana wcześniej eksploracja ale nie do końca. W zależności od wykupionego poziomu wyzwania działają różne modyfikatory i przeszkadzajki. I to by było na tyle. Endgame jest dość nudnawy i gdyby nie ostatni wymieniony tutaj tryb to byłby właściwie nijaki.
Co do oprawy audiowizualnej jest dobrze. Niestety tylko dobrze. Muzyka w grze jest dość klimatyczna, jednak nie zapada w pamięć. Mogłoby się wydawać, że po kilku godzinach człowiek jest w stanie zapamiętać motywy muzyczne jednak, no cóż, wpada to jednym uchem i wypada drugim. Wizualnie przypomina to Diablo III. Lekko cukierkowa grafika z masą świecących umiejętności. Level design natomiast jest co najwyżej średni. Lokacje jakie przemierzamy w kolejnych rozdziałach gry różnią się między sobą w sposób znaczący. Inaczej będzie wyglądać Norka i ukryte w niej ruiny przerobione na nazwijmy to tunele rozkoszy Slanesha, a zupełnie inaczej wyglądają kanały imperialnego miasta, gdzie gnieżdżą się wyznawcy i demony Nurgla. Na plus zapisuję się też tutaj drugi plan, który w niektórych lokacjach wygląda naprawdę fenomenalnie. Niestety w tym wszystkim jest jeden mankament. Mapy są potwornie powtarzalne. Losowo generowane lokacje z powodu niewielkiej liczby dostępnych pomieszczeń wprawiają nie raz w zakłopotanie. Często zdarza się, że kolejne pomieszczenia są niemal identyczną kopią tego co widzieliśmy przed sekundą, co potrafi frustrować. Z czasem jest to po prostu nudne. Przez to level design wypada po prostu średnio.
Reasumując, Warhammer: Chaosbane to najzwyczajniejszy w świecie średniak. Cały czas krąży przekonanie, że gra jest zbyt mocno zainspirowana najnowszą częścią Diablo. Na dodatek niewielka różnorodność lokacji i przeciwników sprawia, że gracza przepełnia nuda. Żal, że tak ciekawe uniwersum doczekało się tak nieciekawej gry. Nie mniej, jeśli ktoś jest fanem świata, albo potrzebuje odpocząć od tytułu Blizzarda, może znaleźć tutaj coś dla siebie, zwłaszcza, jeśli przyjdzie do gry ze znajomymi i wykorzystają opcję co-opa. Zobaczymy co przyniesie przyszłość w postaci patchów i DLC, jednak na razie widać tutaj masę zmarnowanego potencjału.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze