Dwa zdania o... Elex

  • Autor: Joanna Pamięta-Borkowska
  • Opublikowano: 20 Październik 2017
  • Komentuj 12

Jesteśmy z Kamilą świadome kultu, który roztoczył się wokół serii Gothic. Nie chcemy jednak uderzać w podniosłe tony ani tym bardziej przekornie mieszać gry z błotem. Postaramy się dać Wam odpowiedź na pytanie: czy tylko wielbiciele Gothica będą się dobrze bawić?

To niewątpliwie jedna z tych gier, przez które trzeba się przegryźć. Jest jak klasyczna XIX wieczna powieść - niby zostajemy wrzuceni od razu w wir wydarzeń, ale etap budowania klimatu i oswajania się ze światem potrafi zająć naprawdę sporo czasu.

Kamila: Warto się przed odpaleniem gry zastanowić, czego właściwie szukamy? Srogo można się rozczarować, kiedy w oczekiwaniu na sztos erpega dostajemy bardzo słabo rozbudowany początek. Dla graczy typu ‘’fabuła ponad wszystko’’ może to być nie lada wyzwanie, by doczekać rozwoju sytuacji w grze.

Pytanie, czy warto?

Witamy na Magalanie :-) Od teraz Twoje życie to koszmar.

Początek nie jest łatwy. Myślałam, że Divinity 2 bywa trudne i pierwsze kroki w nowej lokacji polegają na odbijaniu się od grup wrogów i żmudnym wyszukiwaniu takich zadań, które są dla nas odpowiednie. Tam jednak miałam wrażenie, że dobrą strategią jestem w stanie wiele zdziałać.

Kamila: Elex jednak różni się znacznie od izometrycznych gier. Również poziom trudności wynika tutaj z zupełnie innej przyczyny. Twórcy odgrażali się “soulsowatością” nowej produkcji, niestety, to wszystko zwalić można -a nawet trzeba- na toporność rozgrywki oraz mechanikę walki i rozwoju bohatera opóźnioną o dobre 5 lat.

 

Tutaj nie. To gra w stylu “umierasz”. Raz za razem. Klawisz F5 powinien być używany częściej niż spacja ;-). I nawet jeśli przeszłam już etap, w którym byłam zagryzana przez byle szczura, nie oznacza to, że mogę rzucić się na zmutowanego psa. Nie, bo po pierwsze szczury wciąż stanowią niemałe zagrożenie, po drugie - psy to level hard.

Kamila: Kiedy najtrudniejsze było za mną (czyt. znalezienie broni), walka przestała siać postrach w moich żyłach. Odpowiednie rozeznanie sytuacji, zaplanowanie drogi ucieczki i ewentualnie znane z Gothika ‘’wbiegnięcie na żywca do obozu wroga, natychmiastowe porwanie quest itemka i W NOGI!’’, to klucz do sukcesu. Walka w tej grze jest zła, nie tylko dla naszej psychiki, ale również dla naszego Jaxa.

 

Ani chybi Gothic... dopóki nie wyjmiemy giwery.

Ale niech nie zrazi to wielbicieli rozrywki spod znaku The Elder Scrolls, w której nawet smoki padają od jednego uderzenia młotem. Oto bowiem po raz pierwszy w produkcji Piranha Bytes pojawia się opcja zmiany poziomu trudności - i to w trakcie rozgrywki. Można dopasowywać poziom oddzielnie dla zachowania w trakcie walki, samej walki, minigier oraz poziom trudności łączonego ataku. Elex wciąż pozostaje wyzwaniem, ale jest szansa, że na przedszkolnym poziomie przekona do siebie niedzielnych graczy.

Kamila: Ja do niedzielnych graczy nie należę, ale to faktycznie dobra opcja. O ile minigierki, otwieranie zamków i inne tego typu rozrywki (o dziwo nawet questy) są bardzo proste, to walka frustruje. A sfrustrowany gracz to taki, który do gry nie wraca. Brakuje mi balansu między elementami gry.

Gra została wydana w kilku wersjach językowych. Ja przez jakiś czas grałam, słuchając angielskiej, ale aktorom trochę do tych z Divinity 2 kunsztu brakuje. Na temat polskiego dubbingu musi już wypowiedzieć się Kamila.

Kamila: Angielski dubbing to jakiś żart. Ja tak nawet z psem nie rozmawiam ani sama do siebie. Pomijając już kwestie dialogów i totalnego dna emocjonalnego wychodzącego z postaci, to sposób w jaki wypowiadane są zdania przywodzi na myśl naukę słówek angielskiego przed kartkówką. Polska wersja jest niestety tylko ciut mniej kulawa, ale po angielskiej wersji była jak miód na moje struchlałe uszy. Dialogi nie zyskały niestety na polskiej lokalizacji, dalej dno i depresja.

 

Jetpack to świetny środek transportu

Bohater, Jax, ma swój styl i charakter, ale na razie musi jeszcze popracować, by zdobyć moją sympatię. Na szczęście nie jest tak bezosobowy, jak główna postać z Elder Scrolls. Daję mu szansę.

Kamila: Nienawidzę Jaxa. Z prostego powodu. Ma zeza chłopak i nie mogę się skupić jak na niego patrzę :D. Ogólnie są postacie ciekawe i mniej ciekawe. Jax ma jakąś historię, ale w gruncie rzeczy bardziej obchodzili mnie liderzy frakcji. Podoba mi się możliwość zrobienia z Jaxa luzackiego dupka, ale niestety reakcje spotykanych osób szybko uświadamiają nas, że sukcesu tym nie osiągniemy.

