Raz to za mało

''Ashley Madison'' - to hasło musiało być wpisane ostatnio do Google kilka milionów razy. Czy moja druga połówka jest na tej liście? Jak nie było jej wcześniej to teraz mogła dołączyć.  Pewnie jak większość z Was do niedawna nie zdawałem sobie nawet sprawy z istnienia takiego portalu jak Ashley Madison. Dopiero niedawne doniesienia medialne o wielkim włamie na jego serwery sprawiły, że nazwa ta jest na ustach milionów internautów. Wydawałoby się, że tak wielki skandal musi zakończyć się szybkim zniknięciem portalu z internetu, wielomilionowymi pozwami z powodu ''start moralnych'', no i oczywiście setkami rozbitych małżeństw. O znikaniu Ashley Madison nie ma mowy. Wręcz przeciwnie! Firma chwali się, że mimo wykradzenia im przez hakerów danych milionów swoich użytkowników do portalu dołącza coraz więcej ludzi. ''Ostatnie doniesienie medialne przewidujące natychmiastowe zniknięcie Ashley Madison były znacznie przesadzone. Mimo tego, że nasz biznes i jego klienci padli ofiarą ataku to ciągle rośniemy'' piszą włodarze firmy. Avid Life Media, w którego posiadaniu znajduje się Ashley Madison, w oświadczeniu stwierdza, że ''tylko w zeszłym tygodniu za pomocą portalu wysłanych zostało ponad 2,8 miliona wiadomości'' dodając, że w tym samym czasie do serwisu dołączyło przeszło 87 tysięcy kobiet. Przy okazji Ashley Madison odpowiada na zarzuty jakoby jedynie około 1500 kobiet regularnie sprawdzało wiadomości jakie słali im zarejestrowani mężczyźni. Resztę ''dziewczyn'' miały stanowić na portalu tak zwane ''Aniołki Madison'' czyli... zwyczajni pracownicy firmy, także faceci. Jak widać, wszystko to nie wystarczy to by zniechęcić niektórych napaleńców bo Ashley Madison nadal ma się świetnie. Pytanie na jak długo? Do następnego włamu? [źródło: reuters.com, bbc.com]