Maszyny coraz częściej zastępują ludzi przy pracy. Składają samochody, produkują telewizory, a ostatnio nawet wzbiły się w powietrze i będą roznosić pocztę. Nie znaczy to jednak, że ludzie zostaną bez pracy!
Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez firmę Deloitte, która podjęła się zbadania rynku pracy w Anglii i Walii od 1871 roku, czyli od czasów kiedy podstawowe maszyny były już codziennością.
Owszem w niektórych przypadkach maszyny w znacznej mierze wyparły ludzi. Chodzi tutaj głównie o prace manualne, które polegają na powtarzaniu tej samej czynności. Dziś większość samochodów składana jest przez sterowane przez komputer roboty, ludziom pozostawiając jedynie prace wykończeniowe.
Takie zawody jak tkacze, szewcy, pracownicy rolni czy sekretarki zanotowały w ostatnich latach bardzo duży spadek zatrudnienia. W przypadku pracowników przemysłu włókienniczego redukcja sięgnęła nawet 80%. Co się stało? Z punktu widzenia biznesowego maszyny są znacznie tańsze w utrzymaniu, nie mają urlopów, nie chorują no i oczywiście nie tworzą związków zawodowych.
Co się stanie z ludźmi, którzy pracują w tych zawodach? Będą oni musieli przekwalifikować się na inne profesje, najlepiej na te ''nierutynowe''. Bo to własnie prace wymagające oceny sytuacji, kreatywnego myślenia, a także zwykłej ludzkiej empatii w ostatnich latach zaliczyły ogromny skok.
Jako przykład podaje się tutaj barmanów. Jasne, że możemy iść do knajpy wcisnąć jakiś guzik i z automatu wypadnie nam piwo. Ale to nie to samo co rozmowa z prawdziwym człowiekiem. Dlatego od lat '50 ubiegłego wieku liczba barmanów zwiększyła się czterokrotnie. Dlaczego? Bo ludzie z innych branż mają więcej czasu, żeby po robocie pójść i strzelić sobie piwko.
Dziś, kiedy w okół nas rosną coraz większe korporacje, na gwałt potrzeba specjalistów od zarządzania. Deloitte ocenia, że od 1992 roku zapotrzebowanie na takich ludzi zwiększyło się o 365%! Myślicie, że to dużo?
Jeszcze bardziej kosmicznie wygląda liczba 900%, o którą wzrósł popyt na usługi pielęgniarskie. Ma to na pewno związek z wydłużeniem naszego życia i rosnącą liczbą seniorów na świecie.
Nie dużo gorzej radzi sobie zawód nauczyciela, prawie 600% wzrostu mówi chyba sam za siebie. Obok nauczycieli prace z łatwością powinni znaleźć jeszcze informatycy (200% wzrostu) i analitycy finansowi (132% wzrostu).
Dobre wiadomości dotyczą także tak zwanych wolnych zawodów. Ocenia się, że aktorzy, tancerze, reżyserzy czy gospodarze programów rozrywkowych (myślę, że można tu zaliczyć YTberów) również zyskają na ewolucji maszyn. Od 1992 sektor ten zatrudnia o 150% więcej ludzi.
Jeśli idzie o pytanie czy maszyny zabierają nam pracę można jednoznacznie odpowiedzieć: jasne, że tak! Ale nie jest tak, że nic nie dostajemy w zamian. Jasno widać, że liczba ''stworzonych'' przez maszyny miejsc pracy znacznie przewyższą tą jakie przez maszyny zniknęły.
[źródło:
money.cnn.com,
theguardian.com]
Komentarze