Dla mnie największym zaskoczeniem w tej grze była grafika. A jednak. Wiem, że legendarna “drewnota Gothiców” ma swój wdzięk, ale moje wrażenie było takie, że Elex wygląda gorzej od pierwszego Mass Effecta. Piksele uderzyły mnie niczym obuchem i długo nie mogłam się pozbierać. Przecierałam oczy - krótkowzroczność i astygmatyzm potrafią mi popsuć wizję -, podkręciłam grafikę w ustawieniach. I nic. Dopiero po jakimś czasie zaczynamy dostrzegać urok Magalanu.

Kamila: Magalan sam w sobie nie jest zły. Właściwie nie mamy nawet brzydkiej grafiki. Mamy tylko brzydaśne tekstury nałożone na świetny koncept artystyczny. Dla mnie i tak ładniejsze niż Skyrim :D. Cierpię na te same wady wzroku co Asia, może dla kogoś o zdrowych oczach Magalan zostanie architektonicznym cudem? 

(Tutaj Asia powstrzymuje się przed dyskusją na temat walorów estetycznych jej ukochanego Skyrima) To może przejdziemy teraz do uniwersum Elexa. Rzecz dzieje się w przyszłości, na planecie Magalan. Kiedyś istniała na niej zaawansowana cywilizacja, ale upadła, a pozostałości ludzkości podzieliły się na trzy frakcje. Mamy Berserków (Berserkers), czyli klasycznego Gothica. Fantasy spod znaku topora i tarczy połączone z magią. Obok nich żyją Banici (Outlaw), klimatem nawiązujący do Fallouta - pełne post-apo. Też stoją na bakier z technologią, ale przynajmniej akceptują broń palną. Na koniec poznajemy Kleryków (Albs), czyli frakcję hi-tech. Jakimś cudem nie zgniotła ona jeszcze pozostałych dwóch frakcji (przyp. Kamila - logika gier, można coś zrobić, ale tajemnicza siła nazywana ‘’twórcy’’ nie pozwala), ale pewien wpływ na to może mieć tytułowy elex.

Zamiast smoka - mech.

Jest to minerał pochodzący z meteorytu, który łupnął o Magalana i zniszczył wspomnianą wyżej cywilizację. Dzięki niemu można czarować, napędzać maszyny oraz narkotyzować się nim do upadłego. Jest to element ładnie wiążący koncepcję gry, szybko też gracz wpada w swoisty ciąg - musimy go mieć jak najwięcej!

Kamila: Jest też powszechnie dostępny dla Jaxa, już po 2 godzinach obrabowałam chyba wszystkie domy i stragany w pobliżu! Zupełnie, jakby niebieskie kamyczki same wabiły biednego Jaxa :D.

Można i tak ;-).

Jestem chyba jedną z niewielu osób, którym świat Elexa bardzo się podoba. Zmęczyłoby mnie kolejne średniowieczne fantasy, powoli umiera we mnie nadzieja na nowego Fallouta, a po Andromedzie mam kaca na wiele lat jeśli chodzi o cRPG w klimatach science-fiction. I Piranha Bytes daje mi lek na wszystkie te przypadłości. Dodatkowo, ruiny dawnej cywilizacji kojarzą mi się z cudownym Horizon: Zero Dawn oraz z mającym wejść w grudniu Seven: The Days Long Gone. Po początkowej niechęci grafika przestała mi przeszkadzać, chociaż wciąż daleko jej do miana pięknej. Ale trzeba przyznać, że świat Elexa wciąga.

Kamila: Ja z tego samego powodu bardzo na Elexa czekałam. Ogromnie chciałam go zobaczyć, gdyż mieszanka Średniowiecza i sci-fi przypomina mi bardzo serię Kroniki Shannary. Zawsze chciałam zagrać w coś takiego, i o to miałam szansę. Niestety, potencjał świata i historii został zmarnowany, tak jak serialowa adaptacja kronik. Ciężko połączyć te dwa światy w jedno uniwersum. Dalej wierzę, że komuś kiedyś się uda.

Z ciekawostek - jeśli posiadacie podświetlaną klawiaturę Ryzera, będzie ona reagować na to, co dzieje się w grze. Podczas ładowania, ledy falują na niebiesko. Samej rozgrywce towarzyszy zwykłe podświetlenie klawiszy funkcyjnych (typu WSAD), a na czas walki zmieniają one kolor na czerwony. Przyznam szczerze, że nie znam osoby, która patrzy na klawisze podczas gry, więc ja zauważyłam zmianę dopiero po zgonie bohatera. To spowodowało, że całe podświetlenie wygasło. Dopiero wtedy zainteresowałam się, co się stało z moim ulubionym efektem rzygo-tęczy ;-).

Pora odpowiedzieć na postawione na początku pytanie: czy warto? Moim zdaniem, tak.

Kamila: Ja chyba tylko dla mojej piły z efektem krwawienia jeszcze gram… Biorąc pod uwagę ilość dobrych gier tej jesieni, chyba jednak nie warto szarpać sobie nerwów, bo historia mi tego nie wynagrodziła. Jeżeli za to jesteś fanem Gothica, i tak nic Cię nie powstrzyma, bo to jest to na co czekasz!

 

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze