Lioncast LX55 RGB USB - Recenzja
- Autor: Kamila Zielińska
- Opublikowano: 21 Marzec 2019
- Komentuj 0
Mimo całej mojej sympatii do Lioncasta od pierwszego sprzętu tej marki, który dostałam do testów, słuchawki nie koniecznie mi podpasowały. Raczej były to raczkujące próby stworzenia sprzętu taniego i grającego jako tako, a nie profesjonalny sprzęt dla graczy czy do całodobowej pracy. Dzisiaj Lioncast sprzęt ma jeszcze lepszy, a słuchawki tej firmy w końcu dołączyły do mojego ulubionego zestawu LK300 i myszy do MMO LM30.
Dobre słuchawki w przedziale 200-300 zł
Warto zacząć od tego, że LX55 występuje w dwóch wersjach. Modelu z RGB (czyli ten prezentowany przeze mnie) kosztującego około 300zł, oraz modelu bez podświetlenia, który kosztuje nieco ponad 200 złotych i jest również adekwatnie lżejszy. Różnica w cenie za samo podświetlenie może szokować, bo płacenie za podświetlany pasek wokół nausznic i świecące logo około 70 złotych wydaje się absurdem, ale to już jest kwestia indywidualna. Ostatecznie w słuchawkach liczy się komfort noszenia i jakość dźwięku.
Lioncast to firma, która mocno stawia na jednolite materiały dobrej jakości. Dzięki temu stylistyka ich peryferiów jest spójna, nawet jeśli design zawiedzie lub nie będzie spójny z resztą, tak jak w klawiaturach mechanicznych LK. Tutaj ponownie mamy do czynienia z czarnym, matowym plastikiem, który jest bardzo przyjemny w dotyku, nie palcuje się, jest odporny na zarysowania (w granicach rozsądku) i sprawia wrażenie bardzo dopracowanego na łączeniach. Do tego metalowa rama pałąka z chromowanego aluminium znanego ze wspomnianych przed chwilą klawiatur i bardzo mięciutka ekoskóra, z tych lepszych, które nie pocą i nie odparzają uszu. Niestety, tym razem nie dodali materiałowych wymiennych gąbek, ale szczerze mówiąc, mało kto decyduje się na welur na uszach, bo nie jest to najbardziej komfortowy materiał.
Jeśli chodzi o komfort noszenia, to są to słuchawki bardzo miękkie i wygodne, duże, a jednocześnie lekkie. Chociaż wielkość samych słuchawek bez rozsuwania jest tak duża, że moja mała głowa była jednak ciut za mała dla nich i ciągle odruchowo chciałam je zmniejszyć. Bardzo je jednak lubię, a w pracy spędzam w nich całe 8 godzin i nie czuje żadnego dyskomfortu.
Ładny wygląd zawdzięczają inspiracji z Cloudów HyperXa. Ciężko powiedzieć, by było to słuchawki zerżnięte od konkurencji, ale są łudząco podobne, na szczęście również pod względem jakości wykonania. Mało tego, dla mnie LX55 od Cloud Alpha są nawet przyjemniejsze w noszeniu i podobne w brzmieniu, nie zostają mocno w tyle za słuchawkami za 450zł, a to plus. I to duży.
Słuchawki do grania i do słuchania - uniwersalne
To nie są najlepsze słuchawki. Ba, nawet niedługo zobaczycie kolejny model również Lioncasta, który jest jeszcze lepszy, ale wciąż są to dobre słuchawki o unwiersalnym zastosowaniu, co w cenie 300zł jest po prostu odpowiednim wyborem. Przede wszystkim słuchawki posiadają tryb rzekomego 7.1, który nie jest może idealny, ale świetnie nadaje się do gier. Nie brzmi może tak dobrze w filmach i muzyce, ale oprogramowanie pozwala wyłączyć opcję 7.1. Ponownie, tak jak Michał ostatnio przy Creonach, przestrzegam Wam, 7.1 wyraźnie ścisza słuchawki i nie jest to coś co trzeba mieć. Raczej gadżet i to tylko do shooterów.
Jakość dźwięku to oczywiście sprawa neodymów 53mm o standardowym paśmie przewodzenia 20 – 20 kHz. Mikrofon standardowy dla Lioncasta. Niezły, bez szumów i nie zbiera wszystkiego z okolicy.
Scena jest dość szeroka, ale brakuje mi głębi. Średnie tony są lekko spłaszczone na korzyść basów, ale wysokie są w punkt. Ciepła barwa jest przyjemna, chociaż wolę chłodne brzmienie, w którym zwiększa się uczucie przestrzeni. Jednak ogólny dźwięk słuchawek jest jak najbardziej ok.
To co może wkurzać w słuchawkach potencjalnie uniwersalnych, to zerowe tłumienie na zewnątrz. Świetnie tłumią do środka, ale serio, w pracy dziewczyny śmieją się, że równie dobrze mogłabym podłączyć głośniki i na jedno by wyszło. To jest wielka wada słuchawek, które oprócz USB można wpiąć w konsolę, telefon i spokojnie pójść w nich na miasto. Grają bez 7.1 całkiem głośno, a wszyscy usłyszą wszystko to, co usłyszycie Wy.
Czy warto kupić słuchawki Lioncasta? Myślę, że to dobra opcja dla osób, które mają konsole, laptopa/pc, chodzą po mieście słuchając muzy z telefonu, albo podróżują pociągiem. Do tego oczywiście grają. Dostajemy za 3 stówy dobre gamingowe słuchawki, którym można odpiąć mikrofon, wymienić kabel na usb lub jacka, wyglądają na porządne i takie też są w istocie, a do tego są duże i będą się komfortowo nosiły na każdej, nawet największej głowie. Świetna pozycja do 300zł, ale jeśli wolicie tańsze, to po prostu zrezygnujcie z oświetlenia i wybierzcie model LX55 bez RGB. Jakość ta sama, ale bez zbędnych bajerów.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze