Chiny częściowo zdejmują bana na gry

Azja to raj dla gier. Z Korei Południowej pochodzą najlepsi zawodnicy e-sportowi na świecie. W Chinach masowo produkowane są MMORPG-i różnej jakości oraz gry mobilne. Japonia zaś to technologiczna wyspa marzeń. Niemniej nie znaczy to, że jest tam tak cudownie.

Przykładowo w Chinach już jakiś czas temu doszło do masowego zakazania gier pochodzących z poza Państwa Środka. Ban na gry dotyczył jednak również tych produkcji, które pochodziły od lokalnych wydawców. Specjalna chińska komisja miała kontrolować, czy wychodzące tytuły są odpowiednie dla ichniejszej młodzieży. Wszystko dyktowane było troską o zdrowie dzieci oraz walką z wadami wzroku. Tak brzmi przynajmniej oficjalna wersja.

No i zakazem objęto ogromną liczbę sieciowych tytułów, jak np. League of Legends, World of Warcraft, Paladins, czy Blade & Soul, a nawet Fortnite. Zakazano również wydawania nowych gier online, tłumacząc to rosnącą brutalnością oraz deprawowaniem młodych chińczyków.

Ban dla gier sieciowych został częściowo zdjęty. Osiemdziesiąt tytułów zostało odblokowanych, bowiem przeszło sprawdzian komisji. Wśród nich prym wiodą mobilne produkcje – jest ich bowiem aż sześćdziesiąt siedem. Jedynie sześć pecetowych gier również dostało przyzwolenie na działanie w Chinach oraz sześć przeglądarkowych i jedna konsolowa. Co ciekawe, wśród odblokowanych gier nie ma tytułów, którymi zajmowało się Tencent lub NetEase. Warto wspomnieć, że są to giganci chińskiego rynku.

W Japonii z kolei zakazano powtórnej sprzedaży kluczy do gier. Mowa tutaj oczywiście o kodach pochodzących z nieautoryzowanego źródła. W efekcie wszelakie strony zajmujące się sprzedażą gier po niższych cenach mogą czuć się zagrożone, o ile pochodzenie kluczy jest niepewne (nie zatwierdzone przez dewelopera). Oczywiście dotyczy to Japonii, bowiem w Europie nadal jest to szara strefa rynku.

Jak zatem widzicie, w Azji podchodzą do tematu gier niezwykle poważnie. Aż strach pomyśleć co będzie u nas, gdy politycy zainteresują się tą kwestią nieco bardziej. Czego raczej nam nie życzę…

[Źródło: GamesIndustry, MMOCulture]