Ghostrunner – recenzja

  • Autor: Patryk "PefriX" Manelski
  • Opublikowano: 13 Listopad 2020
  • Komentuj 0

Na Cyberpunk 2077 przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale to nie znaczy, że gier w tym klimacie brakuje, czy w ogóle ich nie ma. W zasadzie ostatnio obrodziło nimi całkiem obficie, a wśród nich wyróżnia się jedna i to w dodatku z naszego rodzimego grajdołka. Panie i panowie, przygotujcie się na umieranie wraz z Ghostrunnerem, który udowodni, że jeden etap możecie powtarzać nawet 100 razy – aż do skutku! I najgorsze, że sprawi Wam to niewysłowioną przyjemność…

Materiał zawiera linki afiliacyjne do DLCompare od których otrzymaliśmy kluczyk do Ghostrunner. Dzięki nim mogliśmy wskoczyć w cyberprzestrzeń i poczuć się jak Genji!

Czy to Genji? Nie, to Ghostrunner!

To będzie szybka recenzja. Tak szybka, jak walka oraz umieranie w Ghostrunner. Musicie bowiem wiedzieć, że wystarczy jedno uderzenie, abyście zginęli Wy lub przeciwnik. Zasada ta jest obustronna i należy o niej pamiętać. Nie jest to próba odzwierciedlenia, jak kruche jest ludzkie życie – to po prostu wysoki poziom trudności, przez który będziecie regularnie klęli pod nosem. Zamiast jednak dać sobie spokój, po raz dziesiąty uruchomicie dany etap i postaracie się mu podołać. Git gud, moi drodzy!

W zasadzie to najłatwiejsze podsumowanie Ghostunnera, za którego odpowiadają One More Level oraz 3D Realms. To symulator Genjiego z Overwatch, ale na poziomie hard. Wcielamy się w tytułowego cyborga, który budzi się w futurystycznym świecie, a jego pamięć szwankuje. Głos w głowie oferuje nam pomoc, jeśli uda się wydostać go z jego cyfrowego więzienia. Nie mając nic lepszego do roboty, zgadzamy się na współpracę i dajemy się wciągnąć w wir niebezpieczeństwa.

Ghostrunner fabuła.

Nie będę Wam spoilerował zanadto fabuły Ghostrunnera. Jest klasyczna, pasuje do cyberpunkowego klimatu gry, znalazło się w niej miejsce na drobny zwrot akcji, ale wszystko to jest jedynie przyjemnym tłem do zabawy. Historia nie gra tutaj pierwszych skrzypiec, a mimo to przyjemnie się w niej uczestniczy. Miałem również wrażenie, że wszystko jest tutaj po prostu na swoim miejscu. Jak dobrze dopasowane klocki w Tetrisie.

Tetris, skoki i wygibasy

O Tetrisie wspominam zresztą nie bez powodu, bowiem Ghostrunner wykorzystuję tę klasyczną produkcję w wielu miejscach. Chociażby w formie ulepszeń do naszej postaci, które przypominają klocki ze wspomnianej gry – musimy układać je odpowiednio, aby pomieścić to, co chcemy. Drobny detal, który tak samo jak fabuła, po prostu pasuje do koncepcji gry.

Czym jednak jest ten cały Ghostrunner! To w zasadzie list miłosny do speedrunnerów. Mamy zwinnego cyberninję z mieczem oraz garścią umiejętności, który do pokonania ma tor przeszkód. Trzeba zatem skakać, spowalniać czas, dashować i mieć oczy dookoła głowy. Deweloperzy wykorzystują bowiem w pełni trójwymiarowe środowisko, więc kolejna platforma może znajdować się nad nami, za nami, pod nami lub w miejscu w którym się jej nie spodziewacie.

Ghostrunner tetris.

W Ghostrunner brakuje tylko „You died”

Aby jednak nie było za łatwo, na naszej drodze znajdą się również przeciwnicy. Jedno uderzenie mieczem eliminuje ich z zabawy, ale celny strzał z ich strony działa podobnie – rozpoczynamy dany segment od nowa. Przykładowo, pierwszy etap, czyli samouczek, wymagał ode mnie aż 27 prób i wiecie co? Nie wstydzę się tego, bowiem Ghostrunner ma wysoki próg wejścia i wymaga od gracza ciągłej uwagi oraz szybkiego reagowania na to, co dzieje się na ekranie.

Przyznaję jednak, że ciągłe umieranie było deprymujące. Warto jednak dobrać odpowiednio umiejętności oraz bonusy, a do tego myśleć nieszablonowo. Ghostrunner premiuje kombinowanie, dlatego często wybranie pozornie trudniejszej ścieżki okazuje się bardziej opłacalne. W efekcie po udanej akcji, którą wcześniej okupiłem kilkudziesięcioma zgonami, dostałem taki zastrzyk endorfin, że zapomniałem o wszystkich porażkach i cieszyłem się zwycięstwem. Do czasu, aż znowu utkwiłem.

Ghostrunner walka.

I dochodzimy do największego problemu Ghostrunnera – automatyczne punkty zapisu, których jest mniej, niżbym sobie tego życzył. Łapała mnie irytacja na myśl, że muszę powtarzać dłuższy segment zabawy, zamiast od razu przejść do momentu, który (wybaczcie kolokwializm) schrzaniłem. Złość potęgowana była właśnie ilością zgonów, dlatego jeśli nie chcecie się zniechęcić do zabawy, a ewidentnie Wam nie idzie, to zróbcie sobie przerwę od Ghostunnera. Gwarantuję, że po chwili, gdy już ochłoniecie, i tak wrócicie, aby pokazać grze, gdzie raki zimują.

Ładna i solidna zabawa na jakieś 8-10 godzin

Na pochwałę Ghostrunner zasługuje również za stronę audiowizualną. Dźwięki oraz muzyka były odpowiednio cyberpunkowe i faktycznie czułem się jak niezwykle zwinny cyborg. Obrazu dopełniła fenomenalna szata graficzna, która po prostu robiła wrażenie. Co prawda otoczenie było cały czas zamknięte, brakowało mieszkańców przechadzających się po planszach, czy jakiegoś większego ruchu, jednak mimo tego świat przedstawiony zapierał dech w piersiach. Jeszcze lepiej jawiła się cyberprzestrzeń w której będziecie regularnymi gośćmi.

Ghostrunner grafika.

Dla kogo jest zatem ten Ghostrunner? Dla osób, którym nie straszne są zręcznościowe wyzwania, a do tego nie mają uczulenia na regularnie umieranie oraz powtarzanie etapu aż do skutku. Ghostrunner może wydawać się frustrujący, ale to solidna i satysfakcjonującą produkcja – spodoba się nie tylko masochistom, ale również wszystkim tym, którzy cenią płynne animacje, dynamiczną rozgrywkę oraz zawsze marzyli, aby poczuć się jak Genji!


Pamiętajcie, że gry w najlepszych cenach znajdziecie na DLCompare!

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze