Naznaczeni Śmiercią - Recenzja
- Autor: Kamila Zielińska
- Opublikowano: 09 Lipiec 2018
- Komentuj 3
Pani Bólu, rozpacz i nurty, jeszcze nie dawno były to cechy znamienne Numenery, dzisiaj są mostem, który łączy mi wizję jednego świata, zaprezentowanego przez dwa osobne spojrzenia. Wyobraźcie sobie, że tworzycie jakiś przedmiot w formie, powiedzmy, kuli, i dajecie ją do opisania dwóm osobom. Dla jednej będzie to sferyczny obiekt służący ulotnej rozrywce, dla tej drugiej ciężka kula do przyciskania papieru, a przedmiot opisu w gruncie rzeczy ten sam.
Bardzo podobne odczucia mam co do książki Veronici Roth, autorki serii Niezgodna, która długo brylowała na listach bestsellerów. Pisarka nie boi się dawać po tyłku swoim bohaterom, a ta książka jest dużo lepiej napisana niż jej poprzednia seria. Co sprawiło, że jej książka jest tak podobna Torment: Tides of Numenera? Przede wszystkim Nurty. InXile oparło swoją produkcję właśnie na nich i to ich przepływ znaczy losy mieszkańców uniwersum. Zarówno w jednym i w drugim dziele, świat jest zlepkiem wielu planet/wymiarów, które opływa ta magiczna siła.
Sam świat przypomina pomieszanie space opery ze ''średniowiecznym'' heroic fantasy. Odrobina nowoczesności, z magicznym wpływem i raczej biednym społeczeństwem. Wszędzie zlepki fragmentów, które z pozoru do siebie nie pasują, ale po raz kolejny tak bardzo przypominają połatany ze wszystkich dostępnych materiałów Wieloświat Tormenta.
Veronica stworzyła coś barwego i jednocześnie ponurego. Planety w jej układzie podlegają Zgromadzeniu i Wyroczniom. To te ostatnie przewidują Losy, które przynależą się każdemu dziecku urodzonemu w jednej z wybranych rodzin. Przed losem podobno uciec się nie da, więc Ci, którym trafi się tragiczny los raczej łatwego życia nie mają, poddają mu się, czasem pozytywnie zaskoczeni jego przewrotnością. Są jednak tacy, którzy ze swoim losem się nie godzą, i walcząc z nim zaciskają pętlę na swojej szyi coraz mocniej i mocniej...
Życie bohaterów Veronici to jedna wielka porażka. Autorka już od czasów serii Niezgodna rozdziela rodziny, obarcza główne postacie sporym brzemieniem i paskudną samotnością. Powtarza lekko schematy romantyczne ze swojego bestsellerowego utworu, ale dobrych wzorców nie ma potrzeby zmieniać. Tym bardziej, że ta odrobina światła w świecie pełnym uzależniającego Szakwiatu i mroku nurtu należy się bohaterom z nawiązką.
To nie jest książka skomplikowana. Nie jest też zbyt oczywista. Z ciekawości przejrzałam przed napisaniem recenzje czytelników i zaskoczyło mnie to, że nikt nie docenił piękna tego patchworkowatego świata, skupiając się na najmniej istotnym wątku miłosnym i prostocie fabuły, która jest po prostu dobrze i stanowczo prowadzona.
Z jednej strony mamy prostą formę, w której pisarka czuje się najlepiej, z drugiej ciekawe schematy, które wkleja w zupełnie inne tworząc własne hybrydy.
Największym plusem jest zdolność Roth do wytwarzania ogromnych ilości dziwacznych nazw właśnych, które ogromnie pobudzają wyobraźnie. Wszystkie te obco brzmiące nazwiska w dużych ilościach, planety o unikalnych zdolnościach, opisy tamtejszej fauny i flory. Jest o czym myśleć i głowa pracuje w trakcie czytania intensywnie, więc nie jest to książka na raz, bo mogłaby zamęczyć.
Polecam na długie wakacyjne dni.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze