Carrion – recenzja

  • Autor: Patryk "PefriX" Manelski
  • Opublikowano: 06 Listopad 2020
  • Komentuj 0

Polska nie tylko Wiedźminem 3 oraz Dying Light stoi! Nasz rodzimy grajdołek ma sporo naprawdę udanych tytułów, które warto reklamować na lewo i prawo. Są to bowiem gry, które zdecydowanie zasługują na uwagę, ale nie dlatego, że są „Made in Poland”, ale ze zdecydowanie bardziej prozaicznego powodu – jak coś jest dobre, to czemu mielibyście tego nie sprawdzić? I takim właśnie wstępem rozpocznę recenzję obrzydliwie udanego, polskiego indyka. Schowajcie się gdzieś dobrze, bowiem nadchodzi Carrion!

Materiał zawiera linki afiliacyjne do DLCompare od których otrzymaliśmy kluczyk do Carrion. To właśnie dzięki nim mogliśmy zrecenzować tę grę!

Carrion pożera indyki na śniadanie (ludzi również)

Carrion to odwrócony horror, za który odpowiada ekipa Phobia Game Studio. Czemu odwrócony? Tutaj bowiem to nie my będziemy straszeni, lecz sami zajmiemy się byciem przerażającą istotą i to dosłownie! Przyjdzie nam wcielić się w bezkształty, mackowaty obcy byt, któremu udało się uciec ze swojej komory i teraz sieje chaos oraz zniszczenie w okolicznym laboratorium.

Fabularnie Carrion to w zasadzie klasyczny film z potworem w roli głównej, który JAKIMŚ CUDEM ucieka naukowcom. Tutaj jednak przyjdzie nam zagrać wspomnianą bestią i już z tego powodu gra zasługuje na uwagę. Mamy bowiem mało okazji, aby pograć prawdziwym monstrum, czymś do cna złym, co nie ma moralności oraz lubuje się w urywaniu głów lub ich pożeraniu (oficjalnie nie potwierdzono więzów rodzinnych z Venomem).

Carrion początek.

Każda potwora znajdzie swego amatora. Jeśli nie, to go zje.

Przyznam szczerze, że już po pierwszej godzinie obcowania z Carrion miałem uczucie „tak, chciałbym więcej gier tego typu” i po ukończeniu produkcji odczuwałem spory niedosyt. Wiedziałem bowiem, że ze świecą szukać gier jak Carrion, a równocześnie około 5 godzin zabawy to zdecydowanie za mało, aby w pełni nacieszyć się możliwościami, jaki daje omawiana gra.

Carrion w zasadzie dzieli się na trzy segmenty. Pierwszy polega na rozwiązywaniu zagadek środowiskowych przy użyciu naszego potwora. Z postępami fabularnymi otrzymujemy dostęp do kolejnych form, które to mają inne umiejętności. Trzeba nimi żonglować, aby przejść do kolejnych etapów i zostało to zrealizowane naprawdę przyzwoicie – moje szare komórki momentami musiały pracować na wysokich obrotach.

Carrion brutalnie.

Drugi segment według mnie jest najciekawszy – oczywiście chodzi o walkę. Carrion daje nam dostęp do bezkształtnej masy, pełnej macek oraz zróżnicowanych zdolności. Sami zatem decydujemy, jak podejdziemy do danego przeciwnika. Możemy wcielić się w żądną krwi bestię i po prostu rzucić się na żołnierzy, licząc na to, że nasza szybkość oraz mnogość szczęk, pełnych ostrych zębów, załatwią sprawę, zanim nas zastrzelą lub spalą (miotacze ognia są niezwykle skuteczne).

Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby przemykać korytarzami i wyłapywać wrogów pojedynczo, w dodatku w taki sposób, aby nikt w ogóle się nie zorientował, że w szybie czai się bestia. Moim ulubionym sposobem było jednak wysyłanie pasożyta, dzięki któremu przejmowałem kontrolę nad jakąś postacią niezależną i jej rękoma zabijałem jego towarzyszy. Było w tym coś pięknego, ale nie dzwońcie z tego powodu po psychiatrę, proszę!

Carrion srogo.

Świetna gra, ale ma dwie bolączki

Przechodzimy do trzeciego segmentu, który osobiście traktuję, jako wadę Carrion. Jest bowiem kilka momentów, w których przyjdzie nam pokierować człowiekiem. Przyznaję, że zupełnie nie rozumiem tych etapów. Są proste, nie wymagają od nas niczego, oprócz chodzenia utartą ścieżką. Być może pełnią rolę przerywnika od zagadek logicznych i rozrywania kolejnych ludzi, ale nie spełniły swojego zadania w sposób interesujący.

Może próbowały przeszmuglować fabułę do zabawy? Nie tego jednak oczekiwałem po Carrion, nie tego również szukałem w tej grze. W efekcie te etapy w ogóle do mnie nie trafiły i niepotrzebnie się przy nich nudziłem. Drugą bolączką gry jest brak mini-mapy. Tutaj jednak zaznaczam, że to zwyczajnie moje marudzenie na fakt, że kilkukrotnie pogubiłem się, zmarnowałem 10 minut na kluczeniu w pomieszczeniach, czy zwyczajnie nie miałem pojęcia, co dalej mam zrobić.

Carrion człowiek.

Odnoszę wrażenie, że układ pomieszczeń nie miał logicznego sensu, a całość była układana pod gameplay. I tutaj faktycznie, każda kolejna plansza wykorzystuje to, czego nauczyliśmy się poprzednio. W ten sposób gracz wprowadzany jest w meandry nowych zdolności potwora i musi wykorzystywać poznane umiejętności, aby przejść dalej. Problem zaczyna się, gdy musimy się cofać, bowiem wtedy nagle widać wady tego systemu. Zwłaszcza, podczas samej końcówki gry.

Wszystko ładnie, pięknie, brutalnie, ale za krótko!

Jak wspomniałem, Carrion wystarczy na około 5 godzin gry. Czas ten w 95% spędziłem dobrze się bawiąc, ale równocześnie odniosłem wrażenie, że zabrakło tej jeszcze jednej godzinki. Godzinki, która byłaby zwieńczeniem całości. Nie mam tutaj na myśli przelicznika cena/czas gry, bowiem nie korzystam z takiej miary.

Carrion ryba.

Carrion jest świetny właśnie dzięki temu, że jest stosunkowo krótki. Niemniej odniosłem wrażenie, że zabrakło jednego etapu, w którym wykorzystane byłyby w pełni wszystkie zdolności naszego potwora, które zdobywamy przez lwią część czasu gry. Ten brak propozycji sprawił, że zwyczajnie nie zdążyłem się w pełni nacieszyć rozwałką.

Równocześnie biję pokłony dla deweloperów za warstwę graficzną oraz dźwiękową. Carrion to pixel art., czyli styl, który dla wielu jest „niepotrzebnym powrotem do przeszłości”. W tym tytule ekipa Phobia Game Studio udowodniła jednak, że można zrobić „pikselową” grę, która jest piękna, a przy tym niezwykle dynamiczna, cudownie krwawa, a temu wszystkiemu akompaniują dźwięki rodem z filmów grozy. Carrion zafundował mi prawdziwą ucztę zarówno dla oczu, jak i uszu, za co jestem zwyczajnie wdzięczy twórcom.

Carrion koniec.

Czekam na Carrion 2

Były zachwyty, było marudzenie, pora zatem na podsumowanie! Carrion to obrzydliwie dobry indyk, którego zdecydowanie polecam. Chociażby po to, aby zobaczyć zakończenie gry, które w całej swojej prostocie wydało mi się niezwykle urokliwe i klimatyczne. Liczę zatem na to, że dane nam będzie ograć Carrion 2, bowiem pierwowzór był solidną grą.

Ode mnie zdecydowane 8/10 - chciałbym, aby powstawało więcej tak potwornych produkcji. Przyznam bowiem szczerze, że Carrion skutecznie rozbudził mój apetyt na możliwość wcielenia się w takie monstrum, które wiedzione instynktem, niszczy wszystko na swojej drodze, nie oszczędzając nikogo. W tej zabawie było coś tak fantastycznie prymitywnego i wciągającego, że chwilami martwiłem się o swoje zdrowie psychiczne. Chcę więcej!


Pamiętajcie, że gry w najlepszych cenach znajdziecie na DLCompare!

Pod tym wpisem można się reklamować. Jeżeli uważasz, że stworzyłeś bardzo dobry film związany z tematem wpisu, wklej do niego link w komentarzu. Najlepsze filmy zostaną tutaj na zawsze. Zapraszamy do komentarzy. Czekamy na Wasze opinie. Do dyspozycji naszych czytelników oddajemy również forum dyskusyjne... serdecznie zapraszamy tam do rozbudowanych dyskusji i kooperacji spoleczności brodaczy!

Komentarze