Dwa zdania o... "Wszystko z nami w porządku"
- Autor: Joanna Pamięta-Borkowska
- Opublikowano: 12 Grudzień 2017
- Komentuj 1
“Wszystko z nami w porządku” to film w reżyserii Borysa Nieśpielaka, ukazujący kulisy powstawania gry Lichtspeer (wymawiać z niemieckim akcentem ;-). Obserwujemy deweloperów podczas dwóch ostatnich, najtrudniejszych miesięcy pracy, kiedy to terminy nakładają się na siebie, a emocje i stres sięgają zenitu.
Głównymi postaciami są Bartosz Pieczonka oraz Rafał Zaremba, ale poza nimi występują też inne osoby, mniej lub bardziej zaangażowane w proces powstawania gry. Wśród nich pojawia się Maciej Miąsik, z którym Redakcja przeprowadzała jakiś czas temu wywiad.
Rafał i Bartek
Ja i Adam oglądaliśmy ten film w różnych miejscach i o różnym czasie - on podczas PGA, ja podczas pokazu w Kinotece kilka dni temu. Jednak wrażenia mamy podobne. Miałam to szczęście, że w Kinotece obecni byli Borys Nieśpielak, Bartek Pieczonka oraz Damian Kwiatosz i Tomek Tomaszewski z Crunching Koalas, więc po seansie można było z nimi porozmawiać, np. o wywiadach. Ale nie uprzedzajmy faktów. Dziś chcemy opowiedzieć Wam, dlaczego warto obejrzeć “Wszystko z nami w porządku”.
Dopuszczę teraz do głosu Adama, który wprowadzi Was w fabułę filmu:
Adam: Życie dewelopera niezależnych gier do łatwych nie należy, a jeśli zdecydujecie się zobaczyć ‘’Wszystko z nami w porządku’’ to tylko utwierdzicie się w tym przekonaniu. Oto grupa młodych, ambitnych facetów ma dość napieprzania w klawiaturę od 8 do 17 w jakimś wielkim bezimiennym korpo. Chłopakom marzy się życie dewelopera gier, posiadania wolnego zawodu, w którym ich sukces uzależniony jest tylko i wyłącznie od ich ciężkiej pracy, serca włożonego w produkcję i ogromnej ilości pasji, jaką mają dla swojego nowego zajęcia.
Lichtspeer to gra osadzona w świecie germańskiej mitologii... tyle że w przyszłości i z dużą dawką absurdalnego humoru.
Obserwujemy Rafała i Bartka nie tylko podczas omawiania spraw związanych z grą, podglądamy też ich życie prywatne. W końcu nie tkwią oni zawieszeni w próżni, otaczają ich rodzina i przyjaciele. Odbywają liczne podróże, ponieważ mimo że pracują zdalnie, to czasami muszą spotkać się w realu. Na kilku kadrach pojawia się Bartek i jego pies - który być może stał się wzorem dla logo Lichthunda?
To, co wyszło świetnie i co podkreślał podczas spotkania w Kinotece Borys, to naturalność bohaterów. Być może udało się ją osiągnąć, gdyż, jak sami przyznali, nie do końca wierzyli, iż ten film w ogóle się ukaże? Dzięki temu nie hamują emocji ani języka. Czasami się pokłócą, czasami powygłupiają. A co najważniejsze, nie pozują. Widzimy ich w momentach słabości (ale bez wielkiej dramy, to nie Hollywood) oraz radości. To w końcu film dokumentalny, więc pokazuje całe spektrum ludzkich zachowań.
Skoro jednak wspomniałam o tym, do czego przyzwyczaiło nas kino mainstreamowe...
