„Piraćcie gry, zamiast kupować na G2A”

Platforma G2A oferuje możliwość odkupienia od innych osób kluczy do gier po przystępnej cenie. Pamiętajcie jednak, że kupujecie od ludzi, a z uczciwością niektórych osób bywa różnie – dlatego nabywacie klucze na własną odpowiedzialność. Do tego nigdy nie zapominajcie, aby zapoznać się z regulaminem. Niektórzy deweloperzy przy tym sugerują, że lepiej piracić gry, niż nabywać je na G2A.

G2A, czyli tanio, ale czy pewnie?

Afer związanych z G2A mieliśmy już kilka na przestrzeni ostatnich lat. Platforma po raz kolejny zwraca na siebie uwagę deweloperów. Wcześniej G2A miało problemy z TinyBuild czy Gearbox. Tym razem temat problematyczności tej platformy poruszony został przez większe grono twórców gier. Niektórzy z nich zasugerowali nawet, że lepiej jest pobrać grę z torrentów, niż kupić na G2A.

Please torrent our games instead of buying them on G2A https://t.co/gktACBP1KZ

— RageSquid (@RageSquid) 29 czerwca 2019

Dlaczego? Powodów jest kilka. Klucze z G2A nie zawsze pochodzą z pewnego źródła i platforma nie jest w stanie kontrolować wszystkich wystawców. Może zatem okazać się, że nabyliście produkt kupiony z kradzionej karty kredytowej. Znane są przypadki, że w efekcie traciło się w ten sposób grę ze swojego konta np. Steam.

Deweloperzy są przeciwko G2A

W tym przypadku twórcy gier chcieli zwrócić uwagę na coś zupełnie innego. Deweloper Mike Rose, szukając swojej produkcji w wyszukiwarce Google, zauważył, że reklamy G2A zamieszczone są nad linkami do producentów. W efekcie deweloperzy nie zarabiają pieniędzy na swoich grach, jeśli ludzie kupują je przez reklamy. W takiej sytuacji twórcy sugerują, że lepiej jest grę zwyczajnie spiracić. Wtedy bowiem istnieje szansa, że się ją kupi.

In the latest episode of Fuck G2A:

G2A has taken out sponsored ads on Google, which mean that when you search for our games, you get G2A popping up above our own links — and we make zero money on our games if people buy through the ads.

And when you try to turn their ads off... pic.twitter.com/hSiIkaOLle

— Mike Rose (@RaveofRavendale) 29 czerwca 2019

Temat z tweetu Mike’a Rose’a szybko został pociągnięty dalej przez innych deweloperów. Zwracają uwagę, że twórcy nie tylko nie otrzymują pieniędzy za zakup gry z G2A, ale również muszą zapewnić nabywcom dodatkowe wsparcie. To bowiem w ich odpowiedzialności leży wyjaśnianie fałszywych, niedziałających lub dezaktywowanych kluczy.

Do tego wszystkiego dochodzi sama odsprzedaż kluczy, która jest mocno wątpliwym zjawiskiem. G2A po ostatniej fali krytyki zobowiązało się, że całość zostanie usprawniona. Deweloperzy wprost jednak mówią, że w rzeczywistości nic się nie zmieniło.

Co Wy sądzicie o G2A? Kupujecie gry na tej platformie?