Wojna światowych gigantów IT trwa w najlepsze. Szefowie Google postanowili przejąć Titan Aerospace, firmę produkującą zasilane bateriami słonecznymi drony, z zamiarem dostarczania bezprzewodowego internetu do trudno dostępnych lub słabo rozwiniętych regionów.
Ostatnimi czasy internetowi potentaci coraz śmielej inwestują w nowe technologie. Akcjami Titan Aerospace zainteresowany był też Mark Zukerberg, jednak ostatecznie zdecydował się na przejęcie konkurencyjnej firmy Ascenta. Czy uznał, że Ascenta ma większy potencjał czy zwyczajnie nie był w stanie przebić oferty Googla, zwłaszcza kiedy pamiętamy jego ostatnie wydatki związane z
Oculus Rift, tego chyba nigdy się nie dowiemy.
Dlaczego Google zainwestował w firmę produkującą statki powietrzne? Taki dron, latając kilka kilometrów nad ziemią, będzie w stanie zapewnić bezprzewodowy dostęp do internetu setkom tysięcy ludzi. W wizji Google to właśnie bezzałogowe drony mają być rozwiązaniem dla biedniejszych regionów, które nie mają własnej internetowej infrastruktury.
Zbudowany przy użyciu najnowszych technologii dron będzie miał rozpiętość skrzydeł podobną do współczesnych samolotów pasażerskich, a na niebie będzie mógł się utrzymać nawet przez 5 lat!
Google już teraz pracuje nad statkami powietrznymi dostarczających internet.
Projekt Loon wykorzystuje balony w tym samym celu jakim wykorzystywane będą drony jednak balon nie jest w stanie poruszać się ani manewrować w sposób jaki czyni to pełnoprawny samolot. Niedawno na Nowej Zelandii odbyły się pierwsze testy systemu. Drony mają stanowić uzupełnienie tej technologii, choć nikt nie ukrywa że z czasem mogą ją kompletnie zastąpić.
Zwiększenie liczby ludzi mających dostęp do sieci jest priorytetem Google, ale ich najnowszy nabytek ma dużo większe możliwości. Dzięki dronom firma planuje również usprawnić swoją usługę Google Maps, która korzystając ze zdjęć zrobionych przez aparaty powietrzne, znacznie usprawni swoje działanie.
Kolejnym zadaniem dronów z Titan Aerospace ma być monitorowanie stanu środowiska naturalnego. Mają one być wykorzystywane jako oczy i uszy służb walczących ze skutkami katastrof naturalnych jak wycieki ropy czy trzęsienia ziemi.
Jak to się sprawdzi w praktyce przekonamy się zapewne już niedługo, Google nie należy do firm które siedzą z założonymi rękoma zwłaszcza, że konkurencja w postaci Facebooka nie śpi.
Komentarze