W hołdzie wszystkim sołtysom!
Gdy na świecie królowało Command & Conquer, Warcraft II oraz Worms w Polsce pojawiła się gra przygodowa, która skupiała się na trochę bardziej przyziemnej tematyce.
1995
Rok 1995. Najprawdopodobniej dzięki hitowi zespołu Top One "
Ole Olek" prezydentem został właśnie Aleksander Kwaśniewski, na ulicach pojawił się nikomu nie znany szyld "
Tesco" a pewien poseł VIII kadencji Sejmu RP właśnie wydał singiel "
Scyzoryk".
W tym samym czasie, w pewnej podkarpackiej wioseczce, o pięknej nazwie Poraż życie toczyło się spokojnie i beztrosko. Do momentu kiedy nie została wydana gra "Sołtys" studia LK Avalon.
LK Avalon
''Laboratorium Komputerowe Avalon" okazało się ziszczeniem idei firmy garażowej z Doliny Krzemowej – z taką różnicą, że zrodzoną nad Wisłą. W 1989 roku dwóch dziewiętnastolatków (
Tomasz Pazdan oraz Janusz Pelc) założyło studio, którego siedziba mieściła się w zwykłym mieszkaniu w Rzeszowie.
Początki nie były łatwe, Avalon może i miał dobre produkty (
startowali z gotowym tytułem ''Robbo") jednak były problemy z odbiorcami (
dystrybucja w tamtym okresie nie należała do zbyt łatwej), sprzętem (
kopie nagrywano na wypożyczonym sprzęcie a kasety były z "drugiej ręki" - w pobliskiej księgarni zostały kupione nagrania kursów językowych, które następnie skasowano by na ich miejsce nagrać własne produkcje) oraz finansami. Jak opowiada jeden z byłych programistów Janusz Sanecki, firma utrzymała się w tamtym okresie tylko dzięki dużemu zamówieniu z Centralnej Składnicy Harcerskiej.
Całe szczęście udało im się przetrwać trudny okres i stanąć na nogi. LK Avalon stał się jednym z prekursorów firm wydających gry w Polsce kładąc podwaliny pod rynek i odciskając na nim swoje logo. Sześć lat później czuli się już na tyle solidnie, że mogli sobie pozwolić na grę obarczoną sporym ryzykiem.
Opowieść
Sołtys wsi Poraż miał problem. Jego córka – ukochana, ale niespecjalnie mądra i ładna całe dnie spędzała pijąc piwo i grając w gry. Rodzice uknuli misterny plan wydania jej za mąż. Nie wiadomo jakim cudem plan wypalił i tak młodzi stanęli przed ołtarzem. Leon, bo tak nazywał się szczęśliwiec, wykazał się jednak instynktem przetrwania i gdy tylko zgasło światło...
"Leon spie...ekhem, spiesznie się oddala"
Relacja Sołtysa
Tutaj właśnie dochodzimy do wspomnianego wcześniej problemu - córka płacze a żona grozi. Chcąc czy nie, tytułowy Sołtys musi wyruszyć w podróż, rozwiązać zagadki i doprowadzić uciekiniera przed ołtarz.
"Eeee, nie jestem samobójcą! Bez Leona nie wrócę"
Wyznanie Sołtysa
Przygoda
Sołtys jest typową grą przygodową typu point and click. Do rozwiązania mamy kilkanaście zagadek podzielonych na kilkadziesiąt różnych lokacji. Akcja dzieje się w wioseczce Poraż, bardzo przypominającej Wąchock taki jaki mamy w dowcipach (zwijanie asfaltu na noc, okrągły dom Sołtysa czy autobus szerszy niż dłuższy bo każdy chce siedzieć obok kierowcy). Znajomość dowcipów tego typu bardzo przyśpiesza przechodzenie gry, jednocześnie zdecydowanie osłabiając samą rozgrywkę.
Największym minusem jest sterowanie postacią. Nie wystarczy wskazać obiekt aby bohater do niego podszedł i spróbował podnieść. Najpierw trzeba wskazać miejsce obok, podejść a następnie kliknąć przedmiot – bardzo niewygodne rozwiązanie.
"Z tej odległości nic się nie da zrobić!"
Uparty Sołtys
Zastanawiam się czy do minusów czy plusów zaliczyć sposób przechodzenia konkretnych plansz. U dołu w menu mamy cyfry i wybierając jedną z nich przenosimy się do kolejnej lokacji.
Grafika w grze znacząco odbiegała od standardów obowiązujących w 1995 roku, podobnie jak animacje i muzyka (
niedbale zrobione MIDI, czasami zastanawiająco trzeszczące) jednak bronił ich klimat, wpasowanie w realia przesadzonego wioskowego życia. Ogromny brzuch i gumofilce sołtysa, wesoło terkocząca bimbrownia, śpiący majster na budowie otoczony pustymi butelkami. Polski gracz w tamtym czasie był bardzo wyrozumiały, jeśli gra nawiązywała do ówczesnych rodzimych realiów.
Dodatkowo programiści okazali się na tyle przewidujący, że dodali w opcjach możliwość włączenia gry w odcieniach szarości - aby zbytnio cukierkowa wieś wyglądała tak jak powinna, szaroburo.
Podsumowanie
Sołtys jest grą średnią. Powiela schematy gier przygodowych z tamtego okresu, dodatkowo jego wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Z drugiej strony gra przyciągała graczy lekką fabułą i poczuciem humoru oraz tym, że dział się u nas "
za miedzą".
Grę można ukończyć w kilka godzin, oczywiście jeśli wytrzyma się poziom dowcipów, swojskości oraz nagromadzenia informacji, że bohater tam nie pójdzie.
"A właśnie, że tam nie pójdę"
Bunt Sołtysa
Sięgając do źródeł - Secret Service (numer 25 )dał grze
70% za grafikę,
70% za dźwięk i
85% miodności.przy
Ciekawostka
Osoby, które zakupiły wersję pudełkową gry Sołtys dostawały obok zestawu trzech dyskietek instrukcję, która zawierała szesnaście stron dowcipów (o bardzo różnym poziomie). Dodatkowo znalazła tam się kaseta magnetofonowa z nagraną ścieżką dźwiękową, tak aby osoby bez karty muzycznej mogły również zapoznać się z oprawą muzyczną.
Inne wpisy z serii Retro:
[źródło: ''
Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier komputerowych” Kosman Marcin, wydawnictwo Open Beta, 2015,
web.archive.org,
ppa.pl]
Komentarze