Adam: Gdyby ‘’Wszystko z nami w porządku’’ było bajką Disneya, to po hektolitrach wylanego potu, całych godzinach spędzonych na dopieszczaniu dzieła, kolejnych pokonanych przeszkodach, na rynku pojawia się gra Lichtspeer, która w mgnieniu oka staje się światowym hitem, panowie pławią się w chwale najlepszych deweloperów gier indie i z zapałem zabierają się za stworzenie kolejnego przełomowego tytułu. Ale film Borysa Nieśpielaka ze stajnią Disneya, niestety dla głównych bohaterów filmu, nie ma nic wspólnego. Bo jedna rzecz stworzyć ciekawą grę i zainteresować nią growych influencerów z samej wierchuszki, a inna… ją sprzedać. Bo możemy sobie mówić o ideałach, tworzeniu gier z pasji, miłości do swojej deweloperskiej roboty, ale żadną z tych rzeczy się człowiek nie naje.
Sam tytuł jest wiele mówiący, a jego znaczenie w pełni poznajemy pod koniec filmu. Który wcale optymistyczny nie jest, a tytułowe zdanie rzucone przez jednego z bohaterów brzmi mało przekonująco, wręcz gorzko - tym bardziej że mówi to Rafał, który wydaje się osobą bardziej wrażliwą. No bo jak to możliwe, że wszystko może być dobrze z ludźmi, którzy porzucili pracę w korpo, zadłużyli się, poświęcili życie prywatne i całe dwa lata na stworzenie gry… która się nie sprzedała?
Jakim cudem nie pogrążyli się jeszcze w głębokiej depresji, skoro ich wypieszczone dziecko (jeden z bohaterów porównuje premierę do narodzin dziecka, które może być “śliczną, mądrą dziewczynką… albo nie”) nie podbiło serc graczy? Widzimy, jak każda ich myśl kręci się wokół Lichtspeer, jak naprawiają najmniejszego buga, ręcznie składają edycje kolekcjonerskie - jednym słowem, wkładają w pracę serce. A potem razem z nimi przeżywamy pierwsze kilka dni po premierze, widzimy napięcie na twarzy, kiedy oglądają streamerów i youtuberów oceniających ich grę (pojawia się też Rock). I to oceniających bardzo pozytywnie! Wydawać by się mogło, że Lichtspeer musi czekać sukces.
Adam: O Lichtspeer mówiono we wszystkich branżowych portalach, wypowiadały się o niej najważniejsze osoby zajmujące się grami komputerowymi, gra pokazywana była na streamach i YouTube - słowem wszędzie. Wyobraźcie sobie zdziwienie, kiedy po tylu pozytywnych opiniach, kiedy padały słowa takie jak ‘’musicie kupić tę grę’’ sprzedaż... nie nadchodziła. Z projektu, który wedle wszystkich przedpremierowych znaków na niebie i ziemi miał znaleźć się na komputerach jeśli nie milionów, to przynajmniej setek tysięcy graczy, Lichtspeer ostatecznie wylądował, patrząc tylko na SteamSpy, na komputerach 1922 ludzi. Skromnie. Zbyt skromnie, żeby myśleć o jachtach, szybkich samochodach i podróżach dookoła świata, właściwie to trzeba szukać pomysłu na spłatę zaciągniętych pod tworzenie gry długów.
Od razu Was pocieszę - ostatecznie wypuszczenie Lichtspeera na Switcha i dodanie trybu co-op podniosło sprzedaż na tyle, że studio myśli o wydaniu nowej gry. Czyli nie poddali się. Co więcej, w Kinotece zdradzili, że szukają nowych osób do zespołu.
Zarówno ja, jak i Adam, mamy na temat filmu podobną opinię - jeśli choć trochę interesujecie się gamedevem, warto byście ten film obejrzeli.
Adam: ‘’Wszystko z nami w porządku’’ to dość pouczająca opowieść. Pewnie, można mieć niesamowite szczęście i genialny pomysł i tak jak twórca Flappy Bird za grę napisaną de facto na kolanie zgarnąć tyle pieniędzy, że normalnemu człowiekowi wystarczyłoby ich do końca życia. Cóż, Lichtspeer takiej kasy dla swoich twórców nie zarobił, ale jeśli chcecie znać całą historię, to najlepiej zobaczyć ‘’Wszystko z nami w porządku’’.
Strony: Lichtspeer, Crunching Koalas.
Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!
Komentarze