Chłopak cosplayerki - historia prawdziwa

  • Autor: Patryk "PefriX" Manelski
  • Opublikowano: 17 Kwiecień 2018
  • Komentuj 13

Uwaga, poniższy tekst jest czysto subiektywny. Jego celem nie było urażenie żadnej osoby, czy grupy. Całość należy traktować z przymrużeniem oka. Całość należy traktować z przymrużeniem oka.


Środa, godzina 4:02 nad ranem

Historia miała miejsce w Polsce, w pewnym znanym mieście na S. Jako zwykły, szary człowiek, o tej godzinie śpię. Jednak nie tym razem. W mieszkaniu bowiem usłyszałem hałas. Natarczywy dźwięk nie cichł, zatem zmotywowałem się do wstania i zlokalizowania źródła odgłosów. Wyszedłem do przedpokoju i po drugiej stronie korytarza ujrzałem nikłe światełko. Upewniło mnie to, że prowodyr całego zamieszania znajduje się w dużym pokoju. Cicho stąpając na palcach, podszedłem do drzwi i wyjrzałem zza nich. Wnet mym oczom ukazał się widok dość niecodzienny. Przy biurku siedziała bowiem Południca. Zaraza.

Musicie wiedzieć, że to nie pierwszy raz, gdy mierzę się z tym upiorem. Dlatego, nie zwlekając, pobiegłem do kuchni i włączyłem ekspres do kawy. Gdy cudowny płyn był prawie gotowy, usłyszałem łoskot w przedpokoju. – Aha, potwora się zbliża – pomyślałem. Wyuczonymi ruchami dosypałem cukru, dolałem mleka i szybko mieszając, rzuciłem przygotowanym eliksirem w bestię. Ta, jak każdej takiej nocy, wysiorbała wszystko w 3 sekundy i znów stała się moją narzeczoną. Zaklęcie zostało zdjęte.

Nazywam się Patryk. Oto historia z życia chłopaka cosplayerki.

Od 2 lat walczę ze swoją Południcą. Niestety, srebrny miecz nie pomaga, a na znak Yrden całkowicie się uodporniła. Zacznijmy jednak od samego początku. Moja Południca jest cosplayerką – strasznie dziwne słowo, prawda? W leksykonie potworów nie występuje, a szkoda, bo wtedy wszyscy wiedzieliby, z czym mają do czynienia.  Wracając do tematu, cosplay w Polsce stał się popularny w sumie od nie tak dawna, a przynajmniej ja to tak odbieram.

Jasne, na wielu konwentach pojawiały się osoby przebierające się za różne postacie z anime, ale nie w takim natężeniu, jak teraz. Nowy stan rzeczy głównie zapoczątkowało League of Legends, a teraz i Overwatch. W zasadzie to dzięki ich popularności, a poniekąd i przystępnym wyglądom postaci, cosplay stał się czymś ”normalnym”. Moja Południca również wciągnęła się w temat. Musicie jednak wiedzieć, że przed cosplayem była zwyczajną dziewczyną. Zatem w tym hobby dopatruje się uroku, który ją przemienił. Najgorsze jednak to, że klątwa ta wpłynęła również na mnie!

Nigdy nie pomyślałbym, że zacznę polować na swoją ukochaną, czy będę parał się wiedźmińskim fachem. Trudne czasy wymagają jednak drastycznych środków. Jak bowiem zachować stabilność umysłu (i ciała!), gdy całe nasze najbliższe otoczenie zostaje wypełnione pianką EVA, czy styrodurem? Ba! Co to w ogóle za materiały? Gdybym nie musiał badać zwyczajów potwora, z którym na co dzień walczę, nie wiedziałbym, czym są. Czy byłbym szczęśliwszy? Nie wiem, ale z pewnością w sklepie budowlanym nie rozpoznawałbym ponad połowy rodzajów kleju. Doszło nawet do tego, że wszędzie aplikuję wikol. Zepsuta szafka? Wikol. Otwarta rana? Wikol. Masło do chleba? Wikol.

Jest jednak druga strona medalu. Ciągłe batalie sprawiły, że nabrałem doświadczenia oraz opanowałem kilka przydatnych zdolności. Nigdy na przykład nie potrzebowałem bawić się podstawami elektroniki, a teraz to i LED-y się zrobi do broni. Wszak podświetlany ekwipunek to teraz minimum, zarówno w wiedźmińskim, jak i cosplayowym fachu. Do tego wyrobiłem sobie odpowiednią sprawność fizyczną, dzięki ciągłemu szorowaniu papierem ściernym po płytach PCV.

Podłoga w salonie – i jak tu przyjmować gości?

I to nie tak, że przesadzam, czy coś. Sprawa jest naprawdę niebezpieczna! Gdy taka inna Południca wyczuje potencjalną ofiarę, to odpowiednio się zamaskuje. Nie powie, że jest potworą, tylko przyjmie postać nadobnej panny.  Tak skuszony młodzian nie wie, że wpada w sidła naprawdę okropnej bestii. Nie dość, że zostanie ubezwłasnowolniony, to już na zawsze będzie zmuszony oglądać Południcę w jej naturalnej postaci – ta bowiem swą kusicielską formę przybierze jedynie, gdy musi udać się na konkurs lub konwent.  Wtedy jedynie męczennik może cieszyć się widokiem, bo – a jak! - również zostanie zabrany na takie wydarzenie. Wszak bestia potrzebuje tragarza, a kto inny nadawałby się do tego zadania lepiej, niż ukochana ofiara? Południca wtedy ma wytłumaczenie, że zabiera swego wybranka na wydarzenia, do ludzi, wychodzą gdzieś, a on tylko marudzi…

Och, medalion mi drży, czyli jest niedaleko. Za długo przebywałem w jednym miejscu i mnie wyczuła. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane kontynuowanie tej historii, bowiem to nie wszystko. Jak to mówią, coś się kończy, a coś zaczyna.

Czy jesteście ciekawi dalszych przygód Patryka i jego Południcy? A raczej Południcy i jej Patryka…

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze