Nightwish na krakowskiej Tauron Arenie!

  • Autor: Kamila Zielińska
  • Opublikowano: 19 Listopad 2018
  • Komentuj 2

Kończyłam liceum, kiedy 2 czerwca 2012 na warszawskim Ursynowie odbyły się najbardziej niezapomniane Juwenalia na jakich przyszło mi się pojawić. Ursynalia, bo tak nazywa się ta impreza organizowana przez SGGW, to jeden z największych studenckich festiwali w Polsce. I pojechałam tam głównie dla jednego zespołu, którego przez całe gimnazjum i w liceum słuchałam namiętnie i z wielkim oddaniem. Wtedy wokalistką była Anette Olzon, a brzmienie zespołu było bardziej rockowe niż opero-metalowe, ale magia była. Pod koniec tej trasy Olzon opuściła Nightwisha, a jej miejsce zajęła Floor Jansen. Od tego czasu moja muzyczna świadomość powędrowała w stronę folku, a Nightwish na jakis czas pozostał tylko wspomnieniem młodości. I był nim do soboty, kiedy to koncert z trasy Decades obudził wszystkie możliwe wspomnienia.

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że dostałam od rodziców 2 bilety na krakowski koncert Nightwisha w Tauron Arenie. Szok i niedowierzanie, że pamiętali czego słuchałam i że chcieli żebym przeżyła te emocje jeszcze raz był wielki. Szybka mobilizacja, planowanie i koordynowanie wyjazdu i wraz z koleżanką wylądowałyśmy w Krakowie. Cóż mogę napisać, z wielu koncertów mojego życia, ten jest w ścisłej czołówce pod względem show i relacji zespół-widownia. 

O 19:40 na ogromną scenę wparował zespół supportujący gwiazdy wieczoru. Beast in Black nawet nie znałam, ale zaskoczyli mnie ogromnie. Wokalista jest najbardziej charyzmatycznym gościem jakiego widziałam na scenie. Jak szalony fikał przed widownią, skacząc po scenie niczym żywe srebro. Wokalnie mistrzostwo. Śpiewał czysto, a kiedy wrzeszczał to robił to niczym sam diabeł. I słuchało się tego doskonale, bo ich kompozycje są skoczne, mocne i świetnie zagrane. Rewelacyjny Power Metal, który dał widowni kopa i doskonale nastroił przed dalszymi atrakcjami.

Niesamowicie zaskoczyła mnie wtedy publiczność, która wdzięcznie dawała się prowadzić Beast in Black. Balladka? Ok, wszyscy ręce w górę, latarki, telefony, zapalniczki, co kto miał podnieśli, żeby poświecić i stworzyć klimat. Klaskać? Nie ma sprawy, klaskaliśmy do upadłego. O dziwo nawet całkiem rytmicznie, co nie zdarza się na każdym koncercie! Wszyscy bawili się i podążali za muzykami. Rewelacja, bo nie ma nic gorszego niz widownia, która stoi i słucha, ale nie reaguje i wokalista dwoi się i troi by zachęcić ich do współpracy, a oni nic. 

Z chęcią wybiorę się na ich kolejny koncert w Polsce, który zresztą zapowiedzieli z okazji trasy do ich nowej płyty. Warto, bo mają powera i wdzięk. Nie wiadomo jeszcze kiedy, ale wrócą do nas!


Nightwish!


Pojawienie się Nightwisha było jak fajerwerki na Sylwestra. Wszyscy krzyczeli, klaskali i czuć było w powietrzu te ogromne emocje. Dla wielu był to pewnie pierwszy ich koncert, ale urzekło mnie, że spory procent widowni to ludzie mocno dojrzali oraz starsze panie, których w życiu nie podejrzewalibyście o słuchanie Nightwisha!

Ogromnie żałuję, ze ze względu na swój stan zdrowia perkusista zespołu Jukka Nevalainen nie koncertuje od dłuższego czasu i zastąpił go 4 lata temu Kai Hahto. Chciałoby sie jednak zobaczyć zespół w pełnym składzie.

Tym bardziej, że Decades nie promuje żadnej nowej płyty, To trasa mocno wspominkowa. Takie ''Tribute to Nightwish'' w ich niepowtarzalnej formie. Całe show było przemyślane, tworzyło historię, wrzucało nas w poszczególne etapy rozwoju zespołu, by na koniec wybrzmieć potężnym We Were Here (Alpenglow) i dać ludziom mocny przekaz. 

Floor skradła całe show. Wyglądała obłędnie, jak na kobietę, która niespełna dwa lata temu urodziła małą Freję wyglądała wręcz niemożliwie dobrze! Byłam bardzo ciekawa jak poradzi sobie w Nightwishu, bo nie znałam ostatniej płyty, ani jej wykonań Nightwisha, znam ją za to z czasów ReVampa, i wspólnych, okazjonalnych występów z Tarją Turunen. 

Czasem miałam wrażenie, że jej głos ginie w tle i rozmija się z muzyką, a czasem miała takie momenty, że śpiewała delikatnie i pięknie niczym anioł, by za chwile zedrzeć gardło jak prawdziwa diablica! Piękne wokalizy i fajna zabawa intonacją. Ogólnie sprawiła mi wiele radości swoim głosem. Do tego jest przesympatyczna. Scena to jej żywioł, a z Nightwishem rozkwitła do roli mega gwiazdy. Piękna, uśmiechnięta, porwała tłum i potrafiła brać energię od widowni, ale również ją oddawać! Ten przepływ energii w muzyce na żywo jest bardzo ważny, bo to on ostatecznie decyduje o sukcesie koncertu. 

Obserwowanie ewolucji Nightwisha jest pasjonujące. Tarja jako wokalistka dała od siebie doświadczenie i wyjatkowe rejestry, które do dzisiaj wszyscy fani wspominają z tęsknotą. Anette wniosła świeżość, rockowego kopa i dziewczęcy urok, a Floor łączy wszystko co najlepsze z obu wokalistek, dając temu dodatkowo swój piękny uśmiech i jeszcze ma odwagę bawić się i przerabiać po swojemu utwory odśpiewane w zupełnie innym stylu. Zaadaptowała je na swoje możliwości i swój własny, niepowtarzalny styl. Dodała trochę mroku i niepokojącego klimatu i wniosła też piękne doły, które wcześniej się nie pojawiały w kawałkach Nightwisha.

Oprócz Floor Nightwish ma całą masę zdolnych muzyków. Troy Donockley otworzył koncert swoim zaczarowanym fletem i to właśnie on tworzy ten magiczny klimat ''fantasy'' grając swoje partie na flecie i dudach.

Marco Hietala od zawsze (od 2001 roku dokładnie) robił za jeden z głównych elementów Nightwishowego sukcesu. Mocny głos, świetny basista i niepowtarzalny wygląd, a do tego rozbrajająca mimika twarzy. Uwielbiam go, jest wybitny i mogę go słuchać całe dnie! Ma też swoje momenty wybitne, kultowego The Islandera chociażby, który niestety nie został zaagrany na koncercie.

Tuomas Holopainen. To on wraz z Tarją, Yukką i Erno założył zespół. On odpowiada też za kompozycje trafiające na płyty i w sumie przyjęło się, że jest szefem zespołu. To co wyczynia na klawiszach jest obłędne, ale ze wszystkich jego pomysłów ostatnia płyta Endless Forms Most Beautifull podchodzi mi najmniej. Przesłuchałam ją po powrocie do domu, i to jednak Imaginaerum uważam za jego absolutnie najlepsze dzieło, coś więcej niż tylko muzyka, bo połączone z pełnometrażowym filmem. Kompletne dzieło i jego spuścizna. Ale każda nowa płyta Nightwisha to zupełnie inne wydanie zespołu.

Wszyscy w zespole żyją sceną od lat. Wydawałoby się, że tysięczny koncert już nie pozwala zaskoczyć widowni. Nie da już nic, czego nie widzielibyśmy wcześniej, ale tak nie jest. Niby te same koncerty, w ramach tej samej trasy, a nawet zwykła scena może zmienić wszystko. Warunki Tauron Areny pozwoliły na wielkie pirotechniczne szow. Konfetti było tyle, że po minucie było na całej sali. Animacje komputerowe były różnorodne, ciekawe. Każda idealnie dopasowana do granego utworu. To było ogromne widowisko. Nie tylko dzięki cudownej muzyce, wspaniałym artystom, krakowskiej scenie i super efektom specjalnym. To było po prostu fenomenalne i z sercem zrobione dla fanów wydarzenie, by wspólnie przeżyć dwugodzinną podróż przez historię zespołu.  

Floor i Marco chwalili Kraków bez końca. W czasie pożegnania na scenie magicznie zmaterializowała się Polska flaga, którą Floor z dumą rozwiesiła, a później zabrała ze sobą. Obiecali, że szybko wróca i wierzę, że tak się stanie. A wtedy polecam Wam iść, bo to wspomnienia na całe życie. Zresztą, nie tylko dla nas. 

Część zdjęć należy do Alienne photography. Dziękuję za udostepnienie mi ich na stronę!

